Bez dwóch zdań ten rok jest bardzo szczęśliwy dla reżysera Zacka Snydera. Po wielu latach batalii fanom udało się wywalczyć premierę mitycznego Snyder Cut, a za miesiąc na platformie Netflix zadebiutuje nowe uniwersum zombie. Z okazji uroczystej premiery zwiastuna odbył się też nieduży event z Zackiem i aktorem Davem Bautistą, grającym w filmie rolę Scotta Warda. Panowie opowiadali o pracy nad produkcją oraz nakreślili nowe nadchodzące projekty z tego uniwersum. Panel był podzielony na dwie części. W pierwszej reżyser sam rozmawiał z aktorem, w drugiej to on był przepytywany przez dziennikarkę Grae Drake. Pomiędzy dwoma rozmowami widownia miała okazję po raz pierwszy zobaczyć pełen zwiastun filmu i podziwiać tygrysa zombie w pełnej okazałości. Dlaczego Snyder postanowił wrócić do tematyki żywych trupów po takim czasie? Co aż tak bardzo zainteresowało go w tym temacie, by dalej kontynuować opowieść o zombie?
„Po tym, jak w 2004 roku nakręciłem Świt żywych trupów, zobaczyłem, że ten gatunek nie musi być taki sztywny, jak to większość twórców z góry zakłada. Przecież można się nim bawić i mieszać z innymi gatunkami filmowymi, tworząc zupełnie oryginalne historie, jakich kino jeszcze nie widziało. Wymyśliłem więc taki koncept grupy ludzi, która musi się włamać do sejfu w mieście zdominowanym przez zombie. Kilka lat temu mieliśmy nawet zrealizować pewną wersję tego filmu, ale nie ja miałem go reżyserować. Niestety, coś po drodze nie wypaliło. W międzyczasie powróciłem razem z Shaynem Hattendo  do tego scenariusza i wprowadziliśmy kilka istotnych zmian, które spowodowały, że na nowo się tym projektem zainteresowałem. I to na tyle, że postanowiłem go wyreżyserować” –wspomina Zack.
Historia w Armii Umarłych opowiada o grupie najemników, która ma udać się do Las Vegas i opróżnić jeden ze znajdujących się tam skarbców. Miasto jest pełne zombie, ale na czas operacji ma ono zostać z nich na chwilę opróżnione. Jak można się domyślić, coś pójdzie nie tak. Jednym z głównych bohaterów jest Scott Ward.
„Dla tego bohatera ta misja jest ważna, bo ma mu dać możliwość ponownego nawiązania więzi z córką, na czym bardzo mu zależy. Do tego podczas zadania okaże się, że bycie przywódcą wzbudza w nim pewne dawno nieobecne emocje” – tłumaczył nam Zack.
Co ciekawe, Dave Bautista – choć przyznał się do tego, że cały czas czuje się niedoceniony jako aktor i szuka nowych projektów, w których mógłby udowodnić, że ma talent – nie był na początku zainteresowany tym projektem.
„Na początku nikt nie pokazał mi scenariusza. Przedstawiono mi tę produkcję jako film o zombie. Mówiąc szczerze, od razu mnie to od niego odrzuciło. Nie chciałem zagrać w kolejnej produkcji o zombie. Spodziewałem się, że będzie to po prosu kopia tego, co już wszyscy wiedzieliśmy nie raz. Jednak gdy spotkałem się z Zackiem, który opowiedział mi o swojej wizji, od razu zmieniłem zdanie” – mówi Bautista.
Podobno podczas rozmowy Snyder pokazał mu, że ten film jest czymś więcej niż tylko rozwalaniem hordy zombie. Aktor przyznał, że najbardziej przekonał go fakt, że jest to produkcja z gatunku heist movie. Do tego jego bohater miał bardzo rozbudowaną historię. Nie był tylko „mięśniakiem biegającym z wielką bronią i strzelającym do wszystkiego, co się rusza”.
foto. naEKRANIE.pl
W filmie zobaczymy wiele barwnych postaci. Jedną z nich jest grany przez Matthiasa Schweighöfera złodziej i specjalista od włamywania się do sejfów – Ludwig Dieter. Co ciekawe, Snyder zdradził, że właśnie zakończyły się zdjęcia do jednego z prequeli o tej postaci. Będzie on zatytułowany Army of Thiefs.
„To bardzo zabawna postać. Chcieliśmy pokazać, jak to się stało, że zainteresował się tymi sejfami, bo to opus magnum z Armii Umarłych jest finałowym przystankiem w jego przygodzie. Wcześniej musiał włamywać się do innych sejfów i o tym będzie prequel” – tłumaczy Snyder.
Ale to nie edyny projekt, który już jest tworzony, a nie tylko przedstawiony przez twórców jako pieśń przyszłości. Zack ogłosił, że trwają prace nad animowanym prequelem. Ma on opowiadać historię hordy zombie, którą zobaczymy w Armii Umarłych. Różni się ona od tradycyjnych żywych trupów, jakie znamy z innych filmów i seriali. Te kreatury będą bardziej zorganizowane, inteligentne, a nawet będą uznawać jakąś hierarchę w swoich szeregach. Nazywane są Alfami i potrafią dowodzić resztą tradycyjnych bezmózgich umarlaków. Dla nich drzwi nie stanowią żadnych problemów. Potrafią użyć klamki, co dla zombie niższej klasy rozwojowej zawsze było barierą nie do przejścia. Jak zdradza Snyder, ich historia będzie powiązana ze Strefą 51. W filmie zobaczymy wiele zombie zwierząt, w tym wyeksponowanego na zwiastunie tygrysa. I nie jest to pomysł, który Zackowi pojawił się w głowie niedawno. Od dawna chciał to zrobić. Zobaczymy więc zombie konie, zombie psy, zombie myszy. Co ciekawe, są gatunki odporne na tego wirusa, na przykład ptaki. Reżyser nie chciał zdradzić, dlaczego tak jest, ale z jego reakcji na to pytanie można wywnioskować, że będzie miało to jakieś znaczenie dla fabuły, może nie tego filmu, ale któregoś prequela. Trzeba przyznać, że zaprezentowany zwiastun zapowiada niezłe widowisko. Część zdjęć była kręcona w opuszczonych kasynie Hilton w Atlantic City. Dzięki temu sceny rozgrywające się we wnętrzach kasyn, które w filmie znajdują się oczywiście w Las Vegas, wyglądają bardziej realistycznie. A i podobno oszczędność w budżecie była z tego powodu dużo większa, bo nie było trzeba tych pomieszczeń budować od zera.  
„Film powstawał w Nowym Meksyku i Atlantic City. Oba te miejsca udają Las Vegas, które moja ekipa od efektów specjalnych zeskanowała, byśmy mogli je odtworzyć na komputerze i zrównać z ziemią. Do tego nie wszystkie pomieszczenia w opuszczonych kasynach były wyposażone. Jak można się domyślić, wszystkie slot maszyny były przyniesione przez nas. A były ich setki. Bez z nich jednak nikt by nie uwierzył, że jesteśmy w kasynie. To są przecież wizytówki takich miejsc” –  tłumaczy Zack.
foto. naEKRANIE.pl
Ale nie tylko przy budowaniu miasta ekipa od efektów specjalnych musiała się napracować. Jak zdradził Snyder, w filmie jest kilkanaście gatunków zombie. Każde z nich różni się nie tylko wyglądem czy zachowaniem, ale także kolorem krwi. Tak więc specjaliści musieli stworzyć kilkanaście różnych wariantów. A że krew w tym filmie ma się lać strumieniami, to widzowie, jak zapewnia reżyser, będą widzieli różnicę w tym, który potwór został właśnie zgładzony. Naturalnym pytaniem do Zacka było, czy powstanie rozszerzona wersja Armii Umarłych, czy ta, która powstała dla Netflixa, będzie jedyną. Przypomnijmy, że Snyder zawsze narzeka na to, że film, który trafia do widzów, jest w jakiś sposób skracany. Odpowiedź reżysera była zaskakująca.
„Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie będzie żadnej wersji rozszerzonej tego filmu. Wszystko, co nakręciliśmy, praktycznie znalazło się w finałowej wersji. Co ciekawe, nikt z Netflixa nie wtrącał mi się do pracy. Mogłem go zrealizować tak, jak chciałem, bez walki. W odróżnieniu do poprzednich projektów z poprzednim partnerem” – mówi Zack.
Armia umarłych - premiera filmu już 21 maja 2021 roku na platformie Netflix.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj