Gamora (Zoe Saldana), czyli kosmiczna zabójczyni, która jest zielona i nie tańczy. Fanom nie wystarczy wiele do szczęścia, a kiedy jakaś bohaterka ma ogromną spluwę i wrzeszczy na (niebieską) siostrę, jest dobrze. Zoe Saldana wykreowała postać kobiety ze stali, poważnej, z tragiczną przeszłością, ale też potrafiącą przekonać się do dziwnych pomysłów swoich nowych kumpli. Pomimo wydawałoby się, szorstkiego obycia, tak naprawdę skrywa sporą dozę wrażliwości. Gamora wyrosła na jedną z najbardziej lubianych bohaterek marvelowych filmów, ale chyba jeszcze wciąż nie dogoniła Czarnej Wdowy. W każdym razie ich spotkanie będzie pewnie czymś wspaniałym.
Źródło: Marvel
Nebula (Karen Gillan) to uosobienie wściekłości, zresztą czemu się dziwić, zważając na to, co zrobił jej Thanos. W pierwszej części Guardians of the Galaxy Nebula wyrastała na nową, charakterystyczną postać MCU, ale jej potencjał został odrobinę zmarnowany. Najważniejsze było podbijanie kosmosu i generalnie zemsta. Dopiero Guardians of the Galaxy Vol. 2 pokazali postać o wiele bardziej rozwiniętą, choć jedno jest pewne – Nebula nie jest wesołą osobą. Już jednak sam fakt, że się z siostrą nie pozabijały wystarczy, aby uznać, że Nebula uczucia bardziej pozytywne niż chęć zabijania jednak posiada. Thanos w przyszłości na pewno może spodziewać się sporych kłopotów z jej strony. Karen Gillan bardzo poświęciła się do tej roli, co potwierdzi każda kobieta – w końcu ogolenie się na łyso to nie byle co.
Źródło: Marvel
Wanda Maximoff (Elizabeth Olsen), a raczej Scarlet Witch na razie pokazała jedynie zaledwie część swoich umiejętności – to stosunkowo nowa bohaterka filmów Marvela. Ale czy będzie jedną z najlepszych? Na razie się na to nie zapowiada. Scarlet Witch to bohaterka potężna, ale z jakiejś przyczyny, a może chodzi po prostu o aktorstwo Elizabeth Olsen, nie staje się jakoś szczególnie ulubioną członkinią Avengersów. Trzeba jej jednak dać czas na rozwinięcie skrzydeł, a także umiejętności, które dość często okazują się raczej problemem, aniżeli pomocą, co udowodniła z Captain America: Civil War. Póki co Wanda Maximoff jest bohaterką trochę trudną do scharakteryzowania.
fot. Marvel
Hope Van Dyne (Evangeline Lilly) to bohaterka bardzo wdzięczna, podobnie jak Ant-Man, w którym pojawiła się po raz pierwszy. Sarkastyczna, często celowo arogancka w stosunku do Scotta, ale jednak dająca się lubić. Jej brutalna szczerość ma w końcu na celu poprawienie umiejętności Ant-Mana, choć to motywacja odrobinę irytująca. Evangeline Lilly także spisuje się o całkiem dobrze, o ile nie musi grać elfki. Cieszy też, że twórcy tego filmu nie zafundowali widzom kolejnego ognistego romansu – wiele dzieje się poza ekranem, co wcale nie jest wielką wadą produkcji. Tym samym Hope nie robi zbyt często maślanych oczu do Scotta, a widz jest usatysfakcjonowany. Ta postać ma to szczęście, że zobaczymy ją jako superbohaterkę, The Wasp, z czego trzeba się cieszyć.
Źródło: Marvel
Mantis (Pom Klementieff) wygrywa w kategorii najdziwniejsza bohaterka. Mantis jest postacią do bólu empatyczną za sprawą swoich umiejętności. Jest także niezwykle zabawna – to chyba także najbardziej nierozgarnięta komiksowa postać w filmach Marvela. Można jej wmówić w zasadzie wszystko, co z jednej strony jest przykre, a z drugiej generuje mnóstwo śmiesznych sytuacji. Mantis to raczej taka bohaterka-ciekawostka, ponieważ nie nadaje się wręcz na liderowanie grupie superbohaterów, ale dobrze ją mieć w drużynie. Film z nią w roli głównej byłby na pewno jednym wielkim opisem kosmicznych wpadek. Pom Klementieff pod dużą ilością charakteryzacji udało się stworzyć kosmitkę rozmarzoną, ale i uroczą. No i na pewno jest brzydka, jak jej to subtelnie próbował wmówić Drax.
fot. Marvel
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj