DCU - nowy Superman, Batman i mniej znani bohaterowie. Uniwersum wystrzeli jak z procy czy zwinie się po kilku latach?
James Gunn i Peter Safran na koniec stycznia ogłosili plany na nowe filmowe uniwersum DC. Jest kilka niespodzianek, kilka zachwytów, ale też kilka rzeczy, które mogą niepokoić fanów.
Pewne jest to, że nie da się zadowolić wszystkich. Każdy miał swoje oczekiwania względem tego, co w pierwszej kolejności powinno zostać ogłoszone przez Gunna i Safrana. Dobrą taktyką jest nie mieć zbyt wielu wymagań i dać się wykazać osobom, które za swoją kreatywną pracę są sowicie wynagradzane. W moim przypadku przyniosło to spodziewane skutki, bo cieszy mnie perspektywa zobaczenia na ekranie Supermana będącego symbolem nadziei, skąpanego nie w mroku, ale promieniach słonecznych. I Batmana, który działać będzie u boku swojego syna, Damiana. Ogłoszono też wyjątkowy projekt The Authority, który komiksowo zapoczątkowany został pod koniec lat 90. przez Warrena Ellisa i przełamywał superbohaterskie konwenanse. Jestem zadowolony też z ogłoszonych seriali, bo mam duże zaufanie do ludzi u steru. Wierzę, że dostarczą produkcje potraktowane na serio. HBO Max, mimo wewnętrznych problemów, potrafi przecież tworzyć projekty na najwyższym poziomie, a dowodem tego są: Ród smoka i The Last of Us. Sam Peacemaker wyróżniał się kreatywną swobodą Jamesa Gunna i zrealizowany został w sposób jakościowy. W przypadku konkurencyjnego Marvel Studios forma serialowa w większości stanowi pretekst do poszerzania oferty i wprowadzania nowych postaci, a historia staje się mniej istotnym dodatkiem. Wierzę, że James Gunn jako reżyser i scenarzysta postawi na ten aspekt w budowie swojego uniwersum. Na koniec nagrania dotyczącego ogłoszeń powiedział, że liczą się przede wszystkim pomysłowe fabuły, co w dzisiejszym krajobrazie kina popularnego jest towarem deficytowym. Z tego wynika jednak moja pierwsza obawa.
Dla producentów liczą się przede wszystkim pieniądze, a realizowane za ogromne budżety widowiska muszą się zwracać z nawiązką. Czy zaproponowane przez Gunna i Safrana tytuły mają potencjał? Superman i Batman z pewnością zarobią swoje, ale co z filmami takimi jak wspomniane Authority i Swamp Thing? Jasne, to James Gunn wprowadził do MCU markę, której nikt nie znał, a która stała się ewenementem, czyli Strażników Galaktyki. Czy jednak uda się to powtórzyć w przypadku innych drużyn? Boję się, że pierwsze finansowe niepowodzenia sprawią, że w Warner Bros. Discovery znowu zapanuje Dziki Zachód i będą podejmowane nerwowe decyzje, a to zawsze szkodzi opowiadanym historiom.
Na szczęście wszystkie znaki na niebie wskazują, że priorytetem będzie tworzenie takich widowisk, które zostaną z nami na dłużej. Dobrze, że ogłoszono też listę pierwszych współtwórców biorących udział w pisaniu rozdziału Bogowie i Potwory. Miło jest spojrzeć na takie nazwiska! Przynoszą nadzieję, że nowe produkcje będą jakościowe i ciekawe. Marvel Studios w ostatnim czasie daje szanse niedoświadczonym twórcom, co pewnie zasługuje na brawa. Niestety zachwiany jest balans – nie wszyscy okazują się Braćmi Russo czy Destinem Danielem Crettonem. Na ten moment oczywiście możemy bawić się tylko we wróżenie z fusów, ale wygląda to bardzo obiecująco. Wiem, że uznane nazwiska nie zawsze są gwarantem sukcesu, ale w tej całej zabawie chodzi przecież o to, żeby budować napięcie jeszcze na długo przed powstaniem projektu. A na papierze wszystko wygląda lepiej niż dobrze.
Ciekawie prezentuje się też sprawa z przetarciem szlaku, jeśli chodzi o tworzenie dwóch filmów o Batmanie. Jasne, The Brave and the Bold będzie czymś zupełnie innym (stylistycznie i fabularnie), bo Batman będzie działał z Robinem (jego synem), ale dla niedzielnych widzów może to być w pewnym sensie dziwne, gdy później wyjdzie sequel Batmana z Robertem Pattinsonem obok nowego Mrocznego Rycerza. Jest jednak wyraźny podział na tzw. "elseworlds", co zawsze było mocną stroną komiksów, które nie musiały ograniczać się w obrębie swojego uniwersum tylko do jednego Batmana lub Spider-Mana. Mam nadzieję, że to wypali i widzowie przekonają się, że jest możliwa koegzystencja np. Spider-Mana Toma Hollanda i Andrew Garfielda.
Jestem lekko zawiedziony tym, że nie padła jasna deklaracja dotycząca pełnego rebootu. Uważam, że im szybciej odetniemy się od rzeczy tworzonych jeszcze pod egidą Zacka Snydera, tym lepiej dla całego filmowego i fanowskiego środowiska. Być może to celowe zagranie, a James Gunn i Peter Safran mają świadomość, że jeśli przed premierą drugiego Aquamana i Flasha powiedzą, że to koniec przygody aktorów z tymi postaciami, może to się niekorzystnie odbić na zarobkach tych tytułów. Same ogłoszenia i właśnie ta teoria dają mi nadzieję, że wreszcie w roli Wonder Women zatrudniona zostanie aktorka, niekoniecznie modelka, a zastępy fanatyków Snydera powoli będą milknąć i zostaną zapomniani we wszystkich szerokościach geograficznych.
Powstaje jeszcze jedno pytanie – czy to rzeczywiście jest zaplanowane uniwersum, a może znowu mamy do czynienia z chaosem? Bo jak ma się Swamp Thing do Supermana? I czy Booster Gold jest naprawdę tak ważną postacią, żeby już teraz dawać mu serial? Szefowie DCU zapewniają, że pierwszy rozdział ich uniwersum planowany jest na 8-10 lat, będzie mieć spójną konstrukcję, a historia na koniec znajdzie swoje podsumowanie. Warto pamiętać, że jeszcze nie wszystkie projekty zostały ogłoszone, co jest dobrym rozwiązaniem. Przesuwanie lub usuwanie filmów z harmonogramu wywołuje tylko niezadowolenie. Inna sprawa, że trudno jest oceniać coś tylko na podstawie ogłoszonych projektów, które w rzeczywistości mogą się okazać fatalne, ale jest też szansa, że projekty faktycznie będą połączone w ciekawy i innowacyjny sposób. Marvel Studios wytyczyło szlak, ale teraz ma problem z utrzymaniem dobrej passy. Nie zdziwię się, jeśli Gunn – jako osoba znająca się na pracy kreatywnej – i Safran, który zjadł zęby na sprawach producenckich, będą wiedzieli, jak unikać błędów poprzedników.
Niemal wszystko brzmi bardzo optymistycznie. Cieszy mnie nawet otwartość Jamesa Gunna, który jest bardzo aktywny na Twitterze. Kocham sposób, w jaki rozprawia się z absurdalnymi plotkami. Możemy mieć pewność, że nie będzie to tak tajemnicza twierdza jak mistrz Kevin Feige, który opanował do perfekcji mówienie o rzeczach tak, by nic w zasadzie nie powiedzieć. Druga sprawa to sposób traktowania scenarzystów komiksowych. To na bazie ich historii powstają te wszystkie filmy i seriale. Wypada, żeby odpowiednio ich doceniać i nagradzać. Disney i Marvel Studios popełniły w tych aspektach wiele grzechów. Ich interakcja z twórcami sprowadzała się często do wzmianki w napisach końcowych lub czeku wystarczającego na zakup wacików. Gunn ostatnio podrzucił na Twitterze konkretne tytuły i nazwiska twórców, których historiami będą się inspirować. Nie będą to raczej dokładne adaptacje, a właśnie inspiracje. Powiedzenie o tym już teraz wskazuje na różnice w postrzeganiu działań nowych szefów. I nie wspomnę o tym, że liczne inspiracje będą płynąć z serii tworzonych przez Granta Morrisona, a zatem powstać znakomite filmowe dzieła.
Żeby nie było tak słodko – nie czekam na serial o Waller, bo nawet jeśli będzie znakomity i zbliży się poziomem do Peacemakera, to jednak trudno mi sobie wyobrazić oglądanie go w dłuższym metrażu. Tak samo ani ziębi, ani grzeje mnie Paradise Lost, chociaż też widzę jego ogromny potencjał. Może to być taka Gra o tron w klimatach superbohaterskich, co zresztą zapowiedzieli twórcy. Takie tytuły to dowód na to, że czekają na nas ciekawe i wyjątkowe produkcje. Jestem zaskoczony też, że zdecydowano się na serial o Zielonych Latarniach, zamiast pójść w widowiskowy film kinowy. Jeśli jednak postawiono na taką formę, to pewnie miało to swoje uzasadnienie. Już teraz szefowie DCU porównują tę produkcję do klimatu Detektywa, co brzmi po prostu wspaniale.
DCU - wszystkie ogłoszone projekty
Dlatego kibicuję nowemu DCU. Jeśli projekt zakończy się fiaskiem, to prawdopodobnie czeka nas powrót do starego i dostaniemy zabawę w fanserwis, utarte schematy i brak jakiejkolwiek kreatywności. MCU budowało swoje uniwersum od flagowych postaci, ale czy DCU nie jest teraz w podobnej sytuacji? Jest Superman, będzie też Batman. To oni staną się podstawą tego świata i wokół nich budowana będzie reszta. Uśmiecham się złośliwie do fanów Zacka Snydera, który ubił Człowieka ze Stali już w drugim filmie, ha, ha, ha!
Chcę wierzyć, że widzowie z całego świata docenią to, że dostaną coś o wysokiej jakości. Mam nadzieję, że pokochają wszystkich mniej znanych bohaterów, których wyciągnęli Gunn i Safran.