Zasiadamy wygodnie w kinowym fotelu lub na domowej kanapie i zachwycamy się nowym filmem. Ekscytują nas przygody głównego protagonisty, ponieważ to ten dobry i sprawiedliwy, od razu go polubiliśmy. Nieważne, czy to superbohater z boskimi mocami, tajny agent rządowy czy zwykły, szary obywatel. Jednak tym, co nadaje głębi pobudkom i dzianiom naszego bohatera, jest czarny charakter, który staje mu na przeszkodzie i nieraz okazuje się bardziej interesujący od centralnej postaci. Poniżej przedstawię listę aktorów i aktorek, którzy świetnie sprawdzają się w roli złoczyńcy.

Kevin Spacey

Jeden z najbardziej tajemniczych aktorów w Hollywood. Mówi się, że ma „twarz sprzedawcy używanych samochodów”, jednak obecnie jest to jedna z najbardziej zapadających w pamięć twarzy w świecie kina. I to ten człowiek nadał kinowemu złu nowe oblicze, które nazywa się John Doe. Grany przez Spaceya czarny charakter z thrillera Davida Finchera Se7en to jeden z najbardziej demonicznych antagonistów w historii X muzy. Postać maniakalnego seryjnego mordercy, który inspirując się miedzy innymi Boską komedią i Rajem utraconym, morduje ludzi, którzy dopuścili się jednego z siedmiu grzechów głównych, do dzisiaj napawa lękiem osoby, które po raz kolejny postanowiły wybrać to dzieło Finchera na domowy seans. Spacey przekuwa tutaj swoją tajemniczość na ekran, ponieważ prawdziwe oblicze psychopaty oglądamy dopiero na pół godziny przed końcem filmu. Wyrafinowany, bezwzględny, inteligentny John Doe bawi się w przerażającą grę z bohaterami granymi przez Morgana Freemana i Brada Pitta. Jego plan nie ma słabych punktów, o czym przekona się nasza para detektywów. Dobrze, że Spacey wraz z reżyserem filmu przekonali wytwórnię do tego, aby wyciąć aktora z napisów i materiałów promocyjnych, co dodało dodatkowej, mrocznej otoczki tej postaci. Amerykanin kilkanaście lat później sparodiował tę rolę w swój demoniczny sposób w komedii Horrible Bosses, wcielając się w psychopatycznego szefa jednego z bohaterów. Spacey potwierdził swoją klasę odtwórcy czarnych charakterów w filmie The Usual Suspects Bryana Singera, gdzie brawurowo zagrał kryminalistę Rogera Kinta (czy aby na pewno?), za co został uhonorowany Oscarem za najlepszą rolę drugoplanową. Po latach aktor zagrał jedną z najbardziej ikonicznych ról antagonistów w świecie komiksu - w 2006 roku wcielił się w Lexa Luthora w filmie Superman Returns i okazał się najjaśniejszym punktem tej krytykowanej produkcji. Obecnie Spacey tworzy już kultową postać Franka Underwooda w serialu House of Cards, polityka, który po trupach pnie się po szczeblach kariery aż do fotela prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na planie Spacey po raz kolejny spotkał się z reżyserem Davidem Fincherem. Być może ta swoboda w kreowaniu czarnych charakterów kształtowała się u aktora od czasów młodzieńczych - Spacey był kilkakrotnie wyrzucany ze szkół za bójki, a rodzice wysłali go do szkoły wojskowej za spowodowanie pożaru u sąsiadów.
fot. Netflix

Hugo Weaving

Nazywany swego czasu „królem czarnych charakterów”. Urodził się w Nigerii, wychował w Wielkiej Brytanii, a aktorsko wyedukował w Australii. Nie boi się grać w kinie komiksowym, SF, fantasy czy użyczyć swojego głosu na potrzeby produkcji. Po nagrodach i sukcesach w Australii zawojował Hollywood swoją przebojową kreacją Agenta Smitha, głównego szwarccharakteru w widowisku braci Wachowskich Matrix. Rola zbuntowanego programu próbującego przejąć panowanie nad tytułowym systemem przypadła do gustu widzom oraz recenzentom i wyniosła Weavinga do pierwszej ligi Hollywood. Sam aktor nie korzystał na planie z pomocy kaskaderów i wszystkie sceny walki wykonywał samodzielnie, trenując po kilka godzin dzień w dzień. Po sukcesie trylogii Matrix i Władca Pierścieni, w której Weaving także wystąpił, Michael Bay zgłosił się do niego, aby podłożył głos Megatrona w Transformers. Decyzja ta spotkała się z mieszaną reakcją fanów, jednak Weaving po raz kolejny udowodnił, że swoją charyzmą nawet bez prezentowania się na ekranie potrafi czynić cuda. Postać Megatrona w jego interpretacji nabrała pewnego niepokoju, otoczki grozy. Co ciekawe, Hugo Weaving przed nagraniem swoich kwestii do drugiej części Transformers nie widział w ogóle pierwszej odsłony, ponieważ w studio nagrywał dialogi sam, tylko do swojej postaci. Ostatnią jak do tej pory kreacją antagonisty aktora jest świetna interpretacja postaci Red Skulla w Captain America: The First Avenger. Weaving swoją grą nadał temu arcywrogowi Steve’a Rogersa wielkiej wyrazistości, z czym - jak wiadomo - mają problem filmowcy w Marvel Studios, tworzący zwykle bezbarwnych przeciwników dla głównych bohaterów. Szkoda, że w wyniku konfliktu aktora z władzami Marvela zapewne Weavinga nie zobaczymy już w tej roli, chociaż - jak mawiają - nadzieja umiera ostatnia.
fot. Warner Bros.

Gary Oldman

Aktor-legenda, człowiek, który stworzył wiele kultowych ról. Sam Francis Ford Coppola powiedział o nim, że to „największy aktor swojego pokolenia”. Równie dobrze sprawdza się w graniu pozytywnych, jak i negatywnych postaci, największą sławę przysporzyły mu jednak role tych drugich. Przed wcieleniem się w postać Draculi, tytułowego wampira z filmu wspomnianego już Coppoli, Oldman stał przed nie lada wyzwaniem, jest to bowiem postać wiele znacząca dla popkultury, w którą poprzednio genialnie wcielali się inni aktorzy (m.in. niezapomniany Christopher Lee). Oldman stworzył z tego czarnego charakteru postać, w której widać samotność i ból, budując wyjątkowy wizerunek filmowego krwiopijcy. Ponadto Oldman, aby wykreować złowieszczy głos Draculi, zatrudnił trenera śpiewu w celu obniżenia głosu o oktawę. W 1994 roku, kiedy do kin wszedł Léon, Jean Reno pokazał nam nowy wizerunek ekranowego twardziela, a Gary Oldman udowodnił po raz kolejny, że w odgrywaniu czarnych charakterów nie ma sobie równych. Jego neurotyczny, okrutny, skorumpowany gliniarz Norman „Miłośnik muzyki klasycznej” Stansfield zostaje nam w pamięci na długo po zakończeniu seansu. W kolejną ikoniczną postać, mianowicie Syriusza Blacka, wcielił się, ponieważ - jak sam mówił - potrzebował pieniędzy. Pierwszy w jego dorobku „dobry” czarny charakter został bardzo ciepło przyjęty przez publikę i Gary Oldman wystąpił w tej roli w dwóch kolejnych częściach przygód młodego czarodzieja. W międzyczasie zagrał porucznika Jima Gordona w Batman Begins. Co ciekawe, na początku był brany pod uwagę do roli… czarnego charakteru produkcji, czyli Ra's al Ghula. Jego umiejętności w graniu antagonistów można zobaczyć także w takich filmach jak The Book of Eli czy Dawn of the Planet of the Apes.
fot. materiały prasowe

Eva Green

Francuska piękność, wspaniała aktorka, a przy okazji groźna ekranowa femme fatale. Nikt tak jak ona nie potrafi wcielić się w zimną, wyrachowaną manipulatorkę. Gdy pojawiła się w 2006 roku w Casino Royale w roli Vesper Lynd, wiedzieliśmy, że tak łatwo nie zapomnimy o jej postaci po wyjściu z kina. W końcu bohaterka Green skradła serce Jamesowi Bondowi, chyba największemu kobieciarzowi w historii kina, po czym brutalnie je złamała. Myślę, że nie udałoby się wykreować takiej wyrazistej postaci, gdyby nie wrodzona charyzma i niewymuszony seksapil aktorki. Green w każdej scenie, w której się pojawia, nie ustępuje głównym bohaterom, momentami ich przewyższając. Udowodniła to rolą złej wiedźmy Angelique Bouchard w Mrocznych cieniach Tima Burtona. Skradła tam zupełnie show głównemu bohaterowi, granemu przez Johnny’ego Deppa, który notabene jest ulubionym aktorem samego Burtona. Demoniczna Bouchard nawet ze swojego wejścia do rezydencji potrafiła zrobić mroczna sztukę. Ten demonizm przełożył się także na jej kolejna złą bohaterkę, czyli Artemizję, mściwą dowódczynię perskiej floty w 300: Rise of an Empire. Mimo że głównym bohaterem filmu był grecki generał Temistokles, grany przez Sulivana Stapletona, to postać psychopatycznej Greczynki okazała się najjaśniejszym punktem. Artemizja była bezwzględna, silna, inteligentna, była typową chłopczycą, jednak przy okazji zachowując swoją kobiecość. Eva Green, przygotowując się do tej roli, przez trzy miesiące przed rozpoczęciem zdjęć trenowała sztuki walki i szermierkę. Francuzka nawet w słabych filmach jest ich mocnym punktem, który potrafi je obronić. Tak było w nieudanym Sin City: A Dame to Kill For, gdzie Green wcielała się w piekielnie niebezpieczną femme fatale Avę Lord. Film spotkał się z miażdżącą krytyką, jednak najbardziej zapamiętamy z niego charyzmatyczną Lord.
fot. Warner Bros.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj