Anime Attack on Titan (polski tytuł to Atak Tytanów) zmierza tytanowymi krokami do końca. Odgłos dudnienia sprawia, że fani tej produkcji wstrzymują oddech z ekscytacji. I to nie tylko w Japonii, ale też w wielu innych krajach, ponieważ tytuł ten stał się światowym fenomenem. Niech o ogromnej popularności świadczy fakt, że w 2021 roku pierwsza część finałowego sezonu była najchętniej oglądanym programem telewizyjnym w USA – aż do momentu, gdy została wyprzedzona przez produkcję Falcon i Zimowy Żołnierz. Dlaczego widzowie tak pokochali to anime? Serial animowany Attack on Titan powstał na podstawie mangi o tym samym tytule, której autorem jest Hajime Isayama. Na uwagę zasługuje to, że droga z kart komiksu do telewizji nie prowadziła przez najpopularniejszy japoński tygodnik z mangami, czyli Weekly Shōnen Jump. Co ciekawe, mangaka zaproponował im pierwotną wersję Attack on Titan. Poradzono mu, aby zmodyfikował swój styl oraz historię, żeby była odpowiednia dla Jumpa, który jest nastawiony na nastoletnich odbiorców (gatunek shōnen to manga dla chłopców w wieku 9-18 lat). Autor odmówił, dlatego od września 2009 roku Attack on Titan był wydawany przez miesięcznik Bessatsu Shōnen Magazine. Trzeba było poczekać 4 lata, aby zobaczyć wydarzenia w wersji animowanej. I choć kreska animacji zdecydowanie różni się od tej z mangi, to fani i tak byli szczęśliwi. Bo już pierwszy, niesamowicie efektowny odcinek pozostawia widzów w głębokim szoku i zaciekawia ich światem opanowanym przez wygłodniałych tytanów. Historia skupia się na trójce przyjaciół – Erenie, Mikasie i Arminie. Mieszkają oni w mieście za wysokimi murami, które chronią ich przed krwiożerczymi tytanami – wielkimi, bezmózgimi istotami. Pewnego dnia mur zostaje zniszczony przez inteligentnych tytanów. Eren widzi, jak monstrum pożera jego matkę. W wyniku tego niespodziewanego ataku w makabrycznych okolicznościach ginie mnóstwo istnień. Chłopak postanawia zemścić się na potworach. Wraz z przyjaciółmi dołącza do jednostki wojskowej.
fot. MAPPA
Attack on Titan nie jest pozycją skierowaną do dzieci. Twórcy obrazowo pokazują przemoc, a krew leje się tu strumieniami. Mimo że śledzimy losy nastoletnich bohaterów, to tematyka dotyka poważnych spraw. A jest to jedynie mały wycinek fabuły, który stanowi początek emocjonalnej podróży Erena i jego przyjaciół. A nawet więcej – to tylko jeden z etapów wyjątkowo rozbudowanej historii. Jest to punkt wyjścia do historii pełnej zaskakujących zwrotów akcji i szokujących wydarzeń. Aż do końcówki 3. sezonu Attack on Titan i odkrycia zawartości słynnej piwnicy Grishy Jaegera widzowie, podobnie jak główni bohaterowie, żyli w nieświadomości, jak rozległy i bezwzględny jest świat tego anime. Isayama w mandze w bardzo naturalny sposób dzielił się informacjami – trzeba być czujnym i spostrzegawczym, aby wyłapać szczegóły, tropy oraz wskazówki prowadzące do rozwikłania tajemnicy tytanów. Twórca skutecznie podtrzymywał zainteresowanie historią przez długi czas. Pozwolił fanom na snucie teorii oraz prowadzenie burzliwych dyskusji, co było fantastyczną rozrywką – można ją porównać do One Piece czy Zagubionych. Z tą różnicą, że fabuła Attack on Titan była przemyślana od początku do końca. Końca, w którym poszczególne wątki łączą się w logiczną całość. Bo siłą Attack on Titan jest właśnie historia. Jest ona jak układanka z puzzli, która nabiera sensu, gdy uzyska się pełny obraz. Wiele często zapomnianych postaci i wątków powraca do fabuły. Zyskują zupełnie nowe znaczenie, zataczając koło – przykładem może tytan, który pożarł matkę Erena. Ta historia jest tak misternie skonstruowana, że sprawia wrażenie, jakby nic nie dzieje się w niej przypadkowo. Od końcówki 3. sezonu świat przedstawiony znacznie się rozszerza. Widzowie zyskują nową perspektywę, która wpływa na odbiór poszczególnych postaci. Przez to na bohaterów, których uważaliśmy za wrogów ludzkości, nagle spoglądamy jak na ofiary systemu i rasizmu. A postacie, których kiedyś dotknęła tragedia, stają się mordercami z dokładnie tego samego powodu, co ich przeciwnicy. Protagoniści stają się antagonistami podejmującymi wątpliwie moralne decyzje ze względu na niekończący się ciąg przemocy. Przestaje to być walka dobra ze złem, bo każdy ma na sumieniu straszne przewinienia. Każdego dotknęła tragedia, ale nikt nie jest tu bez winy. I zostaje to przedstawione w bardzo dojrzały sposób – niepomijający żadnej ze stron konfliktu. Ciężar tej tematyki bywa porażający.
fot. Wit studio
Rzuca się w oczy również to, że architektonika miast na wyspie Paradis (tam, gdzie mieszkają główni bohaterowie), a nawet wygląd oraz imiona i nazwiska postaci przypominały europejską kulturę z czasów XIX i XX wieku. Finałowa seria jest przełomowa, ponieważ poznajemy świat zewnętrzny, którego inspiracje dla polskich widzów są oczywiste. Motyw miasta Liberio z odizolowanym obszarem, w którym zamknięci są Erdianie, kojarzy się z gettem i czasami prześladowań Żydów. Co prawda niektórzy oskarżali autora o antysemityzm, nacjonalizm i promowanie faszyzmu, ale nie taki był jego zamysł. Ten motyw dobrze koresponduje z historią głównych (anty)bohaterów – podkreśla ich dramat z powodu izolacji i rasizmu, nie pomijając tego, że wpajano im złe ideały. Wpasowuje się to w całą fabułę, w której każdy dąży do zburzenia różnego rodzaju murów – fizycznych lub mentalnych – ograniczających wolność. A to, że występuje tu element fantastyczny (tytani i cała fascynująca mitologia z tym związana) zupełnie nie przeszkadza w tym, aby odnosić te wydarzenia do rzeczywistości. Dlatego historia działa na wyobraźnię i emocje widzów. Anime pod względem fabularnym jest imponującym dziełem, ale co do bohaterów można mieć sporo wątpliwości. Największą przemianę przechodzi Eren, który jest postacią tragiczną. Początkowo poznajemy go jako rozwrzeszczanego chłopaka wygrażającego, że pozabija tytanów, a potem wszystkich wrogów za morzem. Często irytuje, bo to płaczliwy, ale mocno zmotywowany bachor, którego za każdym razem musi ratować Mikasa. Do 3. sezonu można z nim sympatyzować, a nawet trzymać za niego kciuki, ale od kolejnej serii staje się zimnym, kłamliwym draniem, niszczącym cały świat za pomocą mocy Tytana. Z kolei Mikasa imponuje niesamowitą sprawnością fizyczną i siłą charakterystyczną dla rodu Ackermanów. Ta cecha może się w niej podobać. Niestety pod względem charakteru wypada gorzej niż słynny przypadek Sakury z Naruto. Jest bez pamięci zakochana w Erenie, bo uratował ją przed zbirami. Ten jednak nigdy nie spojrzał na nią jak na potencjalną partnerkę. Na przestrzeni wszystkich sezonów ta postać się właściwie nie rozwija – największą przemianę przechodzi jej fryzura. Nie potrafi wypowiedzieć zdania, w którym nie pada imię Eren (jak dotąd – 155 razy!). To jest naprawdę przykre, ponieważ ta dziewczyna jest wspaniałą wojowniczką, ale charakterologicznie trudno znaleźć bardziej ograniczoną postać. Wystarczy, że ktoś krzywo spojrzy na jej miłość, a już rzuca mu się do gardła. Nawet na Armina, który z całej trójki przyjaciół wzbudza największą sympatię. Błękitnooki blondynek odznacza się dużym optymizmem oraz naiwnością, ale w momentach zagrożenia potrafi wymyślić ryzykowny plan. Młodzieniec rozwija się interesująco, ale pod koniec niestety i on traci w oczach widzów. Choć przemiana na gorsze jest uzasadniona. Bohaterowie świetnie funkcjonują jako trójka oddanych – sobie i sprawie! – przyjaciół, ale osobno trudno ich lubić.
fot. Wit studio
Na szczęście drugoplanowe postacie wiele rekompensują – odwracają uwagę od wad głównych bohaterów. Ich przyjaciele z korpusu zwiadowców są sympatyczni, a czasem też zabawni (Sasha znana jako „ziemniaczana dziewczyna”). Mają poczucie obowiązku, ambicję, a także wyrzuty sumienia z powodu swoich czynów. Oni również przechodzą przemianę po trudnych wydarzeniach. Wyróżniają się też dorośli bohaterowie. Hange – pozytywną energią i ciekawością, Levi (jak na Ackermana przystało) – stoicyzmem oraz morderczą skutecznością w eliminowaniu tytanów. W pamięci zapisuje się też charyzmatyczny dowódca Erwin Smith z motywującymi i rozpalającymi serca przemowami. W Attack on Titan jest o wiele więcej ciekawych i barwnych postaci, które odgrywają ważne role w historii. Styl rysowania Hajime Isayamy był krytykowany – wygląda dość amatorsko, ale z czasem stał się bardziej dopracowany. Dobrze, że Wit Studio sprawiło, że anime wizualnie prezentuje się fantastycznie, co na pewno przekonało do niego wielu widzów. Wzrok przyciągają błyszczące oczy bohaterów, których tęczówki momentami wyglądają niezwykle realistycznie. Ponadto wspaniale zanimowano dynamiczny ruch postaci walczących z tytanami za pomocą sprzętu do trójwymiarowego manewru. Dzięki temu akcja tak ekscytuje, a widz ogląda ją z zapartym tchem. W 4. sezonie anime przejęło studio MAPPA, w wyniku czego nieznacznie zmienił się styl, kolorystyka i wygląd postaci – zaczęły bardziej przypominać swoich odpowiedników z mangi. Na szczęście te drobne modyfikacje, polegające głównie na wyostrzeniu krawędzi, nie wpłynęły na odbiór produkcji. Wciąż ogląda się ją z dużą przyjemnością! Nie można zapomnieć o doskonałych japońskich aktorach głosowych oraz świetnej muzyce, za którą stoi kompozytor Hiroyuki Sawano. W 4. sezonie wsparł go Kohta Yamamoto z nowymi motywami muzycznymi, które cudownie wybrzmiewają w tle – sprawiają, że wydarzenia na ekranie przeżywa się jeszcze mocniej. Dzięki ich kompozycjom anime trzyma w napięciu i powoduje ciarki. Ponadto warto zwrócić uwagę na piosenki z openingów. Utwory Guren no Yumiya i Shinzou wo Sasageyo zespołu Linked Horizon kapitalnie odnoszą się do treści anime i najbardziej emocjonujących momentów. Zachwyca również The Rumbling grupy SiM, który doskonale oddaje klimat wydarzeń z tej części historii. Wgniata w fotel. Warto zwrócić uwagę na endingi, które nierzadko spoilerowały wydarzenia. A w finałowym odcinku przekonamy się, że również jeden z openingów zapowiadał pewien motyw, który od zawsze zastanawiał widzów.
fot. Wit Studio
+16 więcej
Attack on Titan to świetne anime, w którym wydarzenia rozgrywają się w szybkim tempie. Rzadko zdarzają się przestoje, ale zawsze są one wynagradzane widowiskową akcją i krwawymi walkami – najczęściej z tytanami. Historia wciąga, dzięki wielowątkowej fabule napakowanej zaskakującymi zwrotami akcji, a także postaciom, które muszą mierzyć się ze wszechobecnym zagrożeniem i moralnymi dylematami. Produkcja Attack on Titan jest warta Waszego czasu. Oddajcie jej swoje serca, a nie pożałujecie! Do zakończenia anime pozostały już tylko dwa odcinki specjalne, które zaadaptują ostatnie rozdziały z mangi. Nie jest tajemnicą, że końcówka Attack on Titan spotkała się z mieszanymi reakcjami i wywołała sporo kontrowersji. To jedyny minus tej fabuły – brak w pełni satysfakcjonującego zakończenia. Ma ono pod pewnymi względami sens, ale też nie ustrzegło się wad. Nie wszystkie rozwiązania okazały się trafne, więc może studio MAPPA naprawi je lepszymi pomysłami. Czasem twórcy decydują się na zmianę końcówki – przykładem może być Notatnik śmierci. Nie zmienia to faktu, że anime Attack on Titan to wielkie dzieło, które podbiło serca widzów. Z niecierpliwością czekamy na ostatnie epizody. Będzie się działo!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj