Niedzielne popołudnie urozmaiciło obejrzenie dokumentu Wolność dla wilka zrealizowany przez Ruperta Russella. Ten reżyser filmów dokumentalnych studiował nauki społeczne i polityczne na Uniwersytecie Cambridge, a doktorat z socjologii obronił na Uniwersytecie Harvarda. Wolność dla wilka (2017) jest jego pełnometrażowym debiutem dokumentalnym, realizowanym z perspektywy prestiżowych akademickich korytarzy, gdzie dyskutuje się o problemach współczesnego świata. Akademicy nie przyznają się do porażki ich teorii o „końcu historii”, tylko jak chociażby Fukuyama perorują nadal o niebezpieczeństwach dla świata. Problemem okazują się nacjonaliści (jak w Indiach) oraz populiści (amerykański prezydent Trump). Moje pytanie o dyktaturze FSB czy rządach chińskiej kompartii reżyser zbył pustym uśmiechem – nawet w kadrach z Hongkongu prezentowanych w filmie nie czuje się odpowiedzialności KPCh, inspirującej działania autorytarne przeciwko „rewolucji parasolek”. Oczywiście nie trudno nie zgodzić się z tezami autora, udowadniającym nieubłaganość przedefiniowania pojęć demokracji i wolności. Obserwujemy zmagania młodego wykształconego pokolenia z „nieliberalną demokracją” w Hongkongu, Tunezji i USA. No po prostu zachodni bałagan – choć brakuje spojrzenia na Rosję, takiego jak chociażby w Łagodnej Siergieja Łoźnicy. Zapewne absolwent Harvarda nigdy nie był na prowincji rosyjskiej, ale z drugiej strony trudno nie zgodzić się ze słowami Isaiaha Berlina o wyważeniu wolności: „wolność dla wilków bardzo często oznacza śmierć dla owiec”. Kolejną projekcją niedzielną był film fabularny Stefana Komandareva na WFF. Wcześniej oglądaliśmy jego Pensjonat dla psów (2001), Świat jest wielki, a zbawienie czai się za rogiem (2008 – Specjalna Nagroda Jury) oraz Dzień sądu (2014). Bułgarska fabuła Kierunki wykorzystuje wspólny lejtmotyw, którym są przejazdy sofijskimi taksówkami. Komandarev wyreżyserował opowieść o współczesności kraju na peryferiach Bałkanów. Jeden z bohaterów wspomina, że „Bułgaria jest optymistyczna, głównie dlatego, że wszyscy realiści i pesymiści wyjechali”. Historie pasażerów i taksówkarzy, rozgrywające się w ciągu 24 godzin to skomasowana wiedza o problemach Bułgarów. Reżyser snuje w narracji wątki asertywności, miłości, altruistycznego zaangażowania i mizantropii. W tle rozgrywa się dramat zaszczutego taksówkarza, zmuszonego łapówkami do ostateczności. Fabuła jest portretem społeczeństwa powoli otrząsającego się z oszwabienia przez cara Symeona III, który haniebnie zdradził własny naród. W gruzińskiej fabule Wyznanie wybrzmiewają echa fascynacją legendą Marlyn Monroe. Zaza Urushadze opowiedział o dawnym filmowcu Giorgim, który, szukając pocieszenia w staniu duchownym, trafia do odległej górskiej parafii. Aby zachęcić zsowietyzowaną ludność do Boga – trafia do maluczkich za pomocą X Muzy. Nieoczekiwania po „Pół żartem, pół serio” okazuje się, że w wiosce mieszka sobowtór MM – Lili młoda wdowa, która usiłuje odganiać licznych absztyfikantów. Pomocy jej udziela duchowny, który wkrótce sam traci równowagę – stykając się w cerkwi z powabną nauczycielką muzyki. Film sprawie wiele radości, gdy przywołuje różne słynne sceny filmowe. Pamiętając, że Urushadze odpowiadał za Mandariinid (nagroda za reżyserię oraz nagroda publiczności na 29. WFF), możemy być pewnym, że obejrzymy film ciepły i sympatyczny. Dwa filmy poniedziałkowe to całkowite swoje przeciwieństwo. Słoweński Górnik Hanny Slak opowiada o współczesnej recepcji bałkańskiego szaleństwa. Tytułowym bohaterem jest Bośniak Alija, który ocalała jako jedyny, wyjeżdżając z wioski pod Srebrenicą. W czasach szalejącego neoliberalizmu, który likwidował nierentowne kopalnie słoweńskie – ten biedny człowiek zostaje w 2007 roku podany próbie. Utrzymać pracę czy powiedzieć prawdę o swym odkryciu? Tym, co odnalazł, zaszokował całą Słowenię. Fabularna opowieść została oparta na książce napisanej przez tego uczciwego człowieka, dążącego do prawdy i sprawiedliwości dla ofiar. O dziwo, w Słowenii nikt nie zainteresowany masakrami dokonywanymi przez komunistów Josipa Broza ps. „Tito” dokonywanymi po wojnie na słoweńskich, chorwackich i serbskich antykomunistach. To oni stali się ofiarami „marszów śmierci”. Więźniowie powracali pod strażą z Austrii przez: Maribor, Varaždin, Koprivnicę, Vitoviticę, Našice, Dravograd, Celje, Jasenicę, Ljubljanę, Kočevje, Delnicę, Novą i Starą Gradiškę, Podgradci, Osijek, Vinkovci, Vukovar, Śremską Mitrovicę, Zemun. Miejscami masowych mordów na jeńcach stały się: Bački Jarci, Št. Vid (25.000 żołnierzy chorwackich), Kočevski Rog (30.000 zabitych Chorwatów i Słoweńców), Našice (4.000 Chorwatów), Seština (5.000 żołnierzy), rejon Vrgin Most (7.000 ludzi), Dubočac nad Savą (około 3.000 jeńców), Petrovaradin (2.000 ofiar), Podravski Klostar (2.000 ludzi) Virovitica (1.700 młodych rekrutów). Film opowiada o jednym z tym miejsc, a szczególnie o walce o ujawnienie prawdy. Uwagę zwraca dalsze zastraszanie świadków ówczesnych wydarzeń, z czego wynikałoby, że funkcjonariusze dawnej jugosłowiańskiej tajnej policji, UDB nadal odgrywają znaczącą rolę na terenach państw sukcesorów Jugosławii. Co dziwne reżyserka ani razu nie wspomniała o odpowiedzialności komunistów z zbrodnie i zastraszanie. Rosyjskie wysokobudżetowe Притяжение Fiodora Bondarczuka miało pokazać światu – my też potrafimy. Zresztą na seansie i po projekcji wyczuwało się obecności „wycieczki” klakującej film, który nie był w stanie sprostać widowiskowości Nowego początku czy Blade Runnera 2049, ale i tak powstał s-f „made in Russia”. Po prostu Rosjanie nie zastanawiają i nie dumają na obcymi cywilizacjami, tylko odpalają rakiety, dokonując zestrzelenia statku kosmicznego obcych – czyli żadnej nauki nie wyciągnęli w 1983 roku z zestrzelenia południowokoreańskiego jumbo-jeta. Nie można się zidentyfikować z córką ważnego oficera, która usiłuje stracić dziewictwo i zakochującej się, a to w liderze paczki kumpli jeżdżącym BMW, a to w pozaziemskim kosmicie o anielskiej urodzie. Sam oficer potrafi się przeciwstawić kremlowskiemu czynownikowi i nie trafia do zielonego garnizonu na Czukotce. Resztę realiów s-f dopełniają nowoczesny typy sprzętu i uzbrojenia udostępnione Bondarczukowi przez ministra Szojgu – choć ostatecznie nie starcza na wypełnienie kadrów, gdyż trafia w kadrze stary Kamaz sprzed trzydziestu laty. Moskiewska dzielnica Czertanowo zostaje odcięta kordonem policji i wojska od reszty świata. Zona – niemająca już tyle mistyki co w Stalkerze Tarkowskiego, czy Ja też chcę Bałabanowa – to ledwie echo tamtych znakomitych filmów z wątkami s-f. Za dużo nie zdradzę, pisząc, jak wiele zależy od nastoletniej Julii...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj