"Call of Duty" to sprawdzona marka, która gdzieś zatraciła się w rzeczywistości i z każdą kolejną odsłoną przenosi graczy w coraz to bardziej odległą przyszłość. Ta ostatnia, ubiegłoroczna, "Call of Duty: Advanced Warfare", to już rok 2050. Ale przecież nie tak wyglądały początki najbardziej rozpoznawalnej serii strzelanek - początki, za którymi gracze coraz bardziej tęsknią i głośno się o nie upominają. Przyglądamy się pierwszym tytułom z serii, które pozwoliły nam wcielić się w żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej. Czytaj także: "Enemy Front" - recenzja gry II wojna światowa elektryzuje za każdym razem i w każdej z możliwych form. Szczególnie gry wideo czerpały z tej tematyki garściami. Te czasy się skończyły, a gracze czekają na kolejne "Call of Duty" z nadzieją, że trafią właśnie do tego okresu, z którego można przecież jeszcze wiele wyciągnąć. Dotychczas marka "Call of Duty" tematykę ostatniego konfliktu zbrojnego na skalę światową poruszała w 4 tytułach oraz różnych spin-offach i dodatkach, czyli trochę tych gier było, niestety ostatnia - "Cal of Duty: World at War" - ukazała się blisko 7 lat temu, a więc dawno temu.

[video-browser playlist="639180" suggest=""]

Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy Activision wypuściło "Call of Duty" studia Infinity Ward (po latach ta gra w odświeżonej edycji i pod tytułem "Call of Duty Classic" ukazała się na PlayStation 3 i Xbox 360). Od początku seria nastawiona była na poważną i realistyczną kampanię rozgrywającą się na wielu frontach. Już wtedy mieliśmy do czynienia z trójdzielną kampanią, w której wcielaliśmy się w dzielnego amerykańskiego wojaka, brytyjskiego komandosa jednostki SAS oraz radzieckiego żołnierza, z którym trzeba było podjąć szturm na budynek Reichstagu. Podział ten w dużej mierze został zachowany po dzisiejsze czasy. Do dziś kampanię z "Call of Duty" wspominam jako jedną z trudniejszych, z którymi przyszło mi się zmierzyć w całej serii "CoD". "Jedynka" rok po swojej premierze otrzymała rozszerzenie o tytule "United Offensive", które również pozwoliło graczom wcielić się w przedstawicieli sił koalicji. Niestety tylko posiadacze blaszaków mogli cieszyć się tą produkcją. Rok po premierze "Call of Duty" i kilka miesięcy po wydaniu "Call of Duty: United Offensive" wreszcie też posiadacze konsol mogli zagrać w wojenną strzelankę, która już wyrobiła sobie markę. Na PlayStation 2, pierwszym Xboksie oraz konsoli GameCube zadebiutowało "Call of Duty: Finest Hours" . Nie jest to port oryginału, a zupełnie nowa produkcja, która dopiero zaczynała podbijać konsole. Stało się to natychmiast po premierze i już było pewne, że marka nie zrezygnuje z konsolowych edycji. Kiedy "Call of Duty: Finest Hours" zyskiwało popularność, Activision już szykowało się do kolejnej odsłony cyklu. "Call of Duty 2" ukazało się tylko na komputerach PC i konsolach Xbox 360, natomiast wersja na PS2, Xbox i GameCube’a - nosząca tytuł "Call of Duty 2: Big Red One" i będąca substytutem "dwójki" - pojawiła się kilka dni później.

[video-browser playlist="639182" suggest=""]

"Call of Duty 2: Big Red One" było kiepskim zamiennikiem, ale z racji braku innego gracze i tak po niego sięgnęli. Zmodyfikowany silnik graficzny z "Quake'a 3", na którym stworzona została gra "Call of Duty 2", mocno wpłynął - w pozytywnym znaczeniu - na odbiór. Tego samego nie można powiedzieć o "Call of Duty 2: Big Red One". Obie gry sporo dzieliło również w warstwie fabularnej oraz mechanice rozgrywki. Podstawowa "dwójka" oferowała, co było na tamte czasy czymś zupełnie nowym, wiele ścieżek realizacji misji. Chociaż i tak wszystkie prowadziły do wspólnego celu, to istniały odnogi, które urozmaicały rozgrywkę. W przypadku "Call of Duty 2: Big Red One" był tylko jeden korytarz i nic więcej. Dla wielu graczy to właśnie "Call of Duty 2" jest przykładem najlepszej gry podejmującej tematykę II wojny światowej i wpisującej się w cykl "Call of Duty" . Trudno się z tym nie zgodzić. W tamtych czasach "CoD 2" nie miał liczącej się konkurencji (poza serią „Medal of Honor”, rzecz jasna). Czytaj także: II wojna światowa w odwrocie W 2006 roku ukazała się ostatnia odsłona cyklu, której akcja umiejscowiona była w ogarniętej wojną Europie (a konkretnie: w Normandii w 1944 roku). "Call of Duty 3" podkreśliło również rolę Polaków w zwycięstwie aliantów nad państwami osi. W części tej zrezygnowano z ekranów menu, a fabuła prowadzona była jednym ciągiem, w którym gracze przeskakiwali między kolejnymi misjami, wcielając się w innych bohaterów. "Call of Duty 3" to także pierwsza odsłona głównego nurtu, która nie posiadała kampanii radzieckiej. Standardowo znalazły się w niej misje Amerykanów i Brytyjczyków, a dodatkowo Kanadyjczyków oraz Polaków.

[video-browser playlist="639188" suggest=""]

Stanisław Maczek i jego 1 Dywizja Pancerna wspólnie z Kanadyjczykami dowodzonymi przez podporucznika Jean-Guya Robichauda w "Call of Duty 3" toczyli bój o Falaise (bitwa stoczona w dniach 7-21 sierpnia 1944 w ramach Operacji Overlord), a następnie bronili przyczółka (akcja ta znana jest jako bitwa o Mont Ormel). Cieszyło, że w tak cenionej i popularnej serii gracze - szczególnie ci zachodni - mogli zobaczyć, iż w II wojnie światowej z nazistami walczyli nie tylko Amerykanie, Anglicy i Sowieci, ale również my, Polacy. "Call of Duty 3" było ostatnią grą z cyklu, która skupiała się w pełni na europejskim terenie objętym działaniami wojennymi, ale nie była to ostatnia gra z serii, która tematykę II wojny światowej podejmowała. Tą produkcją jest "Call of Duty: World at War". Chociaż tytuł nawiązuje do całego świata, to lwia część rozgrywki działa się na pacyficznych wysepkach, na których Amerykanie ramię w ramię z Australijczykami ścierali się z Cesarską Armią Japońską. Pacyficzna kampania przeplatana była wydarzeniami z frontu zachodniego, gdzie radzieccy żołnierze po raz kolejny szturmowali siedzibę III Rzeszy. Pacyficzna kampania to swoisty eksperyment, który wypadł całkiem dobrze. Przez rok gra sprzedała się w nakładzie ponad 11 mln sztuk. Warto zaznaczyć, że "Call of Duty: WaW" ukazało się na 6 platformach, więc rynek był spory.

[video-browser playlist="639186" suggest=""]

"Call of Duty: World at War" oferowało również coś, czego nie było we wcześniejszych odsłonach – możliwość rozegrania kampanii z 3 kolegami po sieci. To nie jedyna innowacja, która pojawiła się w serii. Do cyklu na stałe wkroczyły zombie, które z kolejnymi odsłonami ewoluowały nawet do minikampanii. Czytaj także: "This War of Mine" - recenzja gry Drugowojenna tematyka oferuje wiele nieprzedstawionych wątków, które warto byłoby pokazać. Przez tyle lat seria nigdy nie podejmowała najważniejszego tematu: początku wojny i agresji niemieckiej armii na polskie ziemie. Również front pacyficzny skrywa sporo ciekawych bitew. Z pewnością jest jeszcze wiele tematów godnych odwzorowania. Michael Condrey, producent ze studia Sledgehammer Games, które wydało najnowszą odsłonę serii "CoD", głośno mówił, że chciałby stworzyć grę FPS powracającą do korzeni marki. Może Activision posłucha głosu swoich pracowników oraz milionów graczy i wkrótce doczekamy się "Call of Duty", jakiego wypatrujemy od lat. Najwcześniej mogłoby do tego dojść już w tym roku. Ostatnio nad cyklem pracuje 3 producentów, a 2015 rok należeć będzie do studia Treyarch, które być może dłubie przy kontynuacji "Call of Duty: World at War" (pewne plotki na ten temat pojawiły się już w sieci). Następna w kolejności odsłona to gra pracowników Infinity Ward (jej premiera odbędzie się w 2016 roku), a możliwa produkcja Sledgehammer Games traktująca o II wojnie światowej, o której wspominał Michael Condrey, trafiłaby w ręce graczy jesienią 2017 roku. Grafika główna: "CoD: World at War" - materiały wydawcy
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj