Godzilla - precz z tymi ludźmi!
Poruszam ten temat, bo coraz więcej narzeka się na hollywoodzkie filmy – że są głupie, banalne, a wątki ludzi totalnie niepotrzebne. Negatywne komentarze nasiliły się po sukcesie Godzilla Minus One. Co prawda na początku byłem w gronie marudzących, bo oczekiwałem filmu o potworach z ludźmi w tle (jak w epoce Showa!), a nie o ludziach z potworami w tle (bo kogo oni interesują, gdy gigantyczne monstra biją się w środku miasta?!). Adam Wingard pokazał, na czym mu zależało w filmie Godzilla kontra Kong, i wyraźnie kontynuuje to w projekcie Godzilla i Kong: Nowe imperium. To ma być niedorzeczne i proste. Rasa ludzka nie ma znaczenia i – tak jak w filmach z Japonii o superbohaterze Królu Potworów – ma być jedynie tłem, obserwatorem i czasem tylko pomagać w ekspozycji. To Tytani mają czas ekranowy. To ich "kreacje aktorskie" mają nas porywać. To oni mają nas interesować, a nie nudni i zbyteczni malutcy mieszkańcy niszczonych miast. Czy naprawdę oglądacie te filmy dla ludzkich dramatów? Nie wydaje mi się. Te produkcje powinny bazować na tym, co Ken Watanabe powiedział w Godzilli z 2014 roku: "Niech walczą!". Głupkowatość Monster Movie jest wpisana w to, co prezentowała epoka Showa, a amerykańskie MonsterVerse na razie ledwie liznęło czubek góry lodowej. Przywołam malutką inspirację z japońskiego filmu King Kong kontra Godzilla z 1962 roku – chodzi o scenę, gdy Kong próbuje wsadzić Godzilli drzewo w gardło. To jest absurd sam w sobie, ale zarazem kwintesencja tego klimatu. Przegięcie jest wpisane w charakter potworów i powinno stanowić wytyczną dla tego, co pokazywać na ekranie.Godzilla i jego superciosy
Wciąż liczę jednak na więcej, bo kwestia superciosów Godzilli też jest na razie dość powierzchowna w MonsterVerse. Cios z ogona czy atomowy oddech to trochę mało. Niektóre umiejętności w japońskich filmach były festiwalem wesołego nonsensu. Nigdy nie zapomnę, jak Król Potworów sunął po ziemi na ogonie, by zaatakować dwoma łapami niczym kangur! Na przestrzeni wszystkich epok strzelał laserami z kolców na plecach, latał dzięki atomowemu oddechowi, w walce z MechaGodzillą miał moc magnesu, raz nawet gadał z innym potworem (na ekranie w wersji japońskiej były dymki jak w komiksach). Marzę, by zobaczyć, jak Godzilla wykonuje taniec zwycięstwa po walce!Godzilla to nie tylko absurd
Godzilla, Kong i przygody wszystkich Tytanów muszą być głupkowate, a na ekranie muszą dziać się istne dziwności, bo to jest wpisane w ich DNA. To widzom na świecie dawało zawsze największą frajdę i w kontekście czysto rozrywkowego kina, jest zwyczajnie najlepszym wyborem. Jednakże z konwencją przygód potworów, jak ze wszystkim w popkulturze, jest tak, że nie trzeba zamykać się na jeden kierunek. Dlatego obok mogą i powinny powstawać takie filmy jak Godzilla Minus One, które są zrobione bardziej "na poważnie". Oba podejścia mogą istnieć obok siebie, bo każdy widz jest inny; oba mogą być lubiane tak samo albo każdy może wybrać to, co mu odpowiada. Z sentymentu do dzieciństwa sam wybieram pranie po pyskach! To wielka frajda. Oby MonsterVerse szło dalej w tym kierunku. Prawda jest taka, że albo zaakceptujemy niedorzeczność sytuacji, albo to nie dla nas. Ta charakterystyczna głupkowatość, dystans i luz to cechy, których oczekuję po tych filmach. I to one – podobnie trochę jak w serii Szybcy i wściekli – mają szansę dać alternatywną formę rozrywki w świecie blockbusterów.Godzilla - ranking filmów
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj