Calico zdecydowanie jest jedną z moich ulubionych gier planszowych. Choć uwielbiam zabijać żywe trupy w Zombicide czy przeszukiwać lochy pełne aniołów i demonów w Massive Darkness 2: Hellscape, to są takie chwile, w których humor i spokój ducha może mi przywrócić jedynie uszycie idealnej kołderki dla kotka. Bo właśnie o to chodzi w tym tytule: za pomocą kolorowych i wzorzystych kafelków gracz ma za zadanie ułożyć taki kocyk, dzięki któremu przyciągnie do siebie jak najwięcej mruczków, a co za tym idzie – punktów. To gra logiczna, w której ważne jest łączenie kolorów i wzorów, co niesamowicie mnie uspokaja i wprowadza w swego rodzaju trans, dzięki któremu mogę się wyciszyć. Rozgrywka nie jest ani długa, ani skomplikowana, co sprawia, że mam na nią siłę nawet po ciężkim dniu.  Można zatem rzec, że Calico jest dla mnie ekwiwalentem comfort show. Dlatego wiadomość o tym, że powstanie gra komputerowa na podstawie jednej z moich ulubionych planszówek, napełniła mnie dużym optymizmem. Byłam ciekawa, czy w cyfrowej wersji pojawią się nowe funkcje, a także tego,  jak ta formuła będzie się sprawdzać w zupełnie innej niż dotychczas formie. W końcu rozstawianie sztywnej planszy i chowanie do płóciennego woreczka drobnych żetonów to zupełnie inne doświadczenie, niż wpatrywanie się w ekran komputera z myszką w ręce. Mam już jedną edycję. Przyznaję, że trochę obawiałam się, że druga okaże się całkowicie zbędna. Na szczęście się pomyliłam.  https://twitter.com/_wholesomegames/status/1765029413060550811 Zacznijmy może od początku – i nie mówię tu o Wielkim Wybuchu. Tak jak w grze planszowej, zadaniem gracza jest stworzenie kocyka z dostępnych kafelków. Są w różnych kolorach i wzorach, a od ich strategicznego ułożenia zależy liczba zdobytych punktów. Na przykład postawienie trzech kafelków w tym samym kolorze obok siebie daje guzik, który jest wart trzy punkty. Dodatkowo pierwszy gracz, który zdobędzie guzik w każdej dostępnej barwie, zostaje odznaczony tęczą, wartą siedem punktów. Ponadto w każdej rozgrywce są trzy kotki, które przyciągają konkretne wzory, a także trzy żetony, wokół których trzeba odpowiednio ułożyć kafelki, by zdobyć punkty. Chodzi więc o to, by łączyć ze sobą wzory i kolory tak, by spełnić jak najwięcej z tych wymagań.  W Quilts and Cats of Calico mamy do wyboru trzy tryby gry: solowy, online i fabularny. Ten ostatni jest szczególnie ciekawy, ponieważ to nowość, której nie było w planszówce. Żeby za wiele nie spoilerować – gracz przyjeżdża do miasteczka wielbicieli kotów, by stać się mistrzem w szyciu kołderek. W tym celu będzie dostawać różne zlecenia, w których niekoniecznie chodzi o zebranie jak największej liczby punktów (tak jak w normalnej grze), a o spełnienie konkretnych kryteriów, na przykład zdobycie guzika w każdym możliwym kolorze podczas jednej rozgrywki. Choć nie ukończyłam jeszcze całej historii, to na razie wydaje się niezbyt skomplikowana, ale zabawna i urocza. Uważam, że to naprawdę miły element, który dodaje coś nowego do znajomej rozgrywki. 
Monster Couch, Flatout Games
Kolejną nową funkcją jest możliwość stworzenia swoich własnych kotków. Wybieramy między innymi imię, puszystość ogona, kształt mordki i kolor umaszczenia, a nawet dodatki, takie jak skrzydła czy kapelusze. I oczywiście przypisujemy każdemu ułożenie kafelków, za które zbiera się punkty. To coś, co byłoby niemożliwe w grze planszowej, a pozwala nam na większą personalizację rozgrywki. I nie oszukujmy się – po prostu sprawia frajdę. Gracze uwielbiają wszelkie kreatory postaci, od Simsów po Baldur's Gate 3.  W Quilts and Cats of Calico spodobało mi się przywiązanie do szczegółów. Zacznijmy od oprawy graficznej – gdy stawiamy kafelki, po naszej planszy chodzą różne kotki. Możemy je pogłaskać albo wygonić za pomocą myszki. W przypadku tego pierwszego zaczynają mruczeć, a drugiego syczeć. Co więcej, gdy przechadzają się po planszy, kocyk ugina się pod ich łapkami. To coś, czego nie mogliśmy doświadczyć w przypadku gry planszowej, a naprawdę dodaje to uroku. Kolejnym takim drobiazgiem, który wywołuje uśmiech, jest tłumaczenie osiągnięć na Steamie. Teksty są po prostu zabawne i pomysłowe. Przykład: "Kołderka na suwak" za ukończenie rozgrywki bez żadnego guzika czy "Pierwsze koty za płoty" za ukończenie scenariusza. Lubię gry słowne i to dla mnie poniekąd kolejny dowód, że twórcy nie poszli na łatwiznę.  Podsumowując, Quilts and Cats of Calico to według mnie naprawdę dobrze zrealizowana gra. Widać, że twórcy włożyli w nią serce. Wykorzystali inny niż do tej pory format i dodali nowe funkcje, zamiast skopiować wszystko z planszówki. Rozgrywka bardzo relaksuje i polecałabym ją każdemu, kto lubi bawić się w łączenie wzorów i kolorów. I oczywiście wszystkim wielbicielom kotów, bo odnajdą się w Kocurkowie. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj