Autor "Psychozy" to jeden z najważniejszych i najwybitniejszych reżyserów w historii. Nakręcił ponad 50 filmów, a kilka z nich do dziś uznaje się za prawdziwe arcydzieła.

Alfred Hitchcock powrócił. Przynajmniej w pewnym sensie.

- Rok 2012, w którym "Hitchcock" miał swoją światową premierę, był okresem niezwykłej popularności samego Alfreda Hitchcocka. Film debiutanta, Sachy Gervasiego, nie jest pierwszym obrazem, który został poświęcony temu reżyserowi. Kilka miesięcy temu za granicą, a niedawno również i w Polsce, stacja HBO wyemitowała własną pełnometrażową produkcję. Tę zrealizował dla odmiany bardziej znany reżyser, Julian Jarrold. "The Girl", u nas pod tytułem "Dziewczyna Hitchcocka", opowiada właściwie podobną historię co "Hitchcock". Główną osią fabularną są w obu przypadkach specyficzne relacje reżysera z aktorami, a w szczególności z aktorkami. Bohaterką "Hitchcocka" jest Janet Leigh znana z "Psychozy", zaś "Dziewczyny" - Tippi Hedren, czyli aktorka, która zagrała w "Ptakach", kolejnym filmie brytyjskiego reżysera. To ten sam okres jego twórczości - "Psychozę" Hitchcock kręcił na przełomie 1959 i 1960 roku, późną jesienią i zimą, a "Ptaki" dwa lata później. To ten sam etap i choć zmienia się główna aktorka, jego stosunek do aktorów, jego wizja kina, pozostają identyczne.

Hitchcock był sławny nie tylko przez filmy, które stworzył. Popularność zawdzięczał też nietypowym metodom pracy, a nawet swojemu wyglądowi.

- Oba filmy musiały właśnie wybrnąć z tej podstawowej trudności znalezienia kogoś, kto zagra tę bardzo charakterystyczną postać. Aparycji reżyserów najczęściej nie znamy, zwłaszcza tych starszego pokolenia. Kto pamięta, jak wyglądał John Huston, Howard Hawks, a nawet John Ford? To przecież klasycy kina amerykańskiego, a zwykły widz zupełnie ich twarzy nie pamięta. Wygląd Hitchcocka zna każdy, chociażby przez serial telewizyjny "Alfred Hitchcock przedstawia". Tam w każdym odcinku miał swoje zapowiedzi, w których prezentował swój charakterystyczny sposób mówienia i nie mniej rzucający się w oczy wygląd. W obu filmach biograficznych należało to odpowiednio powtórzyć. Gervasi powierzył tę rolę gwieździe, a więc Anthony'emu Hopkinsowi. Aktor nie ma tych gabarytów, co Alfred Hitchcock, także w filmie próbowano to zatuszować. Budowa ciała słynnego reżysera była niepowtarzalna, podobnie jak wygląd twarzy. Wiele można uzyskać za pomocą makijażu, ale wydęte usta Alfreda Hitchcocka są jednak poza zasięgiem. W obu filmach główną rolę grali także aktorzy bardzo niscy. Anthony Hopkins ma niewiele ponad 160 cm wzrostu, a Toby Jones, który zagrał w filmie HBO, jest aktorem jeszcze niższym. Pierwszy z nich jest wielką gwiazdą, drugi aktorem mało znanym, który zasłynął podkładając głos pod postać Zgredka w opowieściach o Harrym Potterze.

Ze znalezieniem odtwórczyń ról aktorek z filmów Hitchcocka też pewnie łatwo nie było.

- Obie produkcje to nie tylko filmy o samym reżyserze, ale także o jego wielkich żeńskich gwiazdach. Z Anthonym Hopkinsem zagrała Scarlett Johansson, całkiem nieźle zresztą upodobniona do Janet Leigh. W filmie HBO w Tippi Hedren wcieliła się Sienna Miller, raczej mało znana aktorka.

[image-browser playlist="593931" suggest=""]©2012 Fox Searchlight Pictures

Czy Gervasiemu i Jarroldowi udało się odtworzyć tę część życia Alfreda Hitchcocka?

- Oba filmy są szczerze powiedziawszy dość przeciętne. Nie były zresztą gigantycznym sukcesem finansowym, nie miały też szczególnie wysokich ocen krytyków. Bardziej niż to, czy te filmy były dobre, czy nie, zastanawia mnie jednak, dlaczego powstały akurat w 2012 roku. Skąd pojawiła się taka popularność Hitchcocka w środowiskach hollywoodzkich? Nie było nawet żadnej rocznicy. Hitchcock urodził się w roku 1899 i gdy obchodziliśmy 100. jubileusz jego urodzin, na ekrany kin trafił "Psychol" Gusa Van Santa. Remake "Psychozy" nakręcono i rozpoczęto jego wyświetlanie jeszcze w 1998, ale było to pod koniec roku – w gruncie rzeczy większość swojego życia na ekranie spędził w 1999. Teraz w zasadzie nie ma wyraźnego powodu zainteresowania tematem. Mamy właśnie nawet nie jeden, a dwa filmy biograficzne, bardzo zresztą zbliżone do siebie. Wcześniej czegoś podobnego nie było, nigdy nie kręciło się biografii Hitchcocka. Zresztą w ogóle fabularyzowanych biografii reżyserów jakoś się nie robi. Mamy biografie pisarzy, muzyków, malarzy, ale nikt nie kręci filmów o reżyserach, nawet tych najsłynniejszych. Są oczywiście dokumenty, ale mają one ograniczone grono odbiorców. Do mainstreamu nic takiego nie trafia. Wielkiej szkody niemniej nie ma, bo "Hitchcock" nie zachwycił krytyków, ani też nie zdobył wielkich nagród czy nominacji do nich.

Była jedynie nominacja do Oscara za charakteryzację. Obraz trafił przecież do kin pod koniec ubiegłego roku, bo upatrywano jakiegoś większego zainteresowania ze strony Akademii Filmowej albo Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Prócz tej jednej nominacji, żadne jednak się nie pojawiły.

- Chyba zasłużenie. Nie było nic specjalnie spektakularnego czy odkrywczego w tym spojrzeniu na wielkiego reżysera. To wszystko o Hitchcocku wiedzieliśmy już wcześniej. Naturalnie, jeśli ktoś się nim nieco interesował.

Na czym polega fenomen "Psychozy", która jest kolejnym bohaterem "Hitchcocka"?

- Gdy się ma wyliczyć filmy Alfreda Hitchcocka, które uważa się za najważniejsze, zwykle obok "Zawrotu głowy" wymienia się także "Psychozę". Ten pierwszy obraz jest nawet przez krytyków wyżej ceniony, szczególnie w prestiżowych rankingach, jak choćby tym publikowanym przez Sight & Sound. "Zawrót głowy" znajduje się na czołowych pozycjach, "Psychoza" trochę niżej, ale na pewno jest to drugi najważniejszy film tego reżysera. Obrósł on legendą nie tylko wśród widzów, ale także wśród tzw. hitchcockologów. Tekstów, całych tomów poświęconych "Psychozie", jest naprawdę bardzo wiele. Więcej - cała jedna, dość pokaźna książka, jest poświęcona wyłącznie legendarnej scenie pod prysznicem. Autor potrafił napisać o tym ponad 400 stron! Raymond Durgnat, jeden z wielkich brytyjskich historyków kina, przez niemal połowę życia pisał o Hitchcocku. Najpierw opracowywał kilkusetstronicową monografię jego twórczości, a przez ostatnią dekadę życia pisał kolejną, dość obszerną, książkę tylko o "Psychozie". Jest również świetna pozycja zatytułowana "Psycho File" Josepha W. Smitha, gdzie przedstawia się mnóstwo ciekawych tropów. Zainteresowanie "Psychozą" nie słabnie, bo film w żadnym razie się nie zestarzał - inspiruje reżyserów po dziś dzień. Scena pod prysznicem jest często przywoływana nawet w reklamach. Równie często korzysta się ze ścieżki dźwiękowej Bernarda Hermanna. "Psychoza" to legendarny projekt, bo inicjuje również nowy gatunek, który się cieszył dużym powodzeniem - filmy o psychopatycznych mordercach. Do dziś ta odmiana thrillera należy do najistotniejszych. Co ważne, w 1960 roku, kiedy odbywa się premiera "Psychozy", do kin wchodzi też "Podglądacz" Michaela Powella. Równolegle premierę mają więc dwa filmy o psychopatycznych mordercach, które wyznaczają nowy sposób myślenia o tym podgatunku. Później, w latach 70. pojawia się tzw. slasher. To też schemat nawiązujący do "Psychozy". U Johna Carpentera w "Halloween" mamy nieco inną postać niż Norman Bates, ale to także psychopata z morderczymi zapędami.

[image-browser playlist="593932" suggest=""]©2012 HBO

Najpełniejszym odwołaniem się do "Psychozy" jest też wspomniany już remake Gusa Van Santa.

- "Psychol" Van Santa to oczywiście kolejny dowód na popularność filmu Hitchcocka, choć sam nie jest najwyższej jakości. To przede wszystkim remake bardzo dosłowny. Van Sant kręci film, który ma być dokładnym powtórzeniem wcześniejszego arcydzieła, tylko z nową obsadą i w kolorze, z paroma drobnymi zmianami. Publiczności zresztą Van Sant tym projektem za bardzo nie przekonał. Zwłaszcza że odtwórczyni głównej roli, Anne Heche, nie mogła niestety się równać z Janet Leigh.

Jakie były metody pracy Hitchcocka, które stanowiły właściwie podstawę filmów "Hitchcock" i "The Girl"?

- Trzeba oddzielić anegdoty od rzeczywistości. Tej drugiej oczywiście w pełni nie poznamy, bo Hitchcock świadomie też kreował swój wizerunek jako reżysera. Wiedział, że jest "personą". Reżyser taki, jakiego my znamy, to osoba wykreowana. Częścią tej persony był na przykład wspomniany specyficzny stosunek do aktorów. Słynne powiedzenie "aktorzy to bydło" zresztą doskonale to podsumowuje. Hitchcock sam podkreślał, że jego ulubiony moment to ten, kiedy film powstaje w jego głowie, a najgorszy nadchodzi, kiedy trzeba nakręcić to, co w głowie powstało. Nie wszyscy byli oczywiście w stanie nadążyć za tym, co on wymyślił. Dlatego jego praca polegała również na dokładnym rozrysowaniu planów. Uwielbiał taką pracę, zawsze chciał, by każde ujęcie było rozrysowane. Niekoniecznie robił to nawet sam. Słynną scenę pod prysznicem rozrysował Saul Bass, projektant czołówki "Psychozy" i "Północy północnego zachodu". Bass zresztą twierdził, że to on wymyślił całą scenę i Hitchcock w zasadzie tylko powtórzył to, co on zaplanował. Tego wątku w filmie Gervasiego całkowicie zabrakło. Hitchcock nienawidził pracy w plenerach. W "Psychozie", choć część scen dzieje się na zewnątrz, wszystko oprócz jednej sceny nakręcono w studiu. Alfred Hitchcock preferował właśnie pracę w warunkach pełnej kontroli.

Wydaje mi się, że "Hitchcock" i "Dziewczyna Hitchcocka" kreują tylko na pozór tę samą postać wielkiego reżysera. W filmie Gervasiego jest on sympatycznym artystą, mającym swoje upodobania, specyficzne metody, owszem, ale daleko mu do mizogina i szaleńca z produkcji HBO.

- "Hitchcock" z Anthonym Hopkinsem jest jednak filmem mainstreamowym. HBO mogło sobie pozwolić na skierowanie biografii na trochę inne tory. W obu produkcjach zabrakło za to specyficznego poczucia humoru Hitchcocka. Brytyjski reżyser był szeroko znany właśnie ze swojego czarnego, wisielczego humoru. Uwielbiał robić psikusy swoim aktorom – knuł skomplikowane intrygi i zastawiał pułapki. Niesłychanie go to bawiło.

[image-browser playlist="593933" suggest=""]©1960 Universal Pictures

Czyli robił to tylko dla śmiechu?

- Oczywiście mówi się także, że Hitchcock na planie był demonem. Jego stosunek do kobiet był szczególnie niezwykły. Wybierał sobie aktorki, które – jak Pigmalion – modelował na wzór zapisany, ideał kobiecości. Miał też swoje ulubione aktorki - w latach 40. była to Ingrid Bergman, w latach 50. Grace Kelly, a później Janet Leigh i Tippi Hedren. Autor "Psychozy" potrafił znaleźć odpowiednią aktorkę i wydobyć z niej coś niezwykłego. Kobiety z filmów Hitchcocka, z wyjątkiem Bergman, bo to była jednak wielka gwiazda także w innym kinie, najczęściej nie odnosiły wielkich sukcesów. Czy Tippi Hedren i Janet Leigh bez Hitchcocka byłyby znane? To właśnie dzięki rolom w jego filmach wpisały się na stałe w historię kina. Nawet Grace Kelly największą sławę zyskała po występie w "Oknie na podwórze".

O Grace Kelly również powstaje już film biograficzny – "Grace of Monaco". Główną rolę ma zagrać Nicole Kidman.

- Ciekawe, na ile skupią się na jej karierze filmowej, a na ile na pełnieniu później zaszczytnej funkcji księżnej Monako. O tym drugim chyba niewiele można powiedzieć, więc na pewno wątek Hitchcocka się tam pojawi. To przecież reżyser, z którym pracowała najczęściej. Pytanie, czy najchętniej.

Nie podobało jej się słynne hitchcockowskie "trzęsienie ziemi"?

- Moim zdaniem to najsłynniejsze określenie ukute przez dziennikarzy: "najpierw trzęsienie ziemi, potem napięcie rośnie", niekoniecznie oddaje istotę filmów Hitchcocka. Spójrzmy, jak zaczyna się "Psychoza". Czy mamy tam w otwarciu spektakularne morderstwo? Film zaczyna się romansem, mamy spotkanie pary bohaterów w hoteliku. Wstają z łóżka, kończy się przerwa na lunch. "Psychoza" zaczyna się więc zupełnie wbrew naszym oczekiwaniom. Jedyna zbrodnia, jaką mamy w pierwszych trzydziestu minutach, to kradzież 40 tysięcy dolarów. Dodajmy, niezbyt spektakularna kradzież. To nie jest skok jak z "Gorączki" Michaela Manna - przygotowywany przez bohaterkę, która snuje dokładne plany. Tu mamy przypadek. Jest okazja i motyw – Marion potrzebuje pieniędzy, by jej ukochany mógł spłacić długi swojego ojca i by mogli się pobrać. Podstawą nie był plan, ale impuls. W innych filmach Hitchcocka jest podobnie. Akcja zaczyna się bardzo niewinnie, a potem dopiero dowiadujemy się, że bohaterowie zostają wplątani w skomplikowaną intrygę, jak w "Północy północnym zachodzie", gdzie postać grana przez Cary'ego Granta zostaje pomyłkowo wzięta za szpiega. Hitchcock początkowo próbuje uśpić widza, osłabić jego czujność. Gdy idziemy na jego film, wiemy, że coś się powinno zdarzyć. "Psychoza" była nawet poprzedzona wielką kampanią budującą napięcie. Informowała, że produkcja będzie czymś niezwykłym i widzowie będą trzymali się kurczowo krzeseł. Oglądamy pierwsze sceny i wszystko wskazuje, że będzie to jakiś romans. Jednak gdy po po 40 minutach główna bohaterka zostaje zamordowana, widz przeżywa szok.

Przed kilkoma dniami po raz 85-ty rozdano Oscary. Alfredowi Hitchcockowi, pomimo swoich dokonań, nigdy nie było z Akademią po drodze.

- Na pocieszenie od Akademii w 1968 roku dostał jedynie nagrodę im. Irvinga G. Thalberga. Miał wtedy prawie 70 lat i najlepszy okres twórczości za sobą. Po odebraniu statuetki nakręcił jeszcze tylko "Szał" i "Intrygę rodzinną", a więc dwa filmy znacznie słabsze niż te wcześniejsze. Alfred Hitchcock był jednak wielokrotnie nominowany do Oscara i zdarzało się, że jego filmy te statuetki zdobywały. "Rebeka" została nagrodzona Oscarem za najlepszy film, ale laury zbierał – jak to zwykle w Hollywood – nie reżyser, a producent, David O. Selznick, współtwórca sukcesu "Przeminęło z wiatrem" i wielu innych przebojów klasycznego kina.


[image-browser playlist="593934" suggest=""]Krzysztof Loska - polski filmoznawca, medioznawca, kulturoznawca. Doktor habilitowany, profesor na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, dyrektor Instytutu Sztuk Audiowizualnych. Zajmuje się kulturą japońską, postmodernizmem, literaturą współczesną i kinem gatunkowym. Jest autorem licznych artykułów naukowych, i książek m.in. "Hitchcock – autor wśród gatunków".

 

Czytaj więcej: Recenzja filmu "Hitchcock"

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj