Dziś cały świat obiegła wiadomość to tym, że nie będzie czwartego sezonu serialu Daredevil. Netflix kasuje projekt. Fani, obrońcy Hell’s Kitchen, zaczęli rozpaczać, że nie zobaczą już swojego ulubionego bohatera z marvelowskich seriali streamingowego giganta. Ale czy to uzasadnione obawy? Tego nie jestem taki pewien. Przez ostatnie lata udało nam się spotkać z wieloma aktorami, scenarzystami, showrunnerami i producentami tych seriali. Rozmawialiśmy z obsadą Daredevila, Iron Fista, Punishera, Luke’a Cage’a. Byliśmy na planie i obserwowaliśmy, jak powstają Defenders oraz trzeciego sezonu Jessiki Jones, który będzie miał swoją premierę w przyszłym roku. W każdej rozmowie przewijało się jedno zdanie. „Gdy podpisywaliśmy kontrakt z Marvelem”. Nie z Netflixem, a z Marvelem. Co oznacza, że aktorzy nie są związani z platformą streamingową i będą mogli powrócić do swoich ról np. w produkcjach tworzonych przez Disney+ lub inny podmiot współpracujący z Marvelem. Charlie Cox opowiadał mi o możliwościach wykorzystania postaci Daredevila w filmach. O tym, że chętnie by w nich zagrał i  że na wstępie prowadzone były takie rozmowy, ale na daną chwilę Marvel nie chciał łączyć seriali z filmami. Gdyby miał on podpisaną umowę z Netflixem, takie rozmowy by się w ogóle nie toczyły. Nikt by nawet o tym nie myślał. To nie jest przypadek Foxa, który posiada prawa do wszelakich produkcji o mutantach. Netflix nie jest zaangażowany w powstawianie seriali Marvela. Widać to najlepiej podczas wizyt na planach, gdzie za wszystko odpowiadają osoby z Marvela. Zarówno za wybór dziennikarzy, jak i opiekę nad nimi. Oni też posiadają wszystkie niezbędne informacje i zawsze służą pomocą.
fot. Dawid Muszyński
Taką kolej rzeczy potwierdza również oświadczenie, jakie Marvel opublikował na portalu Deadline, w którym wprost można przeczytać, że „postać Daredevila będzie żyć w przyszłych projektach Marvela”. Jestem też pewien, że zobaczymy również Iron Fista i Luke’a Cage’a ale nie w solowych produkcjach, a w jednej, opartej na serii komiksów Heroes for hire. Co miałoby sens, ponieważ ci bohaterzy lepiej prezentowali się razem w Defendersach niż w osobnych serialach. Ile jest prawdy w tym, że Netflix skasował seriale Marvela ze względu na słabą oglądalność? Moim zdaniem bardzo mało. Niby zostały opublikowane badania, że zainteresowanie w social mediach tymi produkcjami sukcesywnie spadało z sezonu na sezon, ale nie były one na pewno gorsze niż Pełniejszej chaty, Orange is the new black czy Ranczo, które wciąż są kontynuowane. Tu chodzi raczej o konflikt na linii Marvel – Netflix i to, że te seriale byłyby konkurencją dla tych tworzonych na potrzeby Disney+. Zresztą po co ryzykować z promowaniem nowych bohaterów, jak pod ręką ma się takich z wierną rzeszą fanów? Trzeba się więc pogodzić z myślą, że trzeci sezon Jessiki Jones i drugi sezon Punishera będą ostatnim spotkaniem z tymi bohaterami na Netflixie. I tym samym pożegnaniem Marvela z tą platformą. Czy Netflix jest na to przygotowany? Oczywiście, że tak. I to już od dawna. W połowie zeszłego roku dokonał zakupu wydawnictwa Millarworld właśnie po to, by mieć swoją stajnię superbohaterów, o których będzie mógł tworzyć seriale i filmy. I wszyscy sobie o tym dobrze zdawali sprawę. Przewidywaliśmy, że jest to ruch mający na celu przygotowanie do nieuchronnego pożegnania z Marvelem. Reasumując. Nie ma co płakać nad dzisiejszą decyzją i czy dwoma poprzednimi. Trzeba się przygotować na nadejście dwóch następnych ciosów. A po cichu liczyć na to, ze Disney nie będzie zwlekać z kontynuacjami przygód owych bohaterów na swojej platformie. I wiem, że zaraz się podniesie wrzawa, że przecież Netflix mógł sobie zapisać w umowie, że są właścicielami nazw tych produkcji. No i co z tego? To Disney zmodyfikuje tytuły i zamiast Marvel’s Daredevil dostaniemy Daredevil. I po problemie.
fot. Dawid Muszyński
Zastanawiam się – i pewnie nie tylko ja – czy kontynuacje owych seriali na Disney+ wciąż będą utrzymane w takim mrocznym i krwawym klimacie. Czy decydenci od Myszki Miki nie będą chcieli złagodzić tonu tych produkcji, by młodsza widownia również mogła je oglądać. I niestety, moim zdaniem, jest to prawdopodobne. Trzeba pamiętać, że dla Disneya najbardziej liczy się zysk. Większa widownia to więcej pieniędzy. Ale mogę się mylić. Może kontumacje Daredevila będą wciąż obfitować w brutalne walki, które cieszyły nasze oczy w poprzednich sezonach. Jedynie pytanie, jakie pozostaje, to czy podobny los co produkcje Netflixa spotka Clock and Dagger stacji Freeform Runaways od Hulu? Nadchodzące miesiące pewnie dostarczą nam odpowiedzi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj