Ten dzień był na pewno spokojniejszy pod względem dobicia się do opasek na panele. Według zasad tegorocznego Star Wars Celebration Europe każdy może wziąć tylko dwie na dwa wybrane panele. Innymi słowy nie da się pójść na wszystko, bo nawet jeśli spróbuje się wejść po ludziach z opaskami, można usłyszeć, że nie wpuszczą, bo nie ma już miejsca. Biorąc pod uwagę ogromną liczbę osób na wydarzeniu ma to jakiś sens, ale zarazem jest problematyczne i nie pozwala wielu fanom w pełni cieszyć się ze świętowania Gwiezdnych Wojen. Drugiego dnia bardziej widoczny był problem imprezy związany z kolejkami. Nawet, jeśli masz opaskę, musisz czekać w kolejce do wejścia. Przy obleganym panelu najlepiej przyjść z 2 godziny wcześniej, bo inaczej załapie się najgorsze miejsca. I to jest minus tej imprezy, bo marnuje się dużo czasu na bezproduktywne czekanie. Jasne, można wówczas zaznajamiać się ze stojącymi obok i na pewno jest to duża frajda. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że organizacyjnie mogli rozwiązać to sprawniej i w wielu miejscach niepotrzebne kolejki mogłyby zostać skrócone. Najpierw udałem się na panel serialu LEGO Star Wars: The Freemaker Adventures, na którym zjawili się jego twórcy. Frekwencja przeciętna, emocji nie było zbyt wiele. Ot tak, zwyczajnie,  sympatycznie, ale momentami interesująco. Przede wszystkim jeden z producentów wyjawił, że musieli stworzyć tutaj coś zupełnie innego, co zerwie z wizerunkiem parodii pokazywanych w poprzednich serialach LEGO Star Wars. Dlatego chcieli humor oprzeć na bohaterach, ale jednocześnie zależało im na dobrej historii i dramaturgii. Potwierdzili, że pojawią się znani z Oryginalnej Trylogii Luke Skywalker, Leia Organa oraz Lando Calrissian. Ten ostatni będzie mówić głosem Billy'ego Dee Williamsa, tak, jak w części V. Oczywiście ten serial nie należy do budowanego kanonu Gwiezdnych Wojen, co zostało na panelu potwierdzone, ale co ciekawe - twórcy ściśle współpracują z Lucasfilm Story Group. Celem jest stworzeniem czegoś, co tak naprawdę mogłoby wpasować się w wizję spójnego świata. Jednocześnie z uwagi na formę seriali LEGO, mają dużo dystansu i luzu, z którego mogą korzystać. Najjaśniejszym punktem był udział Matthew Wooda, speca od dźwięku, który pracował przy Przebudzeniu Mocy. W serialu jest głosem droida o imieniu Roger. Wood na żywo zaprezentował, jak dzięki magii swojego sprzętu moduluje ten głos, by brzmiał w taki, a nie inny sposób. To naprawdę wyglądało interesująco. Poza tym to właśnie on odpowiada za efekty dźwiękowe w serialu, więc możemy być pewni, że ten element będzie stać na wysokim poziomie. Panel Anthony'ego Danielsa był wielka niewiadomą. Czego tak naprawdę można spodziewać się po aktorze grającym C-3PO? Okazuje się, że komedii na żywo. To była najzabawniejsza rzecz, jaką do tej pory widziałem na Star Wars Celebration. Duża w tym zasługa poczucia humoru Danielsa oraz jego słownych potyczek z prowadzącym panel - Warwickiem Davisem. Ich ciągłe przerzucanie się różnymi prztyczkami przypominało oglądanie najlepszego skeczu na żywo. Były momenty, gdzie nie tylko widzowie mogli popłakać się ze śmiechu, bo nawet duet będący na scenie nie wytrzymywał. A na koniec odtworzono scenę z Nowej nadziei, gdy wujek Owen kupuje C-3PO i R2-D2. Do udziału zaproszono ludzi z publiczności, a efekt równie przekomiczny, jak cała godzina z Danielsem. Wszystko zakończyło się przyjemnym czytaniem komiksu przez aktora, który zdradzał prawdę o tym, dlaczego C-3PO miał czerwoną rękę. Przez większość czasu nie było poważnie, a dzięki świetnemu podejściu obu panów zebrani dostali show na świetnym poziomie. A zabawa miała miejsce jeszcze przed jego rozpoczęciem. Mogę śmiało powiedzieć, że panel serialu Star Wars Rebels wywołał niezwykle pozytywną i wielką wrzawę w momencie, gdy przedstawili zebranym Wielkiego Admirała Thrawna. Więcej o tym przeczytajcie tutaj. Poza tym było na pewno lekko, czasem nawet zabawnie (duża w tym zasługa Sama Witwera mówiącego głosem Maula i oczywiście Warwicka Davisa, który ponownie pokazuje, że znakomicie się sprawdza w roli prowadzącego) i interesująco. Nie można narzekać na brak informacji. Na przykład padło pytanie o statek ze zwiastuna, który wygląda jak Outrider, czyli kosmiczny pojazd Dasha Rendara z Cieni Imperium. Filoni zaznacza, że niestety nie wprowadza Dasha do nowego kanonu Gwiezdnych Wojen, ale przyznaje, że to ten sam model statku. Okazuje się bowiem, że do ekipy serialu dołączyła osoba, która tworzyła ten statek przy kultowej grze Cienie Imperium. Wyjawiono wprowadzenie intrygującej postaci o nazwie Bendu (odwołanie do pierwszych wersji scenariusza części IV, gdzie mieliśmy Jedi Bendu), który jest kimś stojącym pomiędzy Jasną a Ciemną Stroną Mocy. Jego głosem mówił będzie... Tom Baker, czyli 4. odtwórca tytułowej roli z serialu Doktor Who.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj