Na nową fabułę z Bondem trzeba było czekać aż do lat osiemdziesiątych – wcześniej ukazywały się tylko beletryzacje kolejnych filmów, które w międzyczasie doszły do etapu, w którym z oryginalnych pomysłów Fleminga zostawał jedynie tytuł. Nowym bondowskim autorem został John Gardner i się zaczęło – trzynaście nowych powieści w ciągu piętnastu lat. Gardner zrobił prosty, znany z superbohaterskich komiksów numer – po prostu wyciął z tej historii ostatnie dwadzieścia lat. Zamiast opowiadać o dalszych przygodach Bonda w latach sześćdziesiątych albo pisać o staruszku Bondzie w teraźniejszości, wziął Agenta 007 oraz całą resztę towarzystwa (M, Moneypenny itd.) i przesunął ich do czasów współczesnych. Oto dalsze przygody Bonda, tyle że ma on w latach osiemdziesiątych tyle samo lat co w poprzednich fabułach, sprzed dwudziestu lat (trochę jak w kinie). I czytelnicy to kupili. Po Gardnerze pracę przejął Raymond Benson i dostaliśmy następnych sześć nowych powieści + opowiadania i trzy beletryzacje filmów. Niestety po polsku mogliśmy przeczytać tylko dwie beletryzacje produkcji z Pierce'em Brosnanem. Na trzeciej, ostatniej - „Śmierć nadejdzie jutro” z 2002 - skończyła się też praca Bensona i fanów bondowskiej literatury czekało kolejne sześć lat posuchy. Gdzieś po drodze powstał jeszcze cykl Charliego Higsona „Młody Bond” o szkolnych czasach przyszłego 007 (dwa pierwsze tomy wyszły po polsku) i trylogia o samodzielnych przygodach Moneypenny autorstwa Samanthy Weinberg Kolejne powieści z Bondem ukazują się co kilka lat, za każdym razem wychodzą spod ręki innego autora i za każdym razem restartują bondowską rzeczywistość. Acz trzeba zauważyć, że wszystkie mamy dostępne po polsku. Pierwsza, „Piekło poczeka” Sebastiana Faulksa, była próba powrotu do oryginału. W stulecie urodzin Fleminga, w 2008 roku, wyszła powieść, która negowała każdą fabułę napisaną po „Człowieku ze złotym pistoletem”, i była po prostu następną przygodą klasycznego literackiego Bonda. Znakiem nowych czasów było to, że w latach sześćdziesiątych pojawia się agentka 00. Jak łatwo się domyślić, w pewnym momencie mamy w jednym łóżku aż cztery zera. Trzy lata później, w 2011 roku, popularny amerykański pisarz Jeffrey Deaver powtórzył na nowo greps Johna Gardnera i przełożył cały świat Bonda na współczesność. Oto ekipa MI6 i nie tylko (pojawia się np. znany z kilku bondowskich powieści – i filmów – jego przyjaciel z CIA, Felix Leiter) przenosi się do XXI wieku i mierzy z teraźniejszymi zagrożeniami. Powieść nazywa się „Carte Blanche”. Kolejne dwa lata później ukazała się powieść „Solo”. Jej autor ,William Boyd, to specjalista od Afryki - i tam też dzieje się kolejna przygoda Bonda. Znowu wracamy do klasycznego continuum: oto rok 1969, a 007 ma już 45 lat i trafia w centrum ówczesnej wojny domowej w Nigerii.
źródło: materiały prasowe
I wreszcie tegoroczna, nowa powieść, „Trigger Mortis” Anthony'ego Horowitza, wspaniałego brytyjskiego pisarza, który w ostatnich latach udowodnił, że świetnie czuje się jako kontynuator - opublikował dwie powieści bardzo fajnie poszerzające uniwersum Sherlocka Holmesa: „Dom Jedwabny” i „Moriarty”. Z dziedzictwem Fleminga postąpił podobnie – bez strachu wszedł w sam środek fabuły, świetnie odnalazł się w tym stylu literackim i stworzył powieść zgodną z klasyczną konstrukcją Bonda oraz idealnie wkomponowującą się w dotychczasową linię fabularną. Jeśli jesteście ciekawi, gdzie należy umieścić „Cyngla śmierci” na osi biogramu 007, to podpowiem – ta powieść zaczyna się zaraz po wydarzeniach z Flemingowego „Goldfingera”, czyli Bond w swym londyńskim mieszkanku gości świeżo uleczoną z homoseksualnych skłonności Pussy Galore... Dalej już czytajcie sami. A po więcej bondowskich anegdot i ciekawostek zapraszam do napisanego przeze mnie kilka lat temu "Bond. Leksykon".
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj