Link not found, serial w reżyserii Zbigniewa Chmielewskiego, widzowie po raz pierwszy zobaczyli 44 lata temu. Nawet po ponad czterech dekadach znajdziemy wielu jego miłośników, którzy bez wahania określają serię mianem kultowej. Nie da się ukryć, że do Daleko od szosy powraca się z sentymentem i przyjemnością, nie tylko ze względu na niezapomniane kreacje Krzysztofa Stroińskiego, Sławomiry Łozińskiej i Ireny Szewczyk. Co sprawiło, że widzowie pokochali losy Leszka Góreckiego? W głównej mierze zasługi leżą po stronie samego bohatera. Leszek jest prostym, lecz nieprzeciętnie ambitnym chłopkiem pochodzącym ze wsi. Od małego był zdolny i zaradny, zawsze udawało mu się znaleźć sposób, by zarobić trochę pieniędzy, a jako chłopiec sam złożył sobie rower. Uprawa ziemi czy wyplatanie koszy z wikliny nie było dla niego wystarczające, marzył o innym życiu. Leszek miał zainteresowania, które na wsi w tamtych czasach nie były popularne – fascynowała go motoryzacja, technika. Głód wiedzy, nauki i miejskiego świata sprawił, że bohater wyrwał się z wioski i spełnił marzenie o zostaniu zawodowym kierowcą. Leszek jest więc postacią, którego konsekwencja imponuje po dziś dzień. Góreckiego darzymy sympatią od początku do samego końca. Obserwujemy jego niełatwą drogę, kibicujemy mu i razem z nim przeżywamy niepowodzenia, bo nie zawsze wszystko idzie po jego myśli. Leszka nie sposób nie lubić również dlatego, że jest bohaterem ujmującym, do pewnego stopnia komicznym. A to za sprawą zabawnego zachowania, wiejskich zwrotów i rozmów. Każdy, kto chociaż raz oglądał serial, z pewnością pamięta dialog między bohaterem a jego mamą: „Mówiłem mamie, że nie mówi się ino.” „Ino jak?” „Ino tylko”. Rozbraja również powtarzanie podsłuchanych przez Leszka wypowiedzi – w tym miejscu wystarczy wspomnieć tekst o kulturze i sztuce. Serial dostarcza niemało okazji do śmiechu, a wiele scen zapada w pamięć po pierwszym obejrzeniu. Każdy widz bez trudu przywoła w swej pamięci moment, w którym Bronka pluje pestkami z czereśni, czy ten, w którym Leszek ociepla kurtkę gazetami. Piosenkę Daj mi nogę, podśpiewywaną przez jednego z pracodawców Leszka, a później przez samego protagonistę, trudno wyrzucić z głowy. Nie bez znaczenia są również niezapomniane postaci epizodyczne, jak np. starsza „babcia”, u której Leszek mieszka na stancji.
fot. TVP
+2 więcej
Siła historii Leszka tkwi również w tym, że mogło odnaleźć się w niej wielu współczesnych mu Polaków. Migracja ze wsi do miast stawała się w tamtych czasach coraz bardziej popularna – skuszeni wyższymi zarobkami mieszkańcy wsi przybywali do większych ośrodków. Realia takiego życia obserwujemy już na początku serialu, kiedy Leszek, podczas pracy na Śląsku jako pracownik fizyczny, mieszka w hotelu robotniczym. Daleko od szosy zręcznie portretuje więc Polskę lat 70. – i to zarówno tę miejską, jak i wiejską. Historia awansu społecznego Leszka rozgrywa się jednak nie tylko na polu zawodowym czy w kwestii wykształcenia. Bohater zmienia wieś na miasto, ale i Bronkę, swojską, prostą dziewczynę („najładniejszą w całej wsi”), zostawia dla pochodzącej z inteligenckiej rodziny Ani. Chociaż początkowo jest dla studentki jedynie „wiejską atrakcją”, to szybko staje się prawdziwą miłością. Daleko od szosy jest więc również historią mezaliansu. Interesująco ukazuje wszelkie jego cienie, np. brak akceptacji ze strony starszych reprezentantów warstwy „wyższej”. W gruncie rzeczy serial Chmielewskiego jest po prostu opowieścią o miłości, o jej trumfie. Związek Leszka z Anią jest też oczywiście pretekstem do ukazania kontrastu wsi i miasta lat 70. To dwa zgoła odmienne środowiska, a transfer z jednego do drugiego nie należał do najłatwiejszych. Bohater Daleko od szosy zostaje wrzucony w nowy, obcy świat, będący jednocześnie światem jego marzeń. Leszek jest jednak Leszkiem i z konfrontacji wychodzi obronną ręką. Na swój sposób odnajduje się nawet w środowisku studentów, rozczulając ich samym sobą. A my, widzowie, absolutnie się temu nie dziwimy. Warto jeszcze dodać, że postaci ukazane w serialu mają swój pierwowzór w rzeczywistości. Leszek istniał naprawę, a Polska poznała jego historię dzięki nauczycielowi języka polskiego z technikum, pisarzowi i scenarzyście Henrykowi Czarneckiemu. W jednym z wypracowań prawdziwy Leszek Uciński opisał swoje losy i drogę, jaką przebył, by uczyć się w łódzkim technikum. Prywatnie Czarnecki był znajomym reżysera Chmielewskiego – a dalszego ciągu tej historii możecie się już domyślić. Wydarzenia przedstawione w filmie w dużej części pokrywają się z prawdziwymi losami Ucińskiego. Co ciekawe, nawet wiklinowe kosze, które wyplatali filmowi bohaterowie, pochodziły z rodzinnego gospodarstwa prawdziwego Leszka. Sam zaś Uciński, który pełnił w filmie rolę konsultanta, zaprzyjaźnił się z odtwórcą głównej roli, Krzysztofem Stroińskim. Jak możemy się przekonać, Daleko od szosy to ciepły i zabawny serial o sile, ale i pułapce marzeń. O wytrwałości i miłości, której nie jest w stanie zabić nawet proza życia. To opowieść, która oglądana po raz kolejny wciąż daje widzom wiele przyjemności i zapewnia wiele wzruszeń. I chyba w tym tkwi sekret sukcesu serii. Wszystkie siedem odcinków Daleko od szosy, zrekonstruowanych cyfrowo, znajdziecie w TVP VOD.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj