Pierwsze Dragon’s Dogma nie odniosło może tak wielkiego sukcesu ani nie stało się tak rozpoznawalne, jak inne RPG wydane w podobnym czasie, takie jak na przykład The Elder Scrolls V: Skyrim czy Dark Souls. Nie da się jednak ukryć, że produkcja studia Capcom zebrała grono wiernych fanów, a także zaoferowała kilka interesujących pomysłów wyróżniających się na tle konkurencji. Mowa na przykład o bardzo dynamicznym, przypominającym efektowne gry akcji systemie walki i możliwości wspinania się na ciała potworów. Cieszy fakt, że obie te rzeczy powracają w kontynuacji. Co ciekawe, wyniesiono je na jeszcze wyższy poziom! Miałem okazję przekonać się o tym na pokazie, w którego trakcie zapoznałem się z około godziną rozgrywki. Zaprezentowany build Dragon's Dogma II umożliwiał wskoczenie w buty trzech postaci. Do wyboru była łuczniczka, która zaczynała na początkowym etapie rozgrywki, a także (nieco bardziej zaawansowani w fabule) wojownik z tarczą i złodziej. Postanowiłem rozpocząć "jak należy", a więc w pierwszej kolejności wybrałem łuczniczkę, by "naturalnie" wejść do tej historii. I muszę przyznać, że twórcy zadbali o jej start z przytupem, bo pojedynek z wielkim smokiem wyglądał i brzmiał bardzo efektownie. I choć było to typowe starcie z góry skazane i zaprogramowane na porażkę, to mimo tego towarzyszyły mu spore emocje. 
Capcom musiał chyba iść na dość poważne kompromisy. Wszystko wskazuje na to, że na PC i konsolach postawiono na limit 30 klatek na sekundę.
W oczy od razu rzuciła się też oprawa graficzna – zdecydowanie lepsza niż w poprzedniczce, choć to akurat nie powinno dziwić, wszak od jej premiery minęło już ponad 10 lat. Choć do pewnych rzeczy można było się przyczepić, reszta to wszystko nadrabiała. Szczególnie dobre wrażenie robiła bujna roślinność oraz świetne efekty towarzyszące używaniu czarów i zdolności. Capcom musiał chyba iść na dość poważne kompromisy. Wszystko wskazuje na to, że na PC i konsolach postawiono na limit 30 klatek na sekundę. Dla mnie – czyli osoby, która zawsze wybiera opcje "wydajności" – było to dość poważnym mankamentem i przez całą godzinę nie dawało mi to spokoju. Również sterowanie wymaga przyzwyczajenia. Przypomina ono to z pierwszej części, z którą dawno nie miałem do czynienia. Dysponujemy więc standardowym w grach atakiem szybkim i silnym, a do tego możemy korzystać z umiejętności zużywających ekspresowo odnawiającą się wytrzymałość. Każda z klas ma też dodatkowe "talenty". Przykład: złodziej jest w stanie wykonywać szybkie susy, pozwalające na unikanie ciosów i przemieszczanie się z miejsca na miejsce, a wojownik może blokować ciosy tarczą. Po godzinie gry i sprawdzeniu tylko tych trzech klas dało się odczuć ogromny potencjał i pole do eksperymentów, a w pełnej wersji będzie tego zdecydowanie więcej. Już teraz ujawniono, że gracze będą mogli stworzyć Trickstera, który stawia na iluzje i zwodzenie wrogów, czy Wayfarera zdolnego do korzystania z wszystkich zdolności i broni, ale posiadającego niższe statystyki bazowe. 
fot. Capcom
+4 więcej
Wielu odbiorców za dość kontrowersyjną decyzję może uznać brak możliwości zablokowania kamery na wybranym przeciwniku. W 2024 roku trudno wyobrazić sobie produkcję (może z wyjątkiem serii Monster Hunter), która takiej opcji by nie miała, ale na szczęście w tym przypadku działa to lepiej, niż mogłoby się wydawać. Każda z trzech testowanych przeze mnie postaci bez większych trudności wymierzała kolejne razy we wrogów. Z tego, co zapamiętałem, w "jedynce" regularnie zdarzało mi się pruć powietrze, gdy źle wymierzyłem cel lub gdy przeciwnik wykonał unik w ostatniej chwili.  Duże zmiany dało się odczuć również w zakresie eksploracji oraz Pionków (Pawns), czyli kompanów sterowanych przez sztuczną inteligencję. W Dragon's Dogma 2 sprawiają oni wrażenie nie tylko zdecydowanie mniej irytujących (nie odzywają się tak często, jak w poprzedniczce), ale też są dużo bardziej pomocni. Oferują wsparcie w samej walce i poza nią. Potrafią na przykład oznaczać interesujące obiekty w otoczeniu, a nawet kierować nas do celu zadania, co jest bardzo naturalną i immersyjną alternatywą dla strzałek, znaczników czy otwierania mapy co kilka minut. 
Raz trafiłem do kopalni pełnej goblinów, które próbowały mnie zaskoczyć i zrzucić na mnie głazy, a innym razem wpadłem na wielkiego cyklopa, który przechadzał się po okolicznym lesie.
Świetne wrażenie robi także otwarty świat, choć nie miałem możliwości zapoznania się z jego rozmiarami. Trudno było narzekać na nudę: raz trafiłem do kopalni pełnej goblinów, które próbowały mnie zaskoczyć i zrzucić na mnie głazy, a innym razem wpadłem na wielkiego cyklopa, który przechadzał się po okolicznym lesie. Pojedynek nie wydawał się zbyt trudny do czasu, gdy uświadomiłem sobie, że ma on nie jeden, a aż dwa paski zdrowia. Mimo tego szło mi całkiem dobrze, dopóki nie zdecydowałem, że świetnym pomysłem będzie wejście na pobliski głaz i zeskoczenie z niego na ciało giganta. Próba efektownej akrobacji zakończyła się w moim przypadku widowiskową porażką: źle wymierzyłem skok w czasie i w trakcie lotu zostałem uderzony maczugą oponenta, co posłało mnie daleko w powietrze i zakończyło się śmiercią bohatera. Na szczęście do końca prezentacji zostało jeszcze kilka minut, więc po wczytaniu punktu kontrolnego rozpocząłem walkę raz jeszcze i tym razem zakończyłem z triumfem.  Godzina wystarczyła, bym odczuł potencjał drzemiący w Dragon’s Dogma 2. Zapowiada się świetne RPG zarówno dla fanów tego gatunku, jak i miłośników produkcji stawiających w większym stopniu na akcję. Jest tu sporo miejsca na eksperymenty z klasami, bronią i zdolnościami, a świat wydaje się atrakcyjny i wypełniony przeróżnymi zadaniami i wyzwaniami czekającymi na śmiałków. Na dobrą sprawę moje jedyne wątpliwości związane są z dość dyskusyjnymi decyzjami dotyczącymi warstwy technicznej, bo 30 klatek na sekundę i tylko jedno miejsce na zapis w roku 2024 brzmią zwyczajnie słabo. Cóż, pozostaje liczyć na to, że cała reszta to zrekompensuje. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj