Jakby ktoś z czytających jeszcze nie wiedział, Game of Thrones to najpopularniejszy serial świata, oparty na prozie George R.R. Martin, opowiadający, ogólnie rzecz biorąc, o walce o władzę pomiędzy poszczególnymi rodami w fantastycznej krainie Westeros. The Expanse natomiast to historia science fiction, w której ludzkości z przyszłości udało się skolonizować Marsa i poznać prawie cały Układ Słoneczny. Opowieść rozpoczyna się w momencie, gdy bohaterowie trafiają na tajemniczą substancję zwaną protomolekułą. Wydarzenie to generuje poważne napięcie polityczno-militarne pomiędzy mieszkańcami Ziemi i Marsjanami. Dwie zupełnie odmienne struktury fabularne, prawda? Z jednej strony mamy kosmos, z drugiej rzeczywistość fantasy. W The Expanse mocny nacisk postawiony jest na elementy naukowe i futurystyczne, w Grze o tron króluje magia i wątki zainspirowane historią świata. Pozornie obie sagi nie wiele mają ze sobą wspólnego. Wchodząc jednak głębiej, można dostrzec wiele podobieństw zarówno pod względem formy, jak i treści. Nie ma w tym nic złego, a wręcz przeciwnie – jest to bardzo dobrze rokująca tendencja. Pozytywne i kreatywne trendy w popkulturze są bardzo pożądane, szczególnie w fantastyce, która wciąż jako sztuka traktowana jest po macoszemu. Gra o Tron i The Expanse są na dzień dzisiejszy najciekawszymi i najbardziej popularnymi przedstawicielami tego gatunku i nic dziwnego, że analitycy starają się odnaleźć klucz do ich sukcesu. Poszukiwania odpowiedzi należy rozpocząć zdecydowanie u korzeni. Obie produkcje mają bowiem doceniony na całym świecie i niezwykle popularny pierwowzór literacki. Gra o tron oparta jest na epopei George’a R.R. Martina Pieśń lodu i ognia, a The Expanse powstał na podstawie serii rozpoczętej przez powieść Leviathan Wakes autorstwa Daniela Abrahama i Ty Francka, piszących pod pseudonimem James S.A. Corey. Obie sagi to rozbudowane, gigantyczne opowieści, z niezliczonymi wątkami i postaciami. Wielka epicka przygoda tocząca się w zbudowanym od zera oryginalnym świecie. Mimo że dzieła nie są wolne od wpływów naukowych czy historycznych, ich największą siłą jest pieczołowity worldbuilding. Kontekst fabularny stworzony przez autorów jest dopieszczony do granic możliwości. Przy budowie świata wzięto pod uwagę obowiązujące w naszej rzeczywistości uwarunkowania polityczne, społeczne i demograficzne. Twórcy wykonali wielką pracę, dzięki czemu fabuła jest tak atrakcyjna i interesująca, również dla odbiorców nie pałających miłością do fantastyki. Seriale Gra o Tron i The Expanse przeniosły ten kompleksowy worldbuilding na warunki telewizyjne. Aby opowieść była ciekawa dla serialowego widza, twórcy pozwolili sobie na pewne odstępstwa od materiałów źródłowych.  O ile format science fiction, oprócz mniej znaczących zmian, podąża raczej wiernie za swoim pierwowzorem, to HBO, tworząc Grę o Tron, zupełnie popłynęło. Zagadnienie to jest oczywiście tematyką na inny artykuł, ale warto podkreślić, że telewizyjna fantastyka jest dużo bardziej przekonująca, kiedy z należytym szacunkiem podchodzi do pierwowzorów literackich i nie rozmienia fabuły na drobne, pod gusta szerokiej widowni. Sytuacja z Grą o Tron jest bardzo skomplikowana. Opowieść odcinkowa wyprzedziła tę książkową, dlatego też w końcówce serialu nie ma mowy o jakichkolwiek powiązaniach z sagą George R.R. Martina. Nie zmienia to jednak faktu, że u podłoża Gry o Tron jest staranny worldbuilding wykonany przez utalentowanego pisarza.
fot. Syfy
Geneza obu produkcji jest więc identyczna. Przyjrzyjmy się teraz szczegółom fabularnym i spróbujmy odnaleźć podobieństwa. W obu przypadkach mamy więc konflikt militarno-polityczny pomiędzy kilkoma frakcjami oraz nieznaną, tajemniczą siłę, stanowiącą zagrożenie dla wszystkich. W przypadku The Expanse o dominację w kosmosie walczą przedstawiciele Ziemi, Marsjanie i Pasiarze – społeczność składająca się z klasy robotniczej, osiedlonej na pasie asteroid, walcząca o przetrwanie w świecie zdominowanym przez potężniejszych graczy. Każda ze stron ma swoje mocne i słabe strony, które co rusz wykorzystywane są w toczącym się wyścigu o dominację. Języczkiem u wagi jest tutaj tajemnicza kosmiczna substancja – protomolekuła. Szybko okazuje się, że jest ona potężniejsza niż się pierwotnie wydawało i ma własne cele. Zaczyna stanowić siłę, z którą trzeba się liczyć. Frakcje muszą zacząć współpracować, aby opanować rodzące się zagrożenie.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj