"Battleship Tirpitz"

Trzecia warta przypomnienia misja z kampanii brytyjskiej, mająca swój charakterystyczny klimat i polegająca na sabotowaniu niemieckiego niszczyciela Triptiz. Samo zadanie na myśl przywoływało jedną z misji w "Medal of Honor", w której przebieraliśmy się w niemieckiego oficera i infiltrowaliśmy hangary z nazistowskimi U-Bootami w Norwegii. Za "Call of Duty" stali ludzie, którzy wcześniej tworzyli "MoH", więc skojarzenia były adekwatne. [video-browser playlist="756580" suggest=""]

"Stalingrad"

Absolutny klasyk całej serii i misja, którą w "Call of Duty" należało traktować jako odpowiednik "Omaha Beach" z "Medal of Honor". I faktycznie pod względem rozmachu robiła piorunujące wrażenie. Pokazała też, w jak beznadziejnej sytuacji była wtedy sowiecka armia i jak mocno brakowało jej zasobów. Trup ścielił się gęsto, a biegające grupy sowieckich żołnierzy, z których część była nieuzbrojona, pamiętam doskonale do dziś. Już sam początek w wolno płynących łodziach mroził krew w żyłach, ale prawdziwa zabawa rozpoczynała się, gdy nasz środek transportu zaczęły ostrzeliwać nazistowskie myśliwce, a przestraszeni sowieccy żołnierze byli rozstrzeliwani za dezercję. Przeżyjmy to raz jeszcze.

[video-browser playlist="756584" suggest=""]

"Warsaw Factory"

Polski akcent, o którym warto wspomnieć, czyli misja rozgrywana w Warszawie. Niestety w zdecydowanej większości toczyła się ona w zamkniętych pomieszczeniach, przez co twórcy nie musieli się wysilać i budować wirtualnego odpowiednika naszej pięknej stolicy. Ciekawiej było w misji nr 2 rozgrywanej w Warszawie, którą zatytułowano "Warsaw Railyards", jednak lokacja nawet w najmniejszym stopniu nie przypominała polskiego miasta i mogła funkcjonować jako teren każdego innego państwa zniszczonego przez II wojnę światową.

[video-browser playlist="756589" suggest=""]

"Oder River Country"

W pierwszym "Call of Duty" nie mogło zabraknąć też misji, w której kierowaliśmy czołgiem. Była to wizytówka serii, bo czołgiem kierowaliśmy też w kolejnych odsłonach gry, a twórcy z Infinity Ward, pracując przy "Medal of Honor", również korzystali z tego rozwiązania w grze tworzonej dla Electronic Arts. Misja składała się z dwóch części, w których na początku przemierzaliśmy bezdroża, a w drugiej kolejności trafiliśmy do zniszczonego miasta.

[video-browser playlist="756596" suggest=""]

"The Fall of Berlin"

Misja kończąca całą grę, w której docieramy do samego centrum Berlina, wchodzimy na Reichstag i bierzemy udział w ostatecznym zakończeniu II wojny światowej. Szkoda tylko, że misja ta nie niosła za sobą zbyt wielkiego patosu, napięcia i poczucia dokonania czegoś wielkiego. Niemcy uciekali w popłochu i nie byli wymagającym przeciwnikiem. Patrząc dziś na animację żołnierza machającego sowiecką flagą, można się tylko uśmiechnąć.

[video-browser playlist="756598" suggest=""]

29 października, czyli już jutro, minie 13 lat od czasu premiery "Call of Duty". Nie wiem, jak długo będziemy musieli czekać, aż ta niezwykle popularna seria powróci do klimatów II wojny światowej. Kiedyś wydarzyć się to musi, bo seria nie może wiecznie rozgrywać się w odległej przyszłości. Po cichu liczę, że już za rok, po dwóch kolejnych futurystycznych odsłonach ("Advanced Warfare" i "Black Ops III"), Infinity Ward - bo to właśnie ta firma szykuje "CoD-a" na 2016 rok - zaproponuje graczom oczekiwany powrót do korzeni serii. Trzymam kciuki.
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj