Bohaterki w filmach będących adaptacjami komiksów owszem są, ale nie stanowią zbyt pokaźnego grona – wystarczy zerknąć w obsady filmów Marvela i DC. A i nie zawsze to barwne i ciekawe postacie. Jak to więc jest z tymi komiksowymi bohaterkami?
Lady Sif (Jaimie Alexander) kolejna drugoplanowa bohaterka z Thorów, mająca także swoje małe cameo w Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.. Kolejna bohaterka, która góruje nad przeciętnym człowiekiem siłą, ale także i sprytem. Jest także w opinii wielu fanów idealną towarzyszką dla Thora – przynajmniej nie jest śmiertelniczką, a w starciu charakterów z Jane wygrywa w przedbiegach. Sif nie jest może postacią, która naprawdę zasługuje na własny film, ale bez niej w Asgardzie byłoby pusto. Pozostaje mieć nadzieję, że w następnym filmie z udziałem Thora w roli głównej, Thor: Ragnarok, jej rola zostanie znacznie rozszerzona. To chyba trochę niedoceniana bohaterka, a szkoda, ponieważ Jaimie Alexander kreuje postać naprawdę ciekawą.
Frigga (Rene Russo), matka Thora, to ta bohaterka, której już niestety nie zobaczymy na ekranach. Stanowcza, dojrzała i odważna kobieta, to w komiksowych filmach nie takie częste zjawisko, a Frigga była postacią wartą uwagi. Zrobiła co mogła, aby scalić swoją rodzinę, pomimo usilnych dążeń Lokiego, do zepsucia w zasadzie wszystkiego, o dominacji nad Asgardem czy Ziemią nie wspominając. O tym, jak interesująca to była postać niech świadczy fakt, że pogrzeb Friggi to chyba najbardziej emocjonalna scena filmu Thor: The Dark World – a już na pewno bardziej od rozbuchanego finału.
Peggy Carter (Hayley Atwell) – bez wątpienia bohaterka naprawdę udanie wykreowana, skoro udało się jej dostać własny serial. Peggy imponuje stanowczością i błyskotliwością, a do tego z klasą bije przeciwników, nieważne czy to mężczyzna, czy kobieta. Ukochana Kapitana Ameryki nie miała łatwego życia, a choć nie jest superbohaterką w znaczeniu nadprzyrodzonych mocy, Peggy nie dawała nigdy sobą pomiatać, co udowodniła nieraz. Pewnie też nie otrzyma własnego filmu, ani tym bardziej trzeciego sezonu serialu, czego można tylko żałować. Hayley Atwell idealnie pasuje do tej roli, bez dwóch zdań, zresztą to rola Agentki Carter sprawiła, że ta aktorka wbiła się w świadomość widzów na stałe.
Agentka Maria Hill (Cobie Smulders) przemyka generalnie przez ekrany, zbije kilku łobuzów, a akcja dzieje się dalej. Jeżeli wybrać jedną z najbardziej niedocenianych bohaterek filmów Marvela, agentka Hill byłaby na takiej liście wysoko. To ta postać, bez której większość akcji nie mogłaby się udać, jednak jej czas antenowy nie jest jakoś szczególnie wygórowany. Póki co pojawiła się w trzech filmach marvelowego uniwersum, a pewnie i zobaczymy ją jeszcze nieraz. Ciężko mieć o to pretensje, ponieważ Cobie Smulders ogląda się na ekranie naprawdę dobrze. Agentka Maria Hill to więc bohaterka o trochę niewykorzystanym potencjale, ale na tyle charakterystyczna, że się ją pamięta.
Maya Hansen (Rebecca Hall) – o niej pewnie mało kto już pamięta, w końcu pokazała się raptem w jednym filmie Marvela. Warto ją jednak wspomnieć choćby ze względu na osobę, która ją grała, czyli Rebeccę Hall, świetną brytyjską aktorkę. W tym wypadku jednak jej bohaterka nie jest szczególnie zajmująca. Ta pani naukowiec miała wielkie cele, ale jej brak konsekwencji doprowadził do tragicznego końca. Ktokolwiek by jej jednak nie zagrał, i tak byłaby to bohaterka odrobinkę irytująca.