Jeszcze kilka lat temu tylko garstka ludzi byłaby w stanie wymienić jego nazwisko, gdyż mimo, że od zawsze tworzył bardzo dobre filmy, to sławę przyniosła mu dopiero ekranizacja przygód Batmana. Poza tym to raczej nazwiska aktorów cisną nam się na usta, a nie reżyserów. Jednak nie wiedzieć dzisiaj kim jest Christopher Nolan, to po prostu wstyd. Reżyser, który na zawsze zmienił oblicze kina, pozostawiając swój unikalny rys.
Co jednak ciekawe, jego droga do stołka reżyserskiego nie była taka jak większości w tym fachu. Nie poszedł do żadnej szkoły, w której można było szlifować warsztat. Nie terminował u żadnego sławnego czy wybitnego reżysera. Jego historia zaczyna się zupełnie inaczej. W wieku zaledwie 7 lat chwycił po raz pierwszy za kamerę ojca i zaczął kręcić razem ze starszym bratem, jak się sam dzisiaj śmieje: - krótkie filmy mini-epickie. To była jego pasja, której się oddawał w każdej chwili wolnego czasu. Co prawda nie poszedł na studia, które pomogły mu ją rozwijać, bo studiował literaturę angielską, ale to jak się okazuję było trafne, gdyż z zamiłowana do książek czerpie inspirację do dziś.
W college'u kręcił dużo krótkometrażowych filmów, ale co najważniejsze nakręcił swój pierwszy pełnometrażowy film zatytułowany „The Following”, w którym zagrali jego przyjaciele oraz rodzina. Cały projekt sfinansował z własnej kieszeni. Zapewne niewiele osób o nim słyszało, ale dzięki niemu zyskał sponsorów dla swojego kolejnego dzieła, którzy wszyscy uznają za właściwy debiut reżyserski, choć takim nie jest. Mowa o „Memento”, który niejako scharakteryzował Nolana. Nie dość, że była to pierwsza produkcja, w której historię opowiedziano od tyłu, to należy ją zaliczyć do gatunku ciężkich tematycznie. Christopher pokazał, że nie boi się trudnych tematów, co widać w późniejszych jego dziełach oraz to, że stawia w swoich filmach na jakiś przekaz i głębie, co tylko potwierdziła „Bezsenność”. Poza tym oba filmy różniły się budżetem oraz znaną obsadą, co mogło lekko zestresować, jeszcze wtedy młodego reżysera. Jednak on podsumował to krótko: - Nie było dla mnie różnicy w kręceniu „Memento” i „Bezsenności”. Proces reżyserowania jest zawsze taki sam. To tak, jak z nauką pływania. Nieważne, ile dzieli cię od dna, pół metra czy 30 metrów. Albo utoniesz, albo nie.
[image-browser playlist="600536" suggest=""]
Po trzech dobrych filmach przyszedł czas na sławę i rozgłos. Nolan został wybrany na reżysera nowego Batmana. Zadanie było piekielnie trudne. Trzeba było zmierzyć się z legendą DC Comics, oczekiwaniami fanów zawiedzionych filmami Schumachera oraz samym sobą, by nie zatracić swojego unikalnego rysu. Christopher zaprosił do współpracy najbliższych: brata Jonathana, żonę Emmę oraz uważnie dobrał obsadę, w tym tytułowego Batmana/Bruce’a Wayne’a, w którego wcielił się Christian Bale. Zresztą z tym ostatnim wiąże się ciekawostka. Starając się o tę rolę powiedział swoim agentom mniej więcej te słowa: - Macie poruszyć niebo i ziemię, użyć wszystkich możliwych sztuczek i sposobów, żebym tylko dostał tę rolę, bo jeśli robi to Nolan, to będzie coś piekielnie dobrego. I rzeczywiście tak się stało. Nolan na nowo wykreował Batmana, okraszając go mrocznym klimatem, zachowując głębie i złożoność postaci, którą tak sobie cenił. Stworzył niezwykle wiarygodną opowieść, która z miejsca stała się wielkim hitem. Nie było wątpliwości, że będzie sequel, a po sukcesie „Mrocznego Rycerza”, Nolan musiał zgodzić się na trylogię, która przed kilkoma dniami została zwieńczona filmem „Mroczny Rycerz powstaje”.
Strzałem w dziesiątkę było zatrudnienie jako kompozytora Hansa Zimmera, który stworzył niezwykle klimatyczną muzykę. Jednak sukces i sławę jaką zawdzięcza Batmanowi, nie zmieniły za bardzo znanego reżysera. Nie planuje kolejnej części i skoku na kasę. Jak sam mówi: - Dobrze jest mieć poczucie początku, środka i końca. I taką możliwość daje trylogia. Też się dziwi, że zarzuca mu się brak optymizmu i robienie bardzo mrocznych filmów. Jednak te zarzuty odpiera w oparciu o fabułę. Mówi, że jego filmy są bardzo optymistyczne i pełne pozytywnej energii. Zresztą trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na czyny Batmana, który się poświęca dla większego dobra. Poza tym finałowe sceny jego filmów często pozostawiają miejsce na własną interpretację, przemyślenia i wyciągnięcie wniosków, co jest rzadkością w produkcji kasowych filmów.
[image-browser playlist="600537" suggest=""]
Ale w czym właściwie tkwi fenomen i wielkość Nolana? Bez wątpienia, w jego podejściu do pracy, która jest jego pasją. Już w swojej pierwszej produkcji „The Following” pełnił więcej niż tylko rolę reżysera. Pracował praktycznie przy wszystkim: scenografii, oświetleniu, scenariuszu – człowieka orkiestra i dlatego też, tak dobrze rozumie powstawanie filmu. Niestety amerykańskie przepisy, nie pozwalają mu na tak duże zaangażowanie się w produkcję filmową, dlatego obecnie ogranicza się do pracy reżysera, scenarzysty, czy też producenta. Jednak to nie przeszkodziło mu zachować pełnej kontroli nad filmem. Zebrał wokół siebie grono zaufanych asystentów, którzy rozumieją jego wizję, dzięki temu Christopher może ją zrealizować dokładnie tak jak sobie ją wyobraził.
Ciekawą cechą, charakterystyczną dla „mrocznego reżysera” jest to, że lubi współpracować ze stałą obsadą. Tak więc, jak się spojrzy na listę płac znajdujemy te same nazwiska. Np. Christian Bale zagrał w trylogii Batmana i „Prestiżu”, a Michael Caine dodatkowo, jeszcze w kolejnym hicie, „Incepcji”. Kolejną ciekawostką potwierdzającą wielkość Nolana jest to, że nie korzysta z pomocy drugiego reżysera i drugiej ekipy, która najczęściej kreci mniej istotne sceny. Jak twierdzi, każda scena jest równie ważna: czy to scena zegarka, czy biegnącego kilkutysięcznego tłumu. Jeśli więc jakiejś sceny nie ma kręcić, to po co ma przychodzić na plan. Bez wątpienia jest to podejście godne podziwu, świadczące o profesjonalizmie reżysera.
O jego tradycyjnym spojrzeniu na tworzenie kina mówią także jego filmy. Nie korzysta z technologii 3D, gdyż twierdzi, że póki nie będzie ona przynosiła oczekiwanych efektów i nie będzie umiał się nią posługiwać tak jak oczekuje, mija się to z celem. Póki co, na tę chwilę preferuje 2D oraz kamery IMAX, które dają dużo lepsze efekty. Także jako jeden z nielicznych reżyserów kręci na tradycyjnej taśmie filmowej, a nie technologią cyfrową. Również preferuje, kiedy efekty specjalne, są tworzone za pomocą scenografii niż efektów komputerowych. Można to połączyć, z myślą przewodnią i wieńczącą „Prestiżu”, która brzmi: - Ale ty nie chcesz znać prawdy, chcesz być oszukany - i tak też twierdzi Nolan. Woli oszukać oko ludzkie za pomocą odpowiedniej scenografii, gdyż w tym tkwi cała magia. Nolan - co może wielu zdziwić - nie posiada telefonu komórkowego, ani adresu mailowego, co daje mu więcej czasu na myślenie i dużo większy spokój w życiu prywatnym. Natomiast na co dzień kreuje swój wizerunek jako mężczyzny z klasą, ubranego w nieskazitelny garnitur.
[image-browser playlist="600538" suggest=""]
Christopher Nolan z żoną Emmą Thomas
Prywatnie za dużo o nim nie wiemy, gdyż bardzo ceni sobie swoją sferę rodzinną, osobistą. Od 1997 roku jest związany z Emmą Thomas, z którą ma czwórkę dzieci. Co ciekawe, jego żona jest nomen omen pierwszą i najsurowszą wyrocznią dla jego filmów, bowiem jako producentka filmowa często współpracuje z mężem i jako pierwsza wydaje opinię na temat dzieł swego partnera życiowego. Jak wiadomo powszechnie, to ona pierwsza zachwyciła się filmem „Mroczny Rycerz powstaje” i dała mężowi swoje błogosławieństwo. Dopiero potem spłynęły pochlebne recenzje krytyków po pierwszych pokazach prasowych. Warto również wspomnieć, że ostatnio Christopher Nolan został uhonorowany możliwością uwiecznienia swoich odcisków rąk i stóp przed słynnym Grauman's Chinese Theatre. A to nie jedyna jego nagroda, za swój dorobek.
Na chwilę obecną, oprócz współpracy przy tworzeniu "Człowieka ze stali" Zacka Snydera, nie wiadomo nic więcej na temat przyszły planów uzdolnionego reżysera, który jest obecnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w światku filmowym. Pewne jest, że Nolan nie powróci do Batmana a także fakt, że nie zrobi słabego filmu. Każdy jego projekt, który do tej pory stworzył, stoi na bardzo wysokim poziomie, niezależnie czy jest to blockbuster czy niskobudżetowa produkcja. Bez względu na to, jaki film stworzy, za każdym razem wizyta w kinie będzie dla mnie obowiązkowa!