To, że w serialach zabija się postacie, wiemy wszyscy. Umierają bohaterowie główni i drugoplanowi, bohaterowie ważni dla fabuły i ci, którzy nie mieli wielkiego wpływu na historię. A fani? Wkurzą się, zwyzywają producentów, wyleją żale na Tumblr, zrobią filmik na YouTube, na Twitterze będzie trendował hashtag #RIP, ale po jakimś czasie im przejdzie. Może nie zapomną, ale się z tym pogodzą. Przejdą klasyczne pięć faz żałoby, ale nie opuszczą swojej ulubionej produkcji. Mimo żalu i początkowych pretensji dostrzegą powody, dla których bohater został zabity w serialu, i będą oglądać go dalej. W większości przypadków taka śmierć nie wzbudza większych kontrowersji. Jest problem i szok, gdy serial pozbywa się głównego bohatera, widniejącego od samego początku na plakatach promocyjnych (Game of Thrones), czy gdy z serialu odchodzi osoba, na której opierana była cała historia (The Vampire Diaries), ale to jest naturalna reakcja. Bohater do tej pory był w centrum wydarzeń i nagle znika - zaskoczenie jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Problem pojawia się, gdy ginie bohater czarnoskóry czy homoseksualny. Jednak zarówno czarnoskórzy, jak i mężczyźni homoseksualni bardzo często są głównymi bohaterami, z ciekawą historią, interesującymi wątkami. W przypadku kobiet homoseksualnych pojawia się problem. Dead Lesbian Syndrome - tak nazwano sytuację, w której bohaterka homoseksualna zostaje zabita przed zakończeniem filmu bądź serialu, a przypadek ten został zauważony jeszcze w XX wieku. Ostatnio ponownie zwrócono na to uwagę. Wszystko zaczęło się od The 100. Serial wyrósł z przeciętniaka dla nastolatków w poważną i bardzo dobrą produkcję postapo. Dobra historia, pełnokrwiści bohaterowie. Nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Na serial zwrócono jeszcze większą uwagę, gdy główna bohaterka, Clarke, okazała się biseksualna, a obiektem jej niepewnych, skomplikowanych uczuć stała się Lexa, komandor Ziemian. Zresztą uczucie było odwzajemnione. Tysiące blogów na Tumblr, dziesiątki tysięcy postów, które zachwycały się Clexą - fani na całym świecie z niecierpliwością wyczekiwali każdej wspólnej sceny tych dwóch kobiet. Nie tylko dlatego, że żywiły do siebie uczucia, ale też z powodu tego, jakimi były ludźmi. Obie to silne, niezależne liderki, a do tego biseksualistki/lesbijki. Pierwszy raz w centrum była nie para heteroseksualna, a kobiety homoseksualne. Lexa i Clarke były najbardziej widoczną parą w internecie, parą, o której mało kto mówił coś złego. A więc co się stało?
fot. The CW
W świecie fanów ten dzień był jak apokalipsa. Odcinek, w którym zabito Lexę, wywrócił fandom do góry nogami. Oskarżano producentów o zniewagę dla bohaterki, która zginęła niepotrzebnie i niegodnie. Grożono producentowi wykonawczemu. Serial stracił 15 tys. fanów na Twitterze. Lexę uważano za postać pięknie napisaną przez scenarzystów, a jeszcze piękniej wykreowaną przez Alycię Debnam-Carey. Uważali, że Lexa miała jeszcze dużo historii do opowiedzenia, a sposób, w jaki pożegnała się z serialem, był ciosem poniżej pasa.
Mam nadzieję, że widownia zrozumie, iż mówimy o aktorce, która występuje w innym serialu, więc nie miałem zbyt wielu opcji – tak komentował całą sytuację producent wykonawczy The 100, Jason Rothenberg.
Widownia doskonale rozumiała fakt, że aktorka odeszła z powodu innych zobowiązań, nie rozumiano jednak sposobu, w jaki jej postać została usunięta. Fani głęboko wierzyli, że można było to zrobić inaczej. Śmierć Lexy stała się kanoniczna i przez tę postać zwrócono uwagę na to, co zaczęło się dziać w innych serialach. Od początku 2016 roku zginęły homoseksualistki w serialach Jane the Virgin (Rose – kryminalistka zabita podczas akcji policyjnej), The Walking Dead (Denise – lekarka postrzelona w oko), The Vampire Diaries (Nora i Louise – wampirzyce i czarownice, popełniły samobójstwo, by zniszczyć magiczny kamień). To tylko kilka przykładów, w których te zaskakujące decyzje były najbardziej zauważone. Na stronie LGBT Fans Deserve Better można przeczytać, że około 31% lesbijek bądź biseksualistek zostało zabitych w amerykańskich serialach w latach 1976-2016, natomiast jedynie 10% tych bohaterek miało swoje szczęśliwe zakończenie.
Można opowiedzieć to lepiej. My chcemy, by twórcy i widzowie domagali się tego, by było lepiej – głosi oficjalne oświadczenie strony LGBT Fans Deserve Better.
Należy sobie teraz zadać pytanie, co takiego się dzieje, że bohaterki reprezentujące, co by nie mówić, mniejszość w serialach, są tak marnowane i „wyrzucane do kosza”, a także co zrobić, by coś się zmieniło w telewizji XXI wieku. Może problem tkwi w małej liczbie scenarzystów i producentów innej orientacji? Nie od dziś wiadomo, że każda grupa potrzebuje swojego reprezentanta. Mogę nie mieć nic przeciwko homoseksualistom, popierać ich i sympatyzować z nimi, ale nie będę w stanie skutecznie wypowiadać się w ich imieniu. To samo dotyczy seriali. Potrzeba więcej kobiet w produkcji, więcej reprezentantek LGBT, które będą mogły pilnować od kuchni i dbać o to, by w konkretnym serialu czy filmie pojawiły się podobne do nich bohaterki. Same postacie homoseksualne w serialach bardzo często nie mają za wiele do roboty. Pojawiają się jako postacie mocno drugoplanowe albo jednosezonowe, pokręcą się trochę po serialu, zrobią swoje (a to „swoje” nie zawsze jest wielce ekscytujące) i znikają, najczęściej po prostu… zabijane. Bardzo mało jest takich postaci w obecnej telewizji jak wspomniana wcześniej Clarke, silna liderka Setki zesłanej na ziemię, czy Emily Fields ze Pretty Little Liars, będąca jedną z głównych postaci z silnie zarysowaną historią. To pojedyncze przypadki, które jako jedyne ratują godność dzisiejszych produkcji telewizyjnych. W przyszłości potrzeba innych bohaterek, które nie będą w serialu tylko po to, by się pokręcić i nie mieć za wiele do roboty. Problem jest także w niedzisiejszym postrzeganiu bohaterek homo- lub biseksualnych. Dawniej tacy bohaterowie pojawiali się albo dla żartu, albo jako złoczyńcy, kojarzyli się wyłącznie ze smutkiem i przemocą. A przecież bohaterki LGBT potrafią być równie zabawne i znaczące jak te heteroseksualne. Wystarczy spojrzeć na Santanę i Brittany z serialu Glee - te dwie dziewczyny poznawaliśmy od samego początku odkrywania ich seksualności, widzieliśmy ich przemiany, zmagania, a choć niestety czasami spychano je na bok na rzecz kolejnych problemów bohaterki heteroseksualnej, to jednak były obecne i były jedną z najbardziej ukochanych par w serialu.
źródło: Marvel
Chyba najważniejszą rewolucją w telewizji, jaką trzeba przeprowadzić, jest jednak pozbycie się zależności kobiet od mężczyzn. Czemu tak często w serialach i filmach kobieta sprowadzana jest do roli miłości głównego bohatera? Wystarczy spojrzeć na najnowszą produkcję Marvela - Sharon Carter to niezależna i silna kobieta, a większość fanów postrzega ją wyłącznie przez pryzmat jej uczucia do Steve’a. Co ma powiedzieć bohaterka, która nigdy nie będzie żywić uczuć do mężczyzny? Do jakiej roli wtedy jest sprowadzana taka postać? Okazuje się zbędna, bo najważniejsze jest, by pokazać uczucia związku heteroseksualnego. Można by pomyśleć, że teraz, w roku 2016, telewizja będzie wyglądała trochę inaczej. Wciąż jest wiele do zrobienia, wciąż jest wiele do naprawienia. Sytuacja Lexy powinna być przestrogą dla innych producentów, którzy w swoich szeregach mają bohaterki LGBT, a ci, którzy ich nie mają, ale planują wprowadzić, powinni pomyśleć, jak ciekawie rozpisać taką postać, by fani ją pokochali i chcieli oglądać ją na ekranie. To wszystko służy większemu dobru. Seriale w dużej mierze kształtują pogląd człowieka na świat, zwłaszcza młodego człowieka - taki ktoś musi zdawać sobie sprawę, że nie ma równych i równiejszych, tylko wszyscy zasługują na taki sam szacunek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj