Trudne początki
Wszyscy lubujący produkcje typu Dark Souls, Bloodborne czy ostatnio Sekiro: Shadows Die Twice oraz serię NiOh mamy ten sam wspólny mianownik – wysoki próg wejścia w tytuł. Wysoki, co nie znaczy, że nie do pokonania. W końcu każdy z nas jest tego dowodem, bo wielu ma na swoim koncie ukończoną chociaż jedną z wymienionych wyżej produkcji, a znając życie, to nie jedną. Pytanie tylko dlaczego? Dlaczego tak się katujemy? Klniemy pod nosem. Mamy ochotę rzucić padem o ścianę, wyłączyć grę, a mimo tego nie czynimy tego. Może robimy sobie przerwę na papierosa (jeśli palimy), ale ostatecznie i tak lądujemy znów z padem w ręku przed TV czy monitorem. Ale w zasadzie po co?Psychologowie mieliby co robić
To zagadnienie powinni dokładnie zobrazować i zbadać wykwalifikowane osoby z doświadczeniem medycznym. No bo w końcu gra to rozrywka. A zatem rozrywka ma bawić. Mamy czerpać z niej satysfakcję, zrelaksować się po ciężkim dniu w pracy. Mo to dla naszego organizmu być formą relaksu. Souslike’owe produkcje takie nie są, a mimo to, oglądając po raz setny słynne „Nie żyjesz”, wracamy do niej ponownie. Teoretycznie powinniśmy się poddać. Odstawić i zapomnieć. Tyle jednak teoria, bo praktyka na przykładzie każdego z nas mówi co innego.„Co?! Ja nie podołam”
Każdemu z nas, miłośnikom tego gatunku, towarzyszy jedno i to samo – chęć zwycięstwa. Bycie najlepszym, a ubicie bestii, która zabrała nam łupy i niemałą część życia poświęconą na powtarzanie walki z maszkarą, daje nieopisaną satysfakcję i sprawia, że przez chwilę możemy poczuć się jak niezwyciężeni. Triumfalnie stajemy nad truchłem przeciwnika i delektujemy się tym, że udało się pokonać wroga za 101 razem. Nie ma znaczenia to, że wcześniejsze próby spełzły na niczym. Liczy się tylko tu i teraz. Liczy się to, że to mu wygraliśmy, nie on.Satysfakcja gwarantowana
W gruncie rzeczy gry pokroju NiOh 2 są dla każdego. Każdy na swojej skórze może odczuć jak są one strasznie frustrujące i zarazem satysfakcjonujące. Jak potrafią rozsierdzić człowieka, a z drugiej strony, jaką wielką radość mu dają. To, że mówi się o nich „gry dla hardkorowych graczy” to bujda, albo nawet Ty nie wiesz tego, że jesteś właśnie takim graczem. Trzeba spróbować. Zagrać, zapoznać się z mechanizmami, jakie tymi produkcjami rządzą. Kiedy się je pozna nie będzie jak w przygodówkach, ale z pewnością będzie to łatwiejsza przeprawa. Dla końcowej satysfakcji warto poświęcić te kilkaset zgonów, oj warto.Wyzwanie na miarę Twoich umiejętności
Takie gry jak Dark Souls cz Bloodborne nigdy nie osiągną takiej popularności jak seria Call of Duty czy kolejna FIFA. Choćby nie wiadomo, jak byłyby chwalone. Zawsze znajdzie się jednostka, która powie, że jest to gra zła, bo jest strasznie trudna i nie wybacza błędów. Czy to złe? Nie. Nie powinniście się wstydzić też dlatego, że się poddało. No normalna reakcja, ale niektórzy potrafią ją pokonać.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj