Świat wydawnictw komiksowych, a w konsekwencji gier komputerowych i konsolowych, filmów, kreskówek oraz innych produktów amerykańskiej popkultury rozgraniczają tak naprawdę dwa mocarstwa (razem kontrolują ponad 80% rynku komiksowego w Stanach) – starsze, ale mniejsze DC Comics założone w 1937 roku (pierwotnie w 1934 jako National Allied Publications) rozpoznawane dzięki Supermanowi, Batmanowi, Flashowi, Zielonej Latarni, całej Lidze Sprawiedliwych i Wonder Woman oraz młodsze i nieco większe - Marvel Comics powstałe w 1939 roku, powiązane z The Walt Disney Company i znane z przygód takich bohaterów jak: Kapitan Ameryka, Iron Man, Hulk czy Spider-Man. Wraz z premierą filmowego "Green Lantern" chcielibyśmy przedstawić Wam zapomnianą produkcję ze stajni DC.

Dawno, dawno temu... Wróć. Wcale nie tak dawno, bo zaledwie 20 lat temu i w nie tak znów nieznanym świecie, bo właśnie w uniwersum DC Comics nastąpił nieoczekiwany, a może raczej oczekiwany zwrot akcji – Barry Allen zamienił się w superbohatera znanego powszechnie jako Flash (w tej roli John Wesley Shipp, znany m.in. z roli ojca tytułowego bohatera "Jeziorze marzeń").

[image-browser playlist="609291" suggest=""]© 1990 Warner Bros. Television

Barry, brat cenionego policjanta Jaya Allena pracuje jako specjalista kryminalny w policyjnym laboratorium. Mimo, iż jego stosunki z ojcem i bratem są bardzo dobre, mężczyzna czuje się niedoceniany. Rodzina odważnych policjantów pracujących w terenie, dla których niestraszne są niebezpieczne akcje traktuje go jak czarną owcę - niepełnej klasy detektywa. Prawda jest oczywiście inna, to właśnie Barry odwala brudną robotę w laboratorium szukając dowodów zbrodni. Pewnego razu tajemnicza burza nawiedza rodzinne miasto Allenów - Central City. Piorun uderza w pełne chemikaliów laboratorium bohatera, który jak się okazuje uzyskał w wyniku tego wypadku nadprzyrodzone moce. Jest niezwykle szybki, jego mózg pracuję z zadziwiającą prędkością, a zręcznością potrafi zadziwić każdego. Mało tego, Barry uzależnia się od … jedzenia, którego przed wypadkiem zdaje się w ogóle nie potrzebował, gardząc kanapkami od swojego najlepszego przyjaciela i asystenta – Hulio (Alex Désert), wesołego afroamerykanina, który ma całkiem sporo do powiedzenia. Mało tego Allen jest w związku z przepiękną kobietą - Iris, a wkrótce poznaje również Christinę "Tinę" McGee (Amanda Pays) , równie intrygującą i szalenie inteligentną pracowniczkę S.T.A.R Labs, która pomaga mu oswoić się z nowymi umiejętnościami, a jednocześnie sama stara się zapomnieć o tragicznym wypadku męża.

Powyższy wstęp brzmi jak recepta na sukces, który towarzyszył m.in. dziesięcioletniemu Tajemnicom Smallville. Dlaczego jednak serial doczekał się tylko jednego sezonu oraz dwóch filmów (trzech, licząc telewizyjny "The Flash I" - pilot), których nikt nie pamięta? Czy "Flash" słusznie otrzymał przydomek najszybciej rozreklamowanego i zapomnianego? Na pewno nie.

[image-browser playlist="609292" suggest=""]© 1990 Warner Bros. Television

Wbrew powszechnej opinii seria nie została anulowana bezpośrednio przez CBS. Prawdą jest natomiast fakt, że amerykańska stacja znacznie okroiła budżet "Flasha", co zmusiło już producentów do zakończenia nagrań i odwieszenia jakże wspaniałego kombinezonu (uwierzcie mi na słowo - strój Flasha z lat 90 był świetny) do szafy. Wspominane filmy – "Flash II - zemsta Prestigiditatora" oraz "Flash III: Deadly Nightshade" wydane zostały odpowiednio w 1991, a więc w roku zamknięcia produkcji telewizyjnej serii, a także w 1992 i nie cieszyły się zbyt pochlebnymi opiniami. Obecnie ich ocena to 6.2/10 oraz 6.1/10 (licząc średnią z największych portali filmowych na świecie). Do porażki serialu przyczyniła się także czwartkowa konkurencja oraz nietypowa godzina emisji – 20:30, która miała pomóc uniknąć starcia z Simpsonami oraz "The Cosby Show". CBS za późno przesunęła "Flasha" na godzinę 21:00, a następnie na sobotę, gdyż oglądalność serialu spadła już poniżej oczekiwań twórców. Nie pomogła również kampania reklamowa, szereg powiązanych z emisją telewizyjną eventów komiksowych, ani nawet wydanie dwóch gier.

Za serialem przemawiało wiele plusów, które niczym błyskawica powinny was zaintrygować. Po raz pierwszy w historii fani doczekali się wspaniałej, telewizyjnej ekranizacji tej jakże popularnej postaci z DC Comics. Mocną stroną serii był klimat, muzyka (wydana w postaci krążka CD: "The Flash Soundtrack") , bardzo plastyczna (wręcz żywcem wyjęta z komiksów) sylwetka Johna Wesleya Shippa, nienaganne jak na tamte czasy efekty specjalne, humor i fabuła. Pilotażowy, dwugodzinny epizod wyjaśnia wszystkie nurtujące widza pytania, zręcznie przedstawiając genezę Flasha – największego herosa Central City. Oglądając 22 odcinki serialu czułem się zaszczycony sposobem odwzorowania problemów moralnych głównego bohatera, a także jego naturalnym zachowaniem. Barry nie jest typowym, naiwnym i pełnym patosu herosem, który dostrzega tylko dobre strony człowieczeństwa. Nie jest wyidealizowanym Supermanem, z którym kojarzy się DC Comics. Allen potrafi zachowywać się irracjonalnie, ale jakże ludzko zarazem. Po raz pierwszy miałem wrażenie, że twórcy oglądali swoje dzieło przed jego emisją i naprawdę chcieli, by widz nie czuł się znużony tym, co dzieje się na ekranie jego telewizora. Zapomnijcie o nudnych dialogach i beznadziejnie bezsensownych działaniach superbohatera. Nigdy więcej nie będziesz się zastanawiać, dlaczego Barry nie użył swojej superszybkości i nie podał swojej kobiecie kolacji do łóżka, jednocześnie załatwiając notatki dla pani doktor. Flash to po prostu robi. Być może to kwestia różnicy kulturalnej wynikającej z upływu czasu, być może to moje prywatne odczucia, lecz porównując obecny sposób przedstawiania superbohaterów, mam wrażenie, iż są oni nie tylko obdarzeni nadzwyczajnymi umiejętnościami, ale także wyjątkowo karykaturalni i śmieszni w swoich epickich dokonaniach. Jeżeli ten element Was wyjątkowo drażni, polecam serię z lat 90.

[image-browser playlist="609293" suggest=""]© 1990 Warner Bros. Television

Ogromnym plusem "Flasha", a tak naprawdę wszystkich bohaterów DC Comics oraz ich ekranizacji jest spójne, sensowne i logicznie uporządkowane uniwersum, w którym te postacie egzystują. W serialu znajdziemy oczywiście wiele nawiązań do innych tworów wydawnictwa, lecz nie emanują one tak oczywistą chęcią reklamy i sprzedania swojego produktu, a jedynie pomagają w zrozumieniu głębszego sensu odcinka. Warto dodać, że główny bohater omawianej serii niejednokrotnie przypomina swoim zachowaniem najwspanialszych detektywów z ówczesnych seriali kryminalnych, ogromnym atutem jest tutaj także fakt, iż serial świetnie oddaje klimat panujący w Stanach Zjednoczonych końca minionego stulecia i mimo kilku wpadek zachęca do dalszego oglądania.

Serial wydany został na DVD, wraz z kilkoma dodatkami w poprawionej jakości, tak więc nie powinno być problemu z jego znalezieniem. Mało tego, rok temu WB umożliwiła jego bezpłatne oglądanie na łamach serwisu internetowego (oczywiście tylko dla mieszkańców USA) za darmo.

[image-browser playlist="609294" suggest=""]© 1990 Warner Bros. Television

Obecnie, 20 lat po emisji ostatniego odcinka serialu mogę śmiało stwierdzić, że poczciwy "Flash" nie stracił swojego wigoru. Nadal jest ciekawy w odbiorze, nadal zaskakuje swoją fabułą i nadal zachęca do zapoznania się z kultowym uniwersum DC Comics. A może wrześniowy restart całego świata DC to świetna okazja, aby zapoznać się z jego odświeżonymi bohaterami? Mam nadzieję, iż ten zapomniany serial pomoże Wam w mgnieniu oka rozwiać wszelkie wątpliwości, a DC ponownie zaczaruje nowe pokolenia i pozwoli oderwać się od szarej rzeczywistości.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj