Już w latach pięćdziesiątych telewidzowie pokochali lekarskie opowieści. W związku z tym, każdy przedstawiciel XI muzy, chcąc schlebiać gustom, musiał mieć w repertuarze kilka tytułów tego typu. Wkrótce gorączka ogarnęła cały świat. Większość z nas pamięta jeszcze czeski „Szpital na peryferiach” czy nasze rodzime „Na dobre i na złe”. Tradycyjnie przodowali amerykanie. W latach dziewięćdziesiątych i na przełomie wieku, nastąpiła prawdziwa moda na taką tematykę. Doktor Queen, Doogie Howser, Chirurdzy czy Doktor House, to niektórzy przedstawiciele gatunku. Każdy z wymienionych tytułów miał podobną formułę - łączył wątki obyczajowe z medycznymi. Mimo, że to Doktor House, uważany jest za najbardziej oryginalny serial lekarski w historii, to warto przypomnieć jeszcze jeden tytuł, który wyróżniał się na tle konkurencji. ER, mimo że nie był pionierem gatunku i nie grzeszył wielką oryginalnością w treści, stał się fenomenem i przez środowiska opiniotwórcze uważany jest za najlepszy serial o lekarzach. Na czym polega jego fenomen? Warto rzucić okiem na to zjawisko.

ROZPOZNANIE

Pomysłodawcą serialu ER był zmarły w 2008 roku pisarz Michael Crichton, autor Parku Jurajskiego i kilku innych książek, które całkiem udanie zekranizowano (System, Kula, Kongo). Pierwszy sezon zadebiutował w stacji NBC w 1994 roku. Ostatni odcinek miał premierę w kwietniu 2009 roku. W sumie cała produkcja liczyła 331 odcinków, podzielonych na 15 sezonów, składających się mniej więcej z 22 epizodów. Przez całą długość serialu, główna obsada zmieniała się wielokrotnie. W ostatniej serii występowała już tylko jedna postać z debiutanckiego sezonu, która z resztą też powróciła po kilkuletniej absencji. ER wylansował wiele znanych i cenionych aktorów. Najbardziej rozpoznawalny oczywiście był George Clooney, który wcielił się w przystojnego pediatrę Douga Rossa. Oprócz niego, warto wymienić Noah Wyle’a (Wrogie Niebo), Julianne Marguiles (Żona idealna), Anthony Edwardsa (Zodiak), Gorana Visnjica (Extant),Maura Tierney (Affair). Gościnne występy zaliczyły kolejne hollywoodzkie gwiazdy, takie jak David Schwimmer, Kristen Dunst, Ewan McGregor, Eva Mendes, Shia Labeouf, Dakota Fanning czy sam Quentin Tarantino, który wyreżyserował jeden z odcinków. ER opowiadał o życiu i pracy lekarzy oraz pielęgniarek w jednym ze szpitali w Chicago. Akcja przeważnie toczyła się na tamtejszym pogotowiu, jednak bardzo często byliśmy świadkami wydarzeń na oddziale chirurgicznym, onkologicznym lub pediatrycznym . Serial pokazywał również bardzo szczegółowo życie osobiste bohaterów poza szpitalem. Odwiedzaliśmy ich rodzime miejsca i towarzyszyliśmy podczas rozwiązywania skomplikowanych problemów rodzinnych. W pewnym momencie, akcja przeniosła się nawet do Afryki, gdzie dwójka lekarzy wyruszyła na misję medyczną. Oprócz wątków lekarskich i obyczajowych, ER był pełen motywów sensacyjnych. Ich intensywność sprawiała, że serial dość znacząco wyróżniał się pod tym względem na tle konkurencji. Niesamowite karambole, uliczne strzelaniny i inne rodzaje katastrof, generowały zawsze ciekawe przypadki dla fabuły Ostrego Dyżuru. Oprócz tradycyjnej medycznej roboty, widz obserwował wszystkie aspekty związane z danym wątkiem. Czasem tragiczne, czasem komiczne, ale zawsze emocjonujące. Bohaterami serialu bardzo często byli świadkami zdarzeń o charakterze kryminalnym. Bardzo często też stawali się ich ofiarami. Duża część postaci z głównej obsady zginęła w tragicznych okolicznościach. Przygniecenie przez spadający helikopter, czy zasztyletowanie przez niebezpiecznego schizofrenika, to tylko niektóre wymyślne pomysły na zabicie głównego bohatera, wykorzystane przez twórców.
George Clooney i Julianna Margulies w "Ostrym dyżurze"

OPERACJA NA OTWARTYM SERCU

Powyższe aspekty, mimo że działają na korzyść produkcji NBC, nie są jej esencją, nie są tym co czyni serial naprawdę wyjątkowym. Wystarczy obejrzeć pierwszą serię, aby od razu zauważyć co sprawiło, że ER traktowany jest jak ikona telewizji. Niesamowity dramatyzm wydarzeń powoduje, że 45-minutowy odcinek oglądamy zapominając o bożym świecie. Wykonanie, montaż i reżyseria pogłębiają tylko to wrażenie i sprawiają, że dynamika tego co widzimy na ekranie jest porażająca. Jak w najlepszym filmie akcji, tyle że z emocjonującą fabułą. Do tego wszystkie dochodzą niekonwencjonalne rozwiązania. Dzisiaj, po takich produkcjach jak Gra o Tron, House of Cards czy Homeland, można powiedzieć że widzieliśmy już wszystko. W 1994 roku, kiedy ER debiutował na ekranach naszych telewizorów, pewne ryzykowne zagrania fabularne były naprawdę niespotykane i wywoływały u widzów emocje, które do tej pory były charakterystyczne dla dobrych seansów kinowych. Już w odcinku pilotażowym widz przeżywa szok, kiedy jedna z pracujących na ostrym dyżurze pielęgniarek wraca na oddział nieprzytomna po nieudanej próbie samobójczej. Widz jest zaskoczony oglądając walkę o jej życie na stole operacyjnym, ponieważ przy tej sympatycznej, pogodnej postaci nie było żadnych przesłanek sugerujących jakiekolwiek problemy emocjonalne. Takich momentów jest dużo więcej. Często lekarze stają się pacjentami, obserwujemy ich w sytuacjach krytycznych, kiedy to wygrywają bądź przegrywają walkę o życie. Takie rozwiązania niezwykle mocno angażują emocjonalnie widza, który przez długie sezony przyzwyczaił się do bohaterów i za każdym razem głęboko przeżywał ich stratę.
fot. materiały prasowe

STAN KRYTYCZNY

Niestety przy tak długiej produkcji jak ER musiały pojawić się również słabsze chwile. Większość fanów jest zgodna, że w pewnym momencie poziom serialu diametralnie się obniżył. Już w dziesiątym sezonie, pojawił się pierwszy tzw. skok przez rekina (absurdalne zdarzenie mające na celu sztuczne zintensyfikowanie akcji), kiedy to jeden z głównych bohaterów zginął, zupełnie niespodziewanie, przygnieciony przez spadający helikopter. Wydarzenie to było znamienne, bo mniej więcej od tego momentu, twórcy zaczęli korzystać z coraz bardziej kuriozalnych i sztucznych rozwiązań fabularnych, mających na celu szokowanie i poruszenie widza. Kolejną ewidentną wadą późniejszych sezonów Ostrego Dyżuru była powtarzalność. Oczywistym jest fakt, że przy długiej produkcji, kierowanej do szerszego widza, trudno o ciągłą oryginalność. Mimo to, pewne motywy zaczęły mocno razić. Z każdym kolejnym sezonem scenarzyści powielali te same wydarzenia, z różnymi bohaterami i w innej konfiguracji. Podobne problemy osobiste dotykały kolejne postacie, które trafiały do głównej obsady w czasie trwania całego serialu. Pewne zmiany kosmetyczne zostały oczywiście naniesione, jednak wątki często opierały się na tych samych strukturach i schematach. Wkrótce zaczęły powielać się również przypadki medyczne. Identyczne objawy, podobne rozpoznanie, bliźniacza diagnoza. Zmieniali się tylko lekarz i pacjent. Oglądając po raz kolejny te same perypetie, tylko w innej formie, pojawiało się w głowie nieśmiertelne „gdzieś już to widziałem”. Serial był emitowany przez wiele lat. Poziom artystyczny to jedno, a oglądalność to drugie. Twórcy znaleźli sposób na przyciągnięcie widza przed ekrany, generując niezliczoną ilość dramatycznych, tragicznych i sensacyjnych motywów. Było tego tak dużo, że w pewnym momencie ER stracił swój medyczny charakter. Dodatkowo główni bohaterowie stali się odrealnieni. Przestały ich dotyczyć zwykłe, ludzkie problemy (tak jak na początku), a zaczęły ich nękać prawdziwe klęski żywiołowe. Obserwując losy większości postaci z serialu, można dojść do wniosku, że każdy z nich, jak biblijny Hiob, nosił na sobie piętno cierpiętnika. Utrata współmałżonka, śmierć lub choroba dziecka, alkoholizm, przedawkowanie narkotyków, przemoc domowa, katastrofy drogowe, strzelaniny, epidemie… Trudno mi przypomnieć sobie teraz bohatera, który nie przeszedł tego typu traumy. Przez takie motywy serial utracił ten naturalistyczny styl z pierwszych sezonów, kiedy to lekarze byli ludźmi z krwi i kości, zmagającymi się z takimi samymi problemami jak większość z nas. W pewnym momencie zaczęło razić również nagromadzenie wątków romantycznych. W odróżnieniu od naszej smutnej szpitalnej rzeczywistości, wszyscy lekarze z Ostrego Dyżuru mieli aparycję modeli i modelek. W związku z tym, ich drugą pasją (poza ratowaniem życia pacjentom), było romansowanie ze sobą nawzajem. Jako że większość z nich pozostawała w wolnych związkach, prawie w każdym odcinku śledziliśmy ich niefrasobliwe zawirowanie sercowe, takie jak nagła zmiany partnerów, zdrady czy pokątne uprawianie seksu na terenie szpitala. Wszystko to sprawiło, że w pewnym momencie serial stracił dość mocno na dramatyzmie, stając się kolejnym obyczajowym produktem, pełnym miłosnych uniesień i niepotrzebnych emocjonalnych wynurzeń.
fot. materiały prasowe

DIAGNOZA

Ewolucja Ostrego Dyżuru, sprawiła że serial dość mocno stracił na tym co było jego esencją. W 2005 roku na ekranach telewizorów zadebiutowali „Chirurdzy”, będący naturalną konkurencją dla produkcji Crichtona. Duża ilość wątków romantycznych, obyczajowych i komediowych pozwoliła nowemu serialowi osiągnąć sukces komercyjny i zdeklasować rywala w kwestii popularności. W 2009 roku zapadła decyzja o zakończeniu produkcji Ostrego Dyżuru. Ostatni sezon miał nawiązywać do tych początkowych i zostawić widza z pozytywnymi odczuciami. W epizodach pojawiali się aktorzy, tworzący obsadę w latach największej świetności. Koniec końców w momencie kiedy NBC wyemitowało napisy końcowe ostatniego odcinka wielu fanów było zawiedzionych. Odpowiedź na pytanie czy warto zapoznać się z tym serialem brzmi : zdecydowanie tak! Nawet teraz, kiedy na małym ekranie dzieje się tak wiele odważnych i nowatorskich rzeczy, pierwsze 10 sezonów Ostrego Dyżuru robi wrażenie. Świetnie napisane opowieści, wyjątkowa reżyseria i gra aktorska na najwyższym poziomie to to tylko kilka atutów tej produkcji. Największą zaletą, która jednocześnie wyróżnia ER na tle innych serii medycznych (w tym Chirurgów) jest pieczołowite, naturalistyczne i odważne podejście do tematów medycznych. W pierwszych sezonach to ratowanie ludzkiego życia było jednym głównym wątkiem. Pozostałe motywy obyczajowe toczyły się zawsze w tle i stanowiły uzupełnienie głównej osi fabularnej. Obserwując lekarzy przy pracy byliśmy tak blisko dramatycznych wydarzeń, że czasami zapominaliśmy, że oglądamy fikcyjna historię. Nie było tutaj fantastycznych, błyskotliwych diagnoz doktora House’a, ani kuriozalnych, zabawnych zachowań rodem z Chirurgów. Praca lekarzy Ostrego Dyżuru była najbardziej rzeczywista jak to możliwe, a wszystkie szczegóły medyczne zostały oddane z wielką pieczołowitością. To wszystko w połączeniu z ciekawie rozpisaną historią fabularną stanowiło naprawdę niezwykły produkt telewizyjny. Tak jak już wcześniej było powiedziane, końcowa część serialu znacząco obniżyła loty, jednak warto sięgnąć po ER, bo jest to z pewnością klasyka amerykańskiej telewizji, która miała duży wpływ na kolejne produkcje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj