Wokół filmowej adaptacji książki Orsona Scotta Carda od miesięcy krąży sporo kontrowersji z powodu poglądów autora i bojkotu różnych organizacji. Wydaje się jednak, że nie miały one wpływu na oceny filmu (jak to często bywa), gdyż ten się broni, a opinie zachodniej prasy są w przeważającej części pozytywne (75% na RottenTomatoes). Jest to raczej dobry wynik, zwłaszcza że w sieci pojawiały się już negatywne recenzje, tworzone na podstawie... zwiastunów.
Krytycy są zgodni, że Gra Endera jest solidną i najwierniejszą adaptacją książki Orsona Scotta Carda, na jaką fani mogli liczyć. Gavin Hood z powodzeniem przenosi na ekran ducha powieści i jej najważniejsze aspekty intelektualne. Jednocześnie jest to pokaz hollywoodzkiego spektaklu, który ma świetne kreacje (komplementowani Asa Butterfeld i Harrison Ford) oraz inteligentną, ciekawą i zmuszającą do myślenia historię. Czytamy, że Hood nie zapomina także, jak tworzy się widowisko zapewniające po prostu dobrą wizualną rozrywkę.
Niektórzy zarzucają scenarzyście i reżyserowi, że nie wykorzystał potencjału wielkiej powieści Orsona Scotta Carda, gdyż z tej klasycznej historii można było wyciągnąć o wiele więcej, niż on zdołał to zrobić. Jedni piętnują Hooda za to, że nie poradził sobie z tematem, a inni krytykują niedostateczną warstwę emocjonalną oraz oparcie akcji i takiej tematyki na barkach dzieci.
Gavin Hood od początku zaznaczał, że jest wielbicielem powieści Orsona Scotta Carda i wszystko wskazuje na to, że tym razem nie była to tylko forma promocji. Ma być to kino science fiction dla wielbicieli dobrej rozrywki, która jednocześnie zapewnia fabułę na poziomie, jaki w Hollywood jest dość rzadko spotykany.
[info] Bohaterem jest Andrew 'Ender' Wiggin, u którego odkryto niezwykłe zdolności wojskowe. Jest on jedyną nadzieją dla ludzkości zaatakowanej przez przybyszów z kosmosu. [/info]