Lata 90. miały przynieść wiele zmian w świecie popularnych animacji. W poprzedniej dekadzie dominowały kreskówki o superbohaterach często inspirowanych seriami figurek, które nie wyróżniały się ani animacją ani fabułą. Nowe czasy, mające przynieść takie kreskówki jak "Mroczne przygody Billy'ego i Mandy", Owca w Wielkim Mieście, czy nawet (być może trochę na wyrost) "Shrek" zaczęły się w roku 1994, od Dwóch głupich psów ze stajni Hannah Barbera. Pojawiły się tam charakterystyczne cechy nowej wizji kreskówki - prosta kreska z płynniejszą animacją oraz wulgarny, ostry humor, często kpiący z kultury popularnej i niekoniecznie przeznaczony tylko dla dzieci. Potem się posypało: Kleszcz, produkcje Cartoon Network (Laboratorium Dextera, obleśnie przyjemny Krowa i Kurczak czy, będący małym arcydziełem, Courage the Cowardly Dog). Wciąż popularne są ówczesne produkcje Stevena Spielberga - Animaniacy, Pinky and the Brain oraz nieco zapomniany już "Freakazoid!".
Serial opowiada historię nastolatka Dextera Douglasa, "komputerowego asa", który spędza ogromne ilości czasu przed komputerem. Pewnego dnia za sprawą nowo zakupionego chipsetu i sekretnego kodu wprowadzonego przez chodzącego po klawiaturze kota, Dexter zostaje wciągnięty do cyberprzestrzeni i zamieniony w super inteligentnego, super silnego Freakazoida, który ma za zadanie ochraniać Waszyngton przed przestępcami.
Zarys fabularny nie prezentuje się zbyt oryginalnie, ale nie ma zresztą takiej potrzeby. O sile kreskówki decydował zawarty w niej absurd. Wrogowie Freakazoida to zakompleksiony naukowiec z głową w kształcie mózgu, niebieski jaskiniowiec - erudyta czy kosmita, zajmujący się porywaniem... nerdów (w tym samego Billa Gatesa).
Wśród sprzymierzeńców można wymienić na przykład Sierżanta Cosgrove'a, nieco śniętego stróża prawa który odciąga Freakazoida od akcji, zapraszając go w lepsze miejsca (np. na pączki), czy Duncana, stereotypowo szkockiego informatyka.
Humor prezentuje podobny styl, co siostrzane seriale (których to bohaterowie co jakiś czas pojawiają się we Freakazoidzie), tylko mamy tu większe absurdu i nawiązań popkulturowych. Bardzo często parodiowani są Bill Clinton (w serialu przyjaciel głównego bohatera) oraz Steven Spielberg spierający się ze scenarzystami o to, czy serial w ogóle się opłaca. Na pierwszy plan wychodzą drwiny ze starszych kreskówek o superbohaterach - ciągły patetyczny ton narratora oraz melodia z czołówki (niesamowicie szybko wpadająca w ucho) nawiązują do stylistyki tamtych czasów. Mini segmenty, pojawiające się w większości odcinków to najczęściej shorty z karykaturalnymi superbohaterami w roli głównej - jeden z najlepszych to pamiętny super - brytyjski Lord Bravery.
[image-browser playlist="599661" suggest=""]©1995 The WB
Druga rzecz to naśmiewanie się z samej telewizji - podczas oglądania, co jakiś czas jesteśmy zaszczycani charakterystycznym przerywnikiem jak pogadanką cenzora lub przedstawieniem "ulepszenia" sposobu oglądania telewizji (warto wypróbować zwłaszcza Screamovision - system informujący widzów, kiedy mają krzyczeć podczas seansu). Gdy Freakazoid jeździ swoim samochodem - Freakmobilem, od razu nas informuje, że desing pojazdu został zaprojektowany tak, by łatwo można było wypromować zabawkę.
Muzyka jest typowa dla filmów animowanych ze studia Warner Bros. - lekkie partie orkiestrowe idealnie współgrają z lekkim humorem serialu. I potem całymi dniami chodzą za człowiekiem.
Absurd, parodia i lekkość uczyniły "Freakazoida!" wspaniałą zapowiedzią zmiany w sposobie tworzenia animacji. Serial jest zabawny, kpi ze starych schematów, ale jeszcze próżno szukać w nim mrocznych treści czy aluzji seksualnych, które bez problemu można znaleźć w dzisiejszych kreskówkach Cartoon Network. Niestety, ten specyficzny humor był gwoździem do trumny serialu - emitowany na kanale Kids WB nie doczekał się widowni mogącej go docenić. Z powodu niskiej oglądalności wyemitowano tylko dwa krótkie sezony. W Polsce był kiedyś emitowany na Canal+, potem na stacji Boomerang, a w tej chwili nie ma go nigdzie. Na szczęście nie ma większego problemu ze znalezieniem serialu w Internecie, a warto. Gwarantuje to, czego dzisiaj często brakuje - lekką rozrywkę na wysokim poziomie.