Do premiery Final Fantasy XV pozostał jeszcze tydzień. Ja miałem jednak okazję zapoznania się z wszystkimi trzema wersjami demonstracyjnymi i postanowiłem podzielić się z Wami moimi wrażeniami i spostrzeżeniami. Poniższy tekst oparty jest przede wszystkim o ostatnie, japońskie demo – Judgment Disc, z uwagi na to, że prezentuje ono praktycznie finalny produkt i jest wycinkiem z pełnej wersji gry.
Najnowsza wersja demonstracyjna to tak naprawdę sam początek właściwej gry, także na starcie czeka nas samouczek objaśniający szczegóły na temat mechaniki walki
Final Fantasy XV. Warto w tym momencie się skupić i poświęcić na to trochę czasu, bo sposób prowadzenia potyczek znacznie odbiega od innych odsłon tego popularnego cyklu. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym, zaś gracz przez cały czas bezpośrednio kontroluje tylko jedną postać – Noctisa. Nasi towarzysze sterowani są przez sztuczną inteligencję, my możemy wydawać im tylko pewne, dość ograniczone komendy. Pojedynki początkowo wydawały mi się nieco uproszczone, z czasem jednak zacząłem dostrzegać w nich sporo głębi. Mamy do dyspozycji różne bronie i zaklęcia, które możemy łączyć w niszczycielskie kombinacje, uniki i specjalne ataki, które wykonujemy wspólnie z kompanami. Do tego wszystkie dochodzą jeszcze ciosy zadawane od tyłu, które zadają większe obrażenia i kilka innych smaczków. Dzięki temu starcia bywają nie tylko wymagające, ale są też znacznie bardziej widowiskowe i emocjonujące niż w przypadku klasycznych dla gatunku jRPG starć dzielonych na tury.
Po ukończeniu szkolenia przenosimy się do otwartego świata, gdzie mamy możliwość pozwiedzania okolicy i wykonania kilku zadań. Twórcy dają nam sporo swobody i na dobrą sprawę fabuła może poczekać, a my zajmujemy się eksploracją. Demo oferowało dość ograniczony wycinek świata, ale i tutaj można było natrafić na całkiem ładnie wyglądające lokacje i potężnych, często ukrytych przeciwników. Do tego dochodzą też aktywności poboczne, takie np. jak obozowanie (podczas którego możemy gotować posiłki zwiększające nasze statystyki. W pełnej wersji gry ma być tego znacznie więcej – będziemy mogli m.in. łowić ryby i brać udział w wyścigach chocobo. Transport pomiędzy poszczególnymi lokacjami odbywa się przy pomocy Regalii, naszego samochodu. Pojazd może kontrolować jeden z naszych towarzyszy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu zasiąść za kółkiem. Model jazdy jest jednak niezwykle uproszczony i jazda jest niemalże całkowicie zautomatyzowana. Naszym zadaniem jest jedynie wyznaczanie kierunku i miejsca, w którym mamy się zatrzymać.
Świetne wrażenie robi interakcja z naszymi kompanami. Towarzysze często wdają się z nami w rozmowę, czy to podczas jazdy samochodem, czy w trakcie eksploracji świata pieszo. Doskonale wypadają też wszelkiego rodzaju gesty - członkowie drużyny przybijają nam piątkę lub poklepują po ramieniu. Niby jest to jedynie niewielka rzecz, drobnostka, ale świetnie buduje klimat i poczucie więzi z Ignisem, Gladio i Prompto. Poczucie, które i tak zostało już przez twórców mocno zarysowane – między innymi w licznych materiałach promocyjnych oraz wyprodukowanym w ramach uniwersum anime, czyli
Brotherhood: Final Fantasy XV.
Pozytywnie zaskoczyła mnie również oprawa graficzna i działanie gry na standardowym modelu PlayStation 4. Poprzednie wersje demonstracyjne, a więc
Episode Duscae i
Platinum Demo działały…cóż, nie najlepiej, bowiem rzadko kiedy zbliżały się do 30 klatek na sekundę. Teraz optymalizacja robi dużo lepsze wrażenie, a zabawa nie tylko jest płynna, ale przy tym wygląda naprawdę ładnie. Owszem, pewne lokacje wyglądają lepiej, inne gorzej, ale ogólnie
Final Fantasy XV to bardzo miła dla oka produkcja, która spokojnie może rywalizować z najładniejszymi grami z otwartym światem na rynku. Świetnie wyglądają tez animacje, począwszy od wspomnianych w poprzednim akapicie interakcji z członkami drużyny, poprzez samą walkę.
Kapitalnie wypada także udźwiękowienie, a zwłaszcza ścieżka dźwiękowa, za którą tym razem odpowiada Yoko Shimomura, którą możecie znać m.in. z muzyki w serii
Kingdom Hearts. Utwory są zróżnicowane, od spokojnych podczas eksploracji, poprzez dynamiczne w trakcie walki, aż po wzniosłe, chóralne kompozycje przy nieco bardziej poważnych i emocjonujących momentach. Również aktorzy głosowi są świetni – przynajmniej w oryginalnej, japońskiej wersji językowej. Każdy z towarzyszy ma bardzo charakterystyczny głos, dzięki czemu są oni nie tylko wiarygodni, ale też szybko zapadają w pamięć. Prompto jest beztroski, zabawny, Ignis poważny, zaś Gladio ma niski, basowy głos, pasujący do jego postury. Cieszy więc fakt, że gra ma pozwolić na możliwość gry w oryginalnej wersji z angielskimi napisami.
Final Fantasy XV ma potencjał, aby stać się jedną z najciekawszych odsłon cyklu. Z jednej strony całkowicie inną, z drugiej zaś bardzo bliską korzeniom serii. Fani nie potrzebują raczej żadnej rekomendacji, ale osoby, które nie miały do czynienia z tym cyklem mogą się do niego przekonać ze względu na otwarty świat i dynamiczny system walki. Z dokładnym osądem trzeba jednak poczekać na jej premierę, która odbędzie się już 29 listopada.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h