World of Warcraft: Shadowlands to nowe rozszerzenie do popularnego, rozwijanego od 2004 roku MMORPG. Tym razem będzie ono jednak wprowadzało nie tylko nowe lokacje, przeciwników i wyzwania czekające na graczy na najwyższym poziomie doświadczenia, ale też w istotny sposób wpłynie na wirtualne żywoty osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę lub są w trakcie rozwijania kolejnych bohaterów. Tak zwany level-squish, czyli zmniejszenie maksymalnego poziomu doświadczenia ze 120 do 60, będzie bowiem miał naprawdę ogromny wpływ na zabawę…
Zacznijmy jednak od początku, a właściwie – nowego początku. Shadowlands wprowadza zupełnie nową, startową lokację dla postaci od 1 do 10 poziomu doświadczenia. Miejscówka o nazwie Exile’s Reach od pierwszych minut sprawia wrażenie bardzo przemyślanej i zaprojektowanej w taki sposób, by pełniła ona funkcję rozbudowanego, a przy tym też interesującego samouczka dla nowicjuszy. Wykonując kolejne zadania, poznajemy podstawy konkretnej klasy, jak i te najbardziej kluczowe mechaniki – m.in. wyposażenia, umiejętności czy systemu specjalizacji. Kulminacją jest tutaj nowy mini-dungeon. Można ukończyć go w zaledwie kilka minut, ale i on jest cenną lekcją. To właśnie tu dowiemy się o rolach poszczególnych osób w grupie. Twórcom, mimo naprawdę niewielkich rozmiarów lochu, udało się upchnąć również kilka istotnych rozwiązań gameplayowych – mamy więc walkę składającą się z dwóch różnych faz oraz ataki, których należy unikać.
Exile’s Reach całkiem nieźle sprawdza się w przygotowywaniu początkujących herosów do dalszych przygód. Jednocześnie nie mamy tu też wrażenia, że obcujemy z nudnym, dodanym na siłę tutorialem. Przyznam szczerze, że nawet ja, grający w World of Warcraft od premiery, bawiłem się tu lepiej niż w dawnych, startowych lokacjach, a taka nowa, skondensowana forma bardzo mi odpowiada – choć oczywiście trzeba będzie wziąć poprawkę na fakt, że pewnie tak ciekawie nie będzie za drugim, trzecim czy dziesiątym razem, podczas tworzenia kolejnych nowych postaci.
Z otwartymi ramionami przyjąłem też umożliwienie graczom wyboru dodatku, w którym chcą spędzić kolejnych kilkanaście godzin. Gra nie zmusza już do jakiejś konkretnej drogi. Możemy od razu przejść do krain z Battle for Azeroth, pomijając wcześniejsze rozszerzenia lub wręcz przeciwnie – zdobyć 50 poziom w lokacjach z The Burning Crusade czy Wrath of the Lich King. Swoboda jest tu naprawdę ogromna.
Alfa World of Warcraft: Shadowlands pozwala na sprawdzenie dwóch lokacji, które przeznaczone są na wyższym poziomie doświadczenia (od 50 wzwyż). Te dwa miejsca bardzo się od siebie różnią. Pierwsze – Bastion, to piękna kraina, będąca warcraftowym odpowiednikiem nieba lub greckiego Elizjum, a zarazem stanowiąca swoiste wprowadzenie do historii w nowym rozszerzeniu. Na podstawie dostępnych zadań trudno jednoznacznie ocenić, jak wypadnie całość, ale początek jest całkiem intrygujący. Same questy pod względem rozgrywki nie odbiegają od tych, do których na przestrzeni lat przyzwyczaił nas Blizzard, ale unikalny design tego miejsca, w połączeniu z nowymi rasami i rodzajami przeciwników przyciąga uwagę i sprawia, że eksploracja naprawdę wciąga.
Prawdopodobnie na zasadzie kontrastu do alfy wprowadzono też krainę Revendreth. To bowiem miejsce zupełnie inne od Bastionu, wyjątkowo mroczne i niepokojące, przypominające coś rodem z sennych koszmarów, co po delikatnym liftingu spokojnie mogłoby trafić do Bloodborne. Ciemną kolorystykę i posępną atmosferę uzupełniają też kolejne nowe rasy, skrajnie różne jednak od tych, na które można natrafić podczas przemierzania wcześniejszej miejscówki. Dość powiedzieć, że w Revendreth można spotkać m.in. gargulce czy wampiry. I również tutaj te zupełnie nowe, niewidziane wcześniej modele i świeży design lokacji działają mocno na plus.
Największą i zarazem najbardziej przełomową w moim odczuciu nowością jest jednak sam level-squish. Zmniejszenie maksymalnego poziomu doświadczenia brzmiało ciekawie już na papierze, ale dopiero po sprawdzeniu tego w akcji uświadomiłem sobie, jak wiele to zmienia. Bardzo dobrze wpływa na dynamikę rozgrywki – zapomnijcie już o długich godzinach, w których trakcie nie zdobywacie nowych umiejętności, talentów czy ciekawego wyposażenia. Teraz prawie każdy awans oznacza jakieś atrakcje – raz jest to nowa zdolność, innym razem możliwość udania się do nowych krain. Te zaś możemy szybciej i bardziej efektywnie przemierzać dzięki temu, że wcześniej dostajemy dostęp do wierzchowców. System ten działa jednak z dawnymi ograniczeniami – zaczynamy od 60% zwiększonej prędkości na lądzie, a kończymy na szybkich, latających mountach.
Sam proces zdobywania kolejnych poziomów jest też zwyczajnie jeszcze szybszy niż wcześniej, a w trakcie alfy nie mamy dostępu do przedmiotów zapewniających bonusy do zdobywanego doświadczenia. Można spodziewać się, że założenie ich, w połączeniu z optymalnymi trasami, sprawi, że gracze będą w stanie awansować na 50 poziom w ciągu zaledwie kilkunastu godzin, bez potrzeby korzystania z exploitów, okolicznościowych buffów czy wyszukanych strategii. To dobra wiadomość zarówno dla nowicjuszy, którzy szybciej przejdą do endgame’u, jak i osób lubujących się w „altach”.
Na podstawie kilku godzin spędzonych z alfą World of Warcraft: Shadowlands jestem pewien, że będzie to najlepsza okazja do tego, by nowi gracze rozpoczęli swoją przygodę z tym tytułem. Nowa startowa lokacja, zmniejszenie maksymalnego poziomu i szybsze awansowanie sprawiają, że gra jest przystępna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Dobre MMORPG musi jednak oferować też coś więcej, a kluczem do sukcesu będzie zawartość dla tych najbardziej doświadczonych graczy – to właśnie ona może przyciągnąć ich na dłużej. Jak z tym będzie? Na ten moment trudno cokolwiek przewidzieć, bo zarówno Legion, jak i Battle for Azeroth również robiły bardzo dobre pierwsze wrażenie, a problemy zaczęły wychodzić na jaw dopiero po kilku miesiącach, gdy zaczynały wychodzić większe braki contentu. Pozostaje mieć nadzieje, że Blizzard wyciągnął wnioski z tamtych rozszerzeń i w Shadowlands zostanie to lepiej przemyślane i na każdym etapie żywota tego dodatku będzie coś ciekawego do roboty.