Event promujący Overwatch odbył się 8 kwietnia w centrum Warszawy. Dla graczy przygotowano dużą, jasną salę ze sceną, improwizowanym barem i 24 konsolami PlayStation 4, na których uruchomiona była gra. Wszyscy zaproszeni zostali zapisani do jednej z czterech sesji, które miały odbyć się tego dnia. Każdą poprzedzało kilka słów od organizatorów i obecnej na sali przedstawicielki Blizzarda. W Overwatch rywalizują dwie drużyny składające się z sześciu zawodników. Podczas prezentacji mieliśmy możliwość przetestowania dwóch trybów – Control i Escort. Pierwszy z nich to subtelna wariacja na temat klasyki FPS-ów - jedna drużyna atakuje, a druga broni. Najpierw atakujemy punkty i staramy się je jak najszybciej przejąć, by po skończonej rundzie zamienić się stronami z rywalem. Wtedy po prostu bronimy wyznaczonych obszarów. Drugi tryb polega na eskortowaniu samochodu do punktu odbioru. Tutaj też mamy do czynienia z dwiema perspektywami walki - powstrzymujemy eskortujących auto graczy albo robimy wszystko, by samochód jak najszybciej dotarł do celu. No url Wspomniane tryby nie są niczym nowym w tego rodzaju zabawie. Najważniejsze jest jednak strzelanie, a ludzie odpowiedzialni za arsenał broni spisali się na medal. Niektóre strzelby odrzucają, inne długo się przeładowują. Karabiny, snajperki, młoty… Przetestowałem znaczną większość z 21 dostępnych postaci i nie trafiłem na sytuację, by ekwipunek odrzucił mnie od dalszego grania. Różnica między uzbrojeniem jest dość wyraźna i często idzie w parze z liczbą punktów zdrowia, a tym samym jasno dookreśla rolę postaci na polu walki. Bohaterowie z kolei różnią się od siebie nie tylko trzymanym w ręku gnatem, ale również umiejętnościami. Ekran wyboru postaci dzieli je na kilka rodzajów. Jedni leczą, drudzy stoją w środku walki i przyjmują na siebie większość obrażeń, a jeszcze inni czają się zaraz za nimi i zadają obrażenia. Już sam początek sugeruje, że nadeszły ciężkie czasy dla samotnych graczy. Kooperacja będzie tutaj kluczem do zwycięstwa - Blizzard daje nam to do zrozumienia na każdym kroku. Oznacza role postaci i wyraźnie wskazuje, kiedy drużynie brakuje tanka czy medyka. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Postacie nie giną niczym w Counter Strike’u – po jednym strzale w głowę. Z healerem za plecami można przyjąć na siebie sporo obrażeń, zanim polegniemy. Różnorodność map zachęca do kombinowania i nieustannego zaskakiwania przeciwnika. Czasami możemy wejść na jakiś balkon, wspiąć się na dach któregoś z budynków czy próbować wejść wrogom na plecy. Wszyscy w ostateczności zbiorą się wokół kilku konkretnych punktów na mapie, ale każdy z graczy może wybrać inną drogę. No url Pozytywnie wypada też oprawa wizualna, która robi ogromne wrażenie. Mapy bardzo szybko zapadają w pamięć. Różnią się od siebie klimatem, co pomaga kojarzyć nazwy z konkretnymi lokacjami. Animacje postaci, ich gestykulacja, sposób poruszania się czy nawet słowa padające z ich ust dopracowane są do najmniejszego szczegółu. Cieszy fakt, że Blizzard przywiązuje wagę do tego rodzaju detali. Cel jest jasny, sterowanie proste, wizualnie Overwatch prezentuje się świetnie, a nawet strzelanie na konsoli wypada bardzo solidnie. Blizzard zaprezentował nam kawał dobrej roboty. Postacie szybko zapadają w pamięć, mapy są różnorodne, a rozgrywka bardzo zyskuje na tym, że można zmieniać bohaterów w bazie, punkcie startowym. Teraz możemy już tylko czekać na otwartą betę, która potrwa od 5 do 9 maja. Kilka tygodni dzieli nas od przetestowania Overwatch na własnej skórze. Gracze pokładali spore nadzieje w nowej produkcji twórców takich hitów jak World of Warcraft czy Diablo, a ci po raz kolejny uświadamiają, że możemy na nich liczyć. Szykuje się kolejny unikalny i regularnie wspierany tytuł w naszej bibliotece Battle.netu. Autor tekstu prowadzi bloga tomaszalicki.pl
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj