Dave Filoni zdradził, że zdecydowali się zmienić wygląd bohaterów, bo mija czas, oni dojrzewają i coraz bardziej zbliżają się fabularnie do Nowej nadziei, co premiera 3. sezonu mocno potwierdza. Jedynie Hera nie zmieniła wizerunku, ponieważ w 3. sezonie staje się ona ważniejszą przywódczynią i żołnierzem, więc wszystko nadal jej pasuje. Wyjawiono też kilka ciekawostek odnośnie 3. sezonu poza osobą Thrawna. Tiya Sircar, która podkłada głos pod Sabine, wyjawiła, że miała wpływ na nową fryzurę bohaterki. Zapowiedziała, że Sabine będzie mieć nowe gadżety, z plecakiem odrzutowym na czele. Będzie rozwijanie wątków Mandalorian i zobaczymy, że Sabine może być spokrewniona z kimś ważnym w świecie Gwiezdnych Wojen. Natomiast Sam Witwer wyjaśnił, że Darth Maul obecnie szuka swojego miejsca w galaktyce. Jest trochę zagubiony, bo dwa razy próbował coś osiągnąć i dwa razy został pozbawiony efektu swojej pracy. Teraz zależy mu na tym, by uczyć Ezrę. Widzi w nim potencjał, ale chce być jego nauczycielem z pobudek osobistych. Chce przekazać swoją obszerną wiedzę o władaniu Mocą. Dlatego też jego celem jest młody i podatny Bridger. Podczas panelu zaprezentowano dwa fragmenty z tymi postaciami. W jednym oglądaliśmy pościg za Sabine i Ezrą, którzy uciekają przed Mandalorianami, lecąc na plecaku odrzutowym. Efektowna i dynamiczna scena akcji, których powinno być więcej w tym serialu. Natomiast drugi klip związany jest z bazą Dartha Maula w asteroidzie (Fioni wyjaśnił, że jest to pomysł przygotowany do 6. lub 7. sezonu Wojen Klonów, który teraz wykorzystali). Tutaj też dochodzi do ważnej interakcji pomiędzy Maulem a Kananem. Kończy się to tak mocnym i zaskakującym clifhangerem, że słychać było głosy sprzeciwu i dezaprobaty. Zarazem jednak pokazywał on, że jest pomysł na wykorzystywanie Maula w odpowiedni sposób. Najsłabiej wypadł panel EA Games. Była to rzecz czysto informacyjna bez emocji, wielkich zaskoczeń czy show, które przykułyby uwagę. Tym razem to rozczarowuje, bo twórcy gier nie opowiedzieli nic ciekawego ponad typowe ogólniki, jakie często są powtarzane na tak wczesnym etapie projektów. Plusem tak naprawdę był efekt, że zebrani jako pierwsi na świecie mogli poznać informacje o nowych dodatkach do popularnych gier i zobaczyć zwiastuny. Chwilę później trafiły one do sieci, więc jakoś obniża to poziom emocji, gdy zdaję sobie sprawę, że poza nimi nic interesującego się nie działo. Jedyną istotną nowiną było wyjawienie przez Amy Hennig z Visceral Games, że gra, nad którą pracują, pojawi się w 2018 roku. Z samego rana zorganizowano coroczne grupowe zdjęcia ludzi w kostiumach. Bardzo liczna grupa zjawiła się przed wejściem do London Excel i można było na raz podziwiać wszystkie cosplaye ludzi po stronie dobra i zła. Najciekawiej wyglądali przebrani za Chewie'ego oraz generała Grievousa. Przy tym ostatnim wydawało się, że naprawdę chodzi sam Grievous, a to po prostu za nim chował się człowiek, którego z zewnątrz nie widzieliśmy. Niezłe. Z ciekawych cosplay'ów wypatrzonych na korytarzach mogę wymienić przede wszystkim Dartha Maula z mechanicznymi nogami oraz C-3PO wyglądającego jak z filmu. Zobaczcie: Drugi dzień Star Wars Celebration Europe to o wiele więcej ludzi, którzy przybywali całymi rodzinami. Trudno było dostrzec przypadkowe osoby, bo każdy miał na sobie jakiś element ze Star Wars, począwszy od koszulki z jakąś grafiką. Ponownie pozytywne wrażenie robiły dzieci przebrane za Rey i Leię, które były najpopularniejszymi kostiumami. Tego dnia przekrój wiekowy był równie szeroki - można było dostrzec wspomniane dzieci, ale także starsze osoby odpowiednio przebrane. Moją uwagę przykuła starsza pani z chodzikiem w barwach R2-D2. Jedną ze zwiedzonych przeze mnie atrakcji był pokaz walki dronów przeprowadzany na żywo. Jedna grupa latała X-Wingami Rebelii, druga myśliwcami TIE Imperium. Odtwarzali oni atak na Gwiazdę Śmierci z Nowej nadziei. Zaskakująco dobre i widowiskowe dzięki efektom audiowizualnymi dopełniającymi show. Na drugim stanowisku odtwarzano pościg z Endora na ścigaczach. Scenografia leśna, jak w filmie, ale efekt zaledwie poprawny. Tutaj nic nie porywało. Drugi dzień na pewno można zaliczyć do udanych, bo pomimo kilku słabszych paneli bez większych emocji czy show, było wiele atrakcji, które nadrabiały niedoskonałości. Przechadzanie się po gigantycznych halach i rozglądanie się na wszystkie stoiska to wyzwanie i przyjemność. Po całym dniu można czuć kilometry w nogach, ale warto. Satysfakcja jest, uśmiech nie schodzi z twarzy i pomimo zmęczenia, chętnie Wam to opisuję w środku nocy. Zresztą sami zobaczcie, jak wygląda przechadzanie się przez teren Star Wars Celebration Europe:
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj