Antoine Fuqua jest często określany jako rzemieślnik, wyrobnik ze średniej półki. Nie zawsze jednak oznacza to coś negatywnego. W przemyśle filmowym nie każdy ma tak charakterystyczny styl jak Wes Anderson czy Christopher Nolan, a jednak produkcje kręci się na potęgę. W Hollywood znajdą miejsce również ci, którzy tworzą po prostu niezłe kino. Fuqua stał się specjalistą od kina akcji. W jego filmach występuje najczęściej przynajmniej jeden znany aktor – np. Denzel Washington lub Jake Gyllenhaal. Fuqua nie zamyka się jednak na jeden sposób tworzenia filmów, bo uwielbia mieszać konwencję na wszelkie możliwe sposoby. Zdarzało mu się nakręcić widowisko z Keirą Knightley w celtyckim stroju, ze wspominanym już Washingtonem zabijającym swoich wrogów na wymyślne sposoby lub z Willem Smithem w roli zniewolonego mężczyzny, ryzykującego życie, by powrócić do rodziny. Twórca nie zawsze stawiał na bezpieczne wybory, a tak mogłoby się wydawać, skoro nazwano go wyrobnikiem. Jako jego przeciwieństwo do głowy przychodzi mi Peyton Reed, pracujący między innymi nad filmami o Ant-Manie, które (szczególnie w przypadku Ant-Mana i Osy) niczym szczególnym się nie wyróżniają, a co gorsza, brakuje w nich odważnych decyzji kreatywnych. Fuqua lubi czasem zaskoczyć – fabularnie lub pod kątem przedstawienia danej postaci. I zdarza mu się popadać w styl karykaturalny. Czy robi to świadomie? Czy może wynika to z jego ograniczeń? Po seansie Olimpu w ogniu skłaniałbym się ku tej drugiej wersji, ale Dzień próby sugeruje coś innego.
fot. materiały prasowe
Zanim Amerykanin rozpoczął pracę nad filmami fabularnymi, zajmował się tworzeniem teledysków, co przełożyło się – przynajmniej na początku kariery – na szybki montaż i inscenizowanie scen w taki sposób, aby tempo nigdy nie zwalniało. Jego debiut fabularny przypadł na rok 1998, kiedy to zaprezentował światu Zabójczy układ. Machina ruszyła! Reżyser nakręcił już prawie trzydzieści produkcji, co oznacza, że co dwa lata wypuszczał coś nowego. W tym czasie zdążyliśmy otrzymać film o Królu Arturze, western Siedmiu wspaniałych, szereg pozycji sensacyjnych jak Dzień próby czy Strzelec, ale też kino wojenne, thrillery i realizowane na poważnie dramaty. Filmy Fuqua wydają się tematycznie różne, ale istnieją podobieństwa – historie opowiadają o marginalizowanych jednostkach z różnych środowisk, walczących w obronie pokrzywdzonych społeczności. Warto tu jednak nadmienić, że nie jest on autorem scenariuszy do swoich filmów. Często są to zwyczajnie komercyjne zlecenia. Chwalona była między innymi jego współpraca z Davidem Ayerem, który napisał scenariusz do Dnia próby. Z kolei fatalne recenzje otrzymał wspomniany Król Artur lub Łzy słońca, które bardziej doceniła widownia niż krytycy. W serwisie Rotten Tomatoes większość jego filmów może "pochwalić się" zgniłymi pomidorkami, ale producenci wiedzą, że Fuqua to synonim solidności. Wiedzą, że odbiór widowni będzie pozytywny, a to przecież liczy się najbardziej. Fuqua wyznaje zasadę, żeby myśleć nieszablonowo. Jego zdaniem w pracy reżysera chodzi przede wszystkim o opowiadanie ludzkich historii. Nie ma znaczenia, jakiego koloru czy płci jest główna postać. Czasem spotykał się z pytaniami, czemu w filmie Do utraty sił jako czarnoskóry reżyser pokazał historię żydowskiego mężczyzny, zamiast uczynić głównego bohatera młodym czarnoskórym pięściarzem. Co wtedy odpowiadał?
(...) Ponieważ tego nie było w scenariuszu. Gdyby w scenariuszu był czarny, to byłby czarny. Ludzie za bardzo się tym przejmują, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Wystarczy opowiedzieć dobrą historię.

Antoine Fuqua - filmy od najgorszych do najlepszych

+12 więcej
Oczywiście to rozsądne założenie, aby film przede wszystkim powiadał dobrą historię. Szkoda więc, że reżyserowi nie zawsze udaje się je zrealizować. Nie można przecież napisać, że W nieskończoność z Markiem Wahlbergiem z 2021 roku opowiedział coś ciekawego o człowieku, bo to raczej miks wielu filmów akcji z pogranicza science fiction. Tak samo trudno o superlatywy rzucane w kierunku Przynęty z 2000 roku, bo nawet w czasie debiutu była kiepsko przyjęta. Dobrą historię mamy za to w serii Bez litości, która teraz doczekała się finału. Nic dziwnego, bo duet Fuqua–Washington zwyczajnie działa na ekranie. Wielu widzów chętnie pójdzie do kina.  Większość filmów Antoine'a Fuqua koncentruje się na facetach z brutalną przeszłością, o czym los nie daje im zapomnieć. Są dalecy od bycia moralnymi zwycięzcami i superbohaterami w pelerynach, ale to właśnie dzięki temu filmy z nimi są tak ciekawe. Fuqua na pewno obraziłby się za stwierdzenie, że jego produkcje są nudne. I ma rację, bo nawet jeśli tytuły te mają wiele nieudanych elementów, to nikt nie powinien narzekać na monotonię. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj