Cezary Pazura to niezmiennie jeden z najpopularniejszych i najbardziej znanych polskich aktorów. Okazuje się, że w rozmowie jest to otwarty, zabawny i przesympatyczny człowiek. Udało nam się porozmawiać o świeżym temacie Autor bestsellerów - sezon 1, ale także tym, że kocha seriale i nadchodzących filmach - na czele z Psy 3. Najbardziej jednak zaskoczył mnie, jak zapytałem o ewentualny powrót 13 Posterunek... Przeczytajcie wywiad i podzielcie się przemyśleniami w komentarzach. ADAM SIENNICA: Autor bestsellerów to serial w formie audiobooka, więc rzecz dość nietypowa. Czy ta wyjątkowość jest własnie tym, co pana przyciągnęło do tego projektu? Cezary Pazura: Jest to jednak jakaś nowość. Wszystkie badania wskazują, że ludzie obecnie bardziej słuchają książek, niż je czytają. Wszystko ze względu na brak czasu. Nadrabiają to na przykład podczas jazdy samochodem, gdzie zamiast słuchać muzyki czy radia, nadrabiają zaległości w książkach. I to jest bardzo fajne. Pojawienie się serialu w postaci książki też jest bardzo ciekawym pomysłem, bo cały serial jest gotowy, ale możemy ściągnąć sobie jeden odcinek, dwa czy na ile mamy czasu. Myśli pan, że to ma szansę się przyjąć i przyciągnąć ludzi? Wydaje mi się, że podobnie jest z filmami i serialami. Te drugie ludzie chętniej oglądają, bo na cały film nie mają czasu. Powinno się przyjąć, bo przewaga książki nad gotowym obrazem jest taka, że nam wszystko podpowiada wyobraźnia. Każdy, kto słucha audiobooka, inaczej postrzega bohatera i inaczej go rozumie. To własnie jest fantastyczne w przypadku książek i audiobooków, że sami kreujemy rzeczywistość w naszej głowie. Nie mamy tutaj gotowego obrazu. To zawsze była przewaga książek i to zawsze wywoływało gorące dyskusje przy adaptacjach filmowych. Pamiętam, jak mówiono, kto zagra główne role w Potopie, jak obsadzano Ogniem i mieczem. To wywoływało gorące rozmowy, bo każdy wyobrażał sobie postacie po swojemu.  A tu jednak trzeba obsadzić konkretną osobę z krwi i kości. Dlatego koniec końców myślę, że serial w audiobooku ma szansę zaistnieć w świadomości. Storytel jest tak dużą firmą, że może pozwolić sobie na eksperyment. Jeśli się przyjmie, to będzie, a jeśli się nie przyjmie, to uderzymy się w pierś i powiemy: może nie wyszło. Myślę, że jednak to się przyjmie, bo nie wysłuchasz całej książki od razu. Koniec każdego odcinka w sensownym momencie sprawia, że czekamy na kolejny. To podsyca nasz apetyt. A to swoją drogą może właśnie przyciągnąć fanów seriali fabularnych, które obecnie mają największą popularność. Jesteśmy bardzo przyzwyczajeni do seriali. Przez polskie tytuły i amerykańskie. Seriale są robione coraz lepiej i staranniej. Stoją one na coraz wyższym poziomie. Oczywiście obok tego są jakieś docu dramy czy opery mydlane, ale ja nie mówię o tych, ale takich z prawdziwego zdarzenia. A do tego my jako widzowie jesteśmy coraz bardziej wymagający, więc Storytel postawił własnie na takiego słuchacza. Rynek audiobooków idzie tak mocno do przodu, że Autor bestsellerów ma szansę na wspaniałe przyjęcie i może to być duży hit. Wspomniał pan, że każdy inaczej postrzega bohaterów. Zastanawiam się, jak pan widzi swoją postać, Jerzego Grobickiego? Każdy aktor ma wpisany w genotyp, że musi się ze swoim bohaterem w jakiś sposób zgadzać. Podświadomie trzeba tego bohatera polubić i go obronić. Nawet, jeśli jest momentami złym człowiekiem. Starałem się w tym Grobickim znaleźć kawałek siebie i udało mi. Jest to postać na tyle barwna i wielopoziomowa, że każdy z nas może odnaleźć w nim cząstkę siebie. Może część swoich fobii, może marzeń. To jest właśnie ciekawe, że nie jest to tak jednoznaczna postać. Na pewno jednak da się go lubić. Takie postacie często są najciekawsze... Jest niejednoznaczny, nie jest ani bardzo zły, ani bardzo dobry. Powiedziałbym, że jest różny. Przede wszystkim jest wrażliwy. Każda postać musi nas uwrażliwiać. Jeśli cząstkę tej wrażliwości znajdujemy w bohaterze, wtedy się z nim utożsamiamy.
foto. naEKARNIE.pl / Ravelart Violetta Muszyńskia
Da się zauważyć w sieci porównania Jerzego Grobickiego do Hanka Moody'ego z serialu Californication. Czy sądzi pan, że takie porównania są dobre dla tego audiobooka? Tak, oczywiście znam ten serial. Prawdę mówiąc, z takimi porównaniami spotykam się od zawsze. Cezary Pazura to polski Jim Carrey, a jakiś inny aktor to polski Brad Pitt. Zawsze będziemy porównywać się do Amerykanów, czy tego chcemy, czy nie. Z uwagi na to, że oni mają szeroki wachlarz możliwości i propozycji. Dlatego pewnych skojarzeń czy podobieństw nie da się uniknąć. Tak jest skonstruowany nasz świat. Wszyscy mamy dwie ręce, dwie nogi i jedną głowę. Wszyscy umiemy kochać lub nienawidzić. Czasem nam się chce, a czasem mamy dość. Przez to też jesteśmy wszyscy do siebie podobni. Teraz kręcę taki film Diablo. O czym będzie opowiadać? O nielegalnych wyścigach samochodowych w Polsce. Jest to temat zdecydowanie nowy w polskiej kinematografii. W ogóle nie był ruszany. Wystarczyło powiedzieć, że to o wyścigach i od razu ktoś stwierdził, że to polscy Szybcy i wściekli. A to od razu przylgnęło jak łata. Tylko że to jest absolutna bzdura. Nawet reżyser i producenci prosili, aby w wywiadach nie odnosić się do tego w ten sposób. Dziennikarze i opinia publiczna zrobili swoje, bo to najprostsze skojarzenie. Jak się ścigają, to Szybcy i wściekli. Wracając, ja nie generalizowałbym, że są podobieństwa do Californication. Ten bohater ma dużą swobodę w zachowaniu. Żyje w tym blichtrze Warszawy, cały jest na świeczniku, pojawia się w modnych miejscach i kobiety za nim szaleją. On zdecydowanie sobie nie żałuje. Powiedziałbym, że jest swawolnym człowiekiem. W książkach Marcina Ciszewskiego chodzi jednak o coś innego. Ten człowiek dowiaduje się, że jak nie podda się operacji, umrze. Zaczyna rachunek sumienia i dochodzi do tego, co każdy z nas. Co byś zrobił, gdyby się okazało, że jutro jest koniec? W tym momencie zastajemy bohatera tego audiobooka. A książka ma ten walor, że za jej pośrednictwem możemy wejść do głowy i uczuć postaci. W filmie jednak widzimy konkretną twarz i działanie. Musimy się domyślić, o co chodzi. Dlaczego bohater tak postąpił, a nie inaczej. Chyba że film posiłkuje się monologiem wewnętrznym, który widz słyszy. Tak jak robiłem w Nic śmiesznego. Dzięki temu słyszymy, co bohater myśli, a to też jest fajny zabieg. A w audiobooku od razu to czuć, bo on nam wszystko mówi. Oczywiście. Nawet powiem, że podczas nagrywania pierwszego odcinka próbowałem naśladować głosy, że kobieta mówi inaczej, mężczyzna inaczej. To szybko jednak zaczęło się robić nieznośne. Dlatego wróciliśmy do pomysłu, by czytać po lektorsku. Czytać sens i wydobyć to wszystko, co autor w tym zawarł. A nie próbować odgrywać postacie, jak w teatrze radiowym. To jest jest też coś więcej niż zwykły audiobook. Kręcił pan też sceny do aktorskiego zwiastuna. Jakie to może mieć znaczenie dla odbioru Autora bestsellerów? Jest to bardzo dobry chwyt marketingowy i zarazem nowość na rynku.  Zazwyczaj bywało odwrotnie. Gdy powstawał film na kanwie, w momencie premiery do sprzedaży trafiała książka ze zdjęciami z produkcji. Były takie przypadki i są do dziś. Storytel zrobił odwrotną sytuację, że wychodzi audiobook, a my go próbujemy sprzedać w promocji obrazem z uwagi na formę serialu. Książkę podpieramy obrazem, a nie odwrotnie. Być może to też jest droga do tego, by pokazać, że z tego może być dobry film lub serial. Może to też będzie sygnał dla producentów, by na kanwie tego audiobooka zrobić kiedyś serial telewizyjny. A obecnie telewizja szuka tematów, bohaterów, a my im dajemy to na tacy. A byłby pan zainteresowany taką rolą w serialu telewizyjnym? Absolutnie, bo to jest bardzo ciekawa postać. Boryka się z problemami i ma fajne życie, ale okazuje się, że nie jest ono takie fajne. My, normalni ludzie, jak często patrzymy na tych znanych ludzi na okładkach gazety, mówimy sobie: Boże, jakie oni mają fajne życie! Okazuje się, że to nie jest takie hop siup. Warto byłoby zrobić taki serial. Ostatnio byłem u lekarza. Taki starszy pan mi się przygląda i mówi: Pan Pazura? Mówię, tak. A on mówi: to wy też chorujecie? [śmiech] Ludziom się wydaje, że znani z okładek mają piękne, lśniące, zdrowe zęby, zawsze pięknie ułożone włosy i tak dalej. Myślą, że oni tak chodzą na co dzień i jest im dobrze. Okazuje się, że to nie jest takie jednoznaczne i o tym też jest ta powieść. Pokazuje człowieka wrażliwego, który się wpakował w różne ciekawe i nieciekawe historie. A punktem wyjścia jest, jak wspomniałem, diagnoza choroby i decyzja o podjęciu się operacji lub śmierci. A taka niejednoznaczność historii może naprawdę zainteresować ludzi oczekujących czegoś więcej. Bardzo lubię takie historie. Najlepsze rzeczy, w których grałem, jak na przykład Nic śmiesznego zaczynało się od tego, że faceta wyciągają z lodówki w krematorium. Potem on wspomina swoje życie. Taki punkt wyjścia, gdzie dowiaduje się, że koniec jest bliski jak w Autorze bestsellerów, jest dobry dla opowieści. Może pan przybliżyć, jak w ogóle wygląda praca nad serialem w postaci audiobooka? Praca wygląda dokładnie tak samo, jak się nagrywa normalnego audiobooka. Wchodzisz do studia i czytasz. Nie masz wyjścia. Mogę powiedzieć, że ja nie czytam a vista. Są bowiem znani i wybitni aktorzy, którzy czytają ją ze zrozumieniem, ale jej nie znają. Muszę wcześniej poznać dzieło, by wiedzieć o czym ja czytam. Potem mogę to interpretować, bo wiem, gdzie jest puenta i co jest ważne. Kłopot był taki, że nie miałem wszystkich odcinków od razu. Najpierw miałem trzy, potem pięć i tak mi dorzucali. Sam nie wiedziałem, jak się ta książka skończy i byłem tego ciekaw. Można powiedzieć, że podczas pracy przeczytałem tę książkę już dwa razy. Pierwszy raz, by się z nią zapoznać, a drugi raz na głos, by ludzie usłyszeli. A jak się gra, to się robi duble i trzeba niektóre rzeczy czytać po parę razy. Śmiało można powiedzieć tak naprawdę, że ją przeczytałem trzy razy. W dość ogólnym sensie podobnie wygląda praca nad dubbingiem. Też trzeba zrozumieć postać, wczuć się w jej emocje. Tak, tak, ale w dubbingu trzeba jeszcze trafić w to, jak postać rusza ustami. Tam też wszystko jest robione pod obraz, a tutaj tego nie ma. Wszystko podpowiada ci twoja wyobraźnia. A to wczucie w postać w obu przypadkach jest istotne. Zgadza się. W aktorstwie nie ma niczego bez emocji. A to właśnie jest w tym, jak pan nazywa, wczuciem się w rolę. Trzeba poczuć tego bohatera. Popatrzeć na świat jego oczami. To własnie Storytel uchwycił w sloganie: spójrz na świat oczami Jerzego Grobickiego. Wspominam o tym, bo czasem można znaleźć opinie, że praca przy audiobooku to tylko czytanie, a przy dubbingu to tylko podkładanie głosu. A przecież, tak jak rozmawiamy, w obu przypadkach to coś o wiele więcej. Pewnie, że nie tylko o to chodzi. Jeśli ktoś tego nie spróbuje, to nie wie, z czym to się je. Dlatego ludzie tak kochają piłkę nożną, bo każdy próbował kopnąć piłkę i zobaczył, że nie jest to takie proste. A aktorstwa nikt nie może ot tak spróbować.
Nowy serial z Cezarym Pazurą!
Ostatnie polski rynek seriali rozwija się dynamicznie i jest coraz lepiej. Jak pan go postrzega? Jest coś, na co pan czeka? Przy okazji mogę polecić serial HBO Ślepnąc od świateł, który wchodzi jesienią. Powstał on w oparciu o powieść Jakuba Żulczyka pod tym samym tytułem. Widziałem na razie trzy odcinki, ponieważ z uwagi na to, że gram tam jedną z ról, HBO mnie zaprosiło na pokaz. I powiem szczerze, miałem dreszcze. Byłem przekonany, że oglądam amerykański bardzo dobry serial, a gdyby nie to, że mówimy w nim po polsku, wszyscy by się nabrali [śmiech]. Zdecydowanie wybitny serial. Rozumiem, że ma pan czas oglądać seriale? Kocham oglądać seriale! Kiedyś nie miałem czasu, gdy na bieżąco leciała Game of Thrones i jakoś omijałem ten tytuł.  Zobaczyłem jakiś środkowy odcinek i mnie to nie wciągnęło. Gdy jednak zacząłem oglądać od początku, to się wyłączyłem z życia na dwadzieścia kilka godzin. Tak mnie to mocno pochłonęło. Wciąga! Ma pan jakieś ulubione seriale? Ostatnio oglądaliśmy Stranger Things oraz House of Cards. Belfer mi się  też podobał. Na zachodzie teraz panuje trend, że po latach powracają popularne seriale z nowymi odcinkami. Wielu fanów oczywiście miałoby chęć na powrót 13 posterunku. Myślał pan kiedyś o tym? Nie, nie ma na to szans. To był sitcom, który wymaga innej energii. Na to trzeba mieć siłę. W tej chwili nie jestem w stanie powtórzyć tych gagów, które zrobiłem. Powiem panu szczerze, że jak patrzę na siebie sprzed wielu lat, to siebie podziwiam. Nie wiem, czy ktoś dałby radę zrobić coś takiego, jak ja w tamtych czasach. Rzeczywiście ten aktor, którego widzę, a którym jak się okazuje, jestem ja [śmiech]. to naprawdę rzadkie umiejętności. To jest coś niebywałego, co ja tam wyprawiam. Nie mogę uwierzyć, że to ja. Chyba zrobiłem to nieświadomie [śmiech]. Naprawdę było to brawurowe. Świetny popis. To teraz pan w takich kwestiach zwolniłby tempo? Nie da się tego tak samo zrobić. Ja tam robiłem wiele rzeczy na raz. A to trzymało się kupy. Było świetnie napisane przez Maćka Ślesickiego. To było zgrabne, sympatyczne, ciepłe, dla wszystkich, przekorne, momentami wariackie, a nigdy nie było głupie. To było w tym fantastyczne, bo można powiedzieć, że była to prawdziwa Commedia dell'arte pokazana w sitcomie. Wszystko się dobrze złożyło. Te postacie i archetypy drzemią w tej literaturze i jak ktoś je odkopie, to działa, bo my się nie zmieniamy. I tak też wracamy do książki Marcina Ciszewskiego, która tak naprawdę opowiada o nas. A ważne jest też to, że jest napisana lekko, bez zadęcia, dobrze się ją czyta, więc też będzie się ją dobrze słuchać. Temat jest potraktowany głęboko, ale napisany tak lekką ręką, że dobrze się wchodzi w temat. Czas szybko leci podczas słuchania. Rozumiem, że cała książka została zaadaptowana do serialu audiobooka? Będzie 10 odcinków, ale poproszono mnie, żebym na koniec powiedział: ciąg dalszy nastąpi. Nie wiem jednak, czy ostatecznie to będzie w audiobooku. Innymi słowy jest szansa na drugi sezon. Jak z każdym serialem. Pana kanał na YouTubie staje się coraz popularniejszy. Ma Pan jakieś kolejne pomysły na jego rozwój? Chciałbym zrobić serial na kanale. Z takich krótkich filmików z puentą i morałem. Trwałyby gdzieś po 15 minut. Chcemy zrobić trzy odcinki pilotowe i zapytać internautów, czy kontynuować, czy nie. Jak powiedzą: Cezary, wujek, daj se spokój, to wujek se da spokój. A gdy powiedzą: wujek, dawaj dalej, to wujek pomyśli, co dalej. To nie jest tak, że artysta sobie coś wymyśli i ma się to skonsumować. Internet to jednak taka platforma dialogu. Robisz to, o co cię ludzie pytają. Dlatego też mam dużo sesji Q&A, czyli pytania i odpowiedzi. Nie wiedziałem, że ludzi interesują te rzeczy, o które pytają. Coś, co mi wydawało się nieinteresujące, innych zajmuje. Na pewno nie będziemy politykować na kanale, bo polityka tylko dzieli społeczeństwo. Przez te wszystkie lata miał pan szansę rozmawiać z panem Pasikowskim o pomyśle na Psy 3? Tak, już wiadomo, że film powstanie. Władysław Pasikowski to ogłosił. Bogusław Linda powiedział, że nic na ten temat nie wie. Nawet moja żona, która jest też moim menadżerem, na pytanie dziennikarzy, też powiedziała, że nic o tym nie wie. Ja natomiast wiem, bo spotkałem Władka na planie Kuriera, gdzie zaprosił mnie do epizodu. Powiedział mi: teraz jest epizod, a ja piszę Psy 3. Ja mu na to: no, weź przestań, naprawdę? Mówi mi, że ma pomysł i pisze scenariusz. Mam się szykować na przyszły rok. Strasznie się ucieszyłem, że będę mógł znowu spotkać się z kolegami. Wspominał pan, że pracuje nad Diablo. A jakie jeszcze projekty ma pan w planach? Bardzo czekam na premierę Ślepnąc od świateł, bo jest to dla mnie bardzo ważny serial. Zagrałem tam kompletnie inną rolę niż takie, z których mnie kojarzono. Już wiem na pewno, że pojawiam się w trzecim odcinku. Czekam i życzyłbym sobie, by jak najwięcej widzów zobaczyło ten serial, ponieważ jest to jakieś moje nowe wejście. Na ekrany wchodzi też 7 Uczuć Marka Koterskiego, w którym zagrałem epizod. A w planach mamy też Chłopaki nie płaczą 2. W przyszłym roku, jak się uda. Jest energia. Szukamy obecnie jeszcze finansowania. Trwają prace scenariuszowe. Byłoby fajnie - Psy 3, Chłopaki nie płaczą 2... chociaż do dziesięciu, tak jak Szybcy i wściekli. Ostatnio była ósma część. I wcale nie gorsza od pierwszej. Życzyłbym sobie, by tak też się w moim życiu potoczyło. Teraz robi się z tego serial. Z filmu fabularnego zrobił się serial, który ma już osiem odcinków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj