Jest wyraźny podział na tzw. "elseworlds", co zawsze było mocną stroną komiksów, które nie musiały ograniczać się w obrębie swojego uniwersum tylko do jednego Batmana lub Spider-Mana.
Ciekawie prezentuje się też sprawa z przetarciem szlaku, jeśli chodzi o tworzenie dwóch filmów o Batmanie. Jasne, The Brave and the Bold będzie czymś zupełnie innym (stylistycznie i fabularnie), bo Batman będzie działał z Robinem (jego synem), ale dla niedzielnych widzów może to być w pewnym sensie dziwne, gdy później wyjdzie sequel Batmana z Robertem Pattinsonem obok nowego Mrocznego Rycerza. Jest jednak wyraźny podział na tzw. "elseworlds", co zawsze było mocną stroną komiksów, które nie musiały ograniczać się w obrębie swojego uniwersum tylko do jednego Batmana lub Spider-Mana. Mam nadzieję, że to wypali i widzowie przekonają się, że jest możliwa koegzystencja np. Spider-Mana Toma Hollanda i Andrew Garfielda.
Jestem lekko zawiedziony tym, że nie padła jasna deklaracja dotycząca pełnego rebootu. Uważam, że im szybciej odetniemy się od rzeczy tworzonych jeszcze pod egidą Zacka Snydera, tym lepiej dla całego filmowego i fanowskiego środowiska. Być może to celowe zagranie, a James Gunn i Peter Safran mają świadomość, że jeśli przed premierą drugiego Aquamana i Flasha powiedzą, że to koniec przygody aktorów z tymi postaciami, może to się niekorzystnie odbić na zarobkach tych tytułów. Same ogłoszenia i właśnie ta teoria dają mi nadzieję, że wreszcie w roli Wonder Women zatrudniona zostanie aktorka, niekoniecznie modelka, a zastępy fanatyków Snydera powoli będą milknąć i zostaną zapomniani we wszystkich szerokościach geograficznych.
Powstaje jeszcze jedno pytanie – czy to rzeczywiście jest zaplanowane uniwersum, a może znowu mamy do czynienia z chaosem? Bo jak ma się Swamp Thing do Supermana? I czy Booster Gold jest naprawdę tak ważną postacią, żeby już teraz dawać mu serial? Szefowie DCU zapewniają, że pierwszy rozdział ich uniwersum planowany jest na 8-10 lat, będzie mieć spójną konstrukcję, a historia na koniec znajdzie swoje podsumowanie. Warto pamiętać, że jeszcze nie wszystkie projekty zostały ogłoszone, co jest dobrym rozwiązaniem. Przesuwanie lub usuwanie filmów z harmonogramu wywołuje tylko niezadowolenie. Inna sprawa, że trudno jest oceniać coś tylko na podstawie ogłoszonych projektów, które w rzeczywistości mogą się okazać fatalne, ale jest też szansa, że projekty faktycznie będą połączone w ciekawy i innowacyjny sposób. Marvel Studios wytyczyło szlak, ale teraz ma problem z utrzymaniem dobrej passy. Nie zdziwię się, jeśli Gunn – jako osoba znająca się na pracy kreatywnej – i Safran, który zjadł zęby na sprawach producenckich, będą wiedzieli, jak unikać błędów poprzedników.
Niemal wszystko brzmi bardzo optymistycznie. Cieszy mnie nawet otwartość Jamesa Gunna, który jest bardzo aktywny na Twitterze. Kocham sposób, w jaki rozprawia się z absurdalnymi plotkami. Możemy mieć pewność, że nie będzie to tak tajemnicza twierdza jak mistrz Kevin Feige, który opanował do perfekcji mówienie o rzeczach tak, by nic w zasadzie nie powiedzieć. Druga sprawa to sposób traktowania scenarzystów komiksowych. To na bazie ich historii powstają te wszystkie filmy i seriale. Wypada, żeby odpowiednio ich doceniać i nagradzać. Disney i Marvel Studios popełniły w tych aspektach wiele grzechów. Ich interakcja z twórcami sprowadzała się często do wzmianki w napisach końcowych lub czeku wystarczającego na zakup wacików. Gunn ostatnio podrzucił na Twitterze konkretne tytuły i nazwiska twórców, których historiami będą się inspirować. Nie będą to raczej dokładne adaptacje, a właśnie inspiracje. Powiedzenie o tym już teraz wskazuje na różnice w postrzeganiu działań nowych szefów. I nie wspomnę o tym, że liczne inspiracje będą płynąć z serii tworzonych przez Granta Morrisona, a zatem powstać znakomite filmowe dzieła.
Żeby nie było tak słodko – nie czekam na serial o Waller, bo nawet jeśli będzie znakomity i zbliży się poziomem do Peacemakera, to jednak trudno mi sobie wyobrazić oglądanie go w dłuższym metrażu. Tak samo ani ziębi, ani grzeje mnie Paradise Lost, chociaż też widzę jego ogromny potencjał. Może to być taka Gra o tron w klimatach superbohaterskich, co zresztą zapowiedzieli twórcy. Takie tytuły to dowód na to, że czekają na nas ciekawe i wyjątkowe produkcje. Jestem zaskoczony też, że zdecydowano się na serial o Zielonych Latarniach, zamiast pójść w widowiskowy film kinowy. Jeśli jednak postawiono na taką formę, to pewnie miało to swoje uzasadnienie. Już teraz szefowie DCU porównują tę produkcję do klimatu Detektywa, co brzmi po prostu wspaniale.
DCU - wszystkie ogłoszone projekty
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj