Seriale dla nastolatków cieszą się wysoką popularnością, a aktorzy w nich występujący traktowani są niekiedy jako bóstwa. Nie jest to wielkim zaskoczeniem. Młodzież z reguły jest wyjątkowo wdzięcznym widzem. Jak kocha - to całym sercem. Jak nienawidzi - też się nie kryje z tymi uczuciami. Nic więc dziwnego, że telewizja młodzieżowa ma się w najlepsze, a jeśli serial zaskoczy, to śmiało można liczyć na kilka długich sezonów, wypełnionych po brzegi niebanalną akcją, błyskotliwymi zwrotami fabularnymi i problemami, z którymi potrafi utożsamić się każda młoda osoba. A przynajmniej takie jest założenie twórców, bo końcowy efekt często bywa odmienny od tego zakładanego. Do dystrybucji trafią seriale, które nie tylko wyglądają prawie tak samo, ale w gruncie rzeczy popełniają te same błędy. I tak do znudzenia. Lista grzechów telewizji młodzieżowej cały czas się rozrasta. Bierze się to z prostego faktu, że gusta widzów zmieniają się i są bardziej wyśrubowane, a sam widz posiada więcej doświadczenia jeśli idzie o jakość seriali. Należy również pamiętać, że gatunek, jakim jest serial młodzieżowy rządzi się własnymi prawami. W wielkim skrócie: bohaterami są zazwyczaj uczniowie liceum, a fabuła przedstawia ich codzienne doświadczenia w szkole, na tle uczuciowym i w życiu rodzinnym. Istotnym elementem są też problemy, które obowiązkowo muszą odzwierciedlać kondycję danego społeczeństwa i powinny być istotne dla młodzieży danego pokolenia. Warto zaznaczyć, że telewizja młodzieżowa ma za zadanie pozwolić młodzieży utożsamić się z ich bohaterami, a dzięki temu nie tylko dostarczać im rozrywki, ale również czegoś nauczyć. I tu zaczyna pojawiać się pierwszy problem - obsada. Chyba każdy odkrył ze zdziwieniem, że serialowi nastolatkowie często są portretowani przez osoby dorosłe. Niekiedy siedemnastolatek grany jest przed dwudziestoparolatków, a i aktorzy po trzydziestce też potrafią się załapać. Oczywiście, dorosły aktor ogranicza koszty i przyspiesza całą produkcję serialu. Zatrudnienie osoby nieletniej wymaga nie tylko obecności opiekuna na planie, ale wydłuża również proces kręcenia, bo nastolatek musi mieć również czas na szkołę. Niestety, przez to postaci wyglądają nad wyraz dorosło, a i często zbyt perfekcyjnie. Bohaterki są śliczne, bez grama zbędnego tłuszczu, a chłopcy są wysportowani i umięśnieni. Wygląd zewnętrzny bohaterów odzwierciedla trendy w modzie, tworząc zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach pokaz mody. Jak inaczej można traktować chociażby nienaganny wygląd dziewczyn w Słodkich kłamstewkach czy w serialu Dziewczyny nad wyraz? Nawet jeśli trafi się gdzieś jakiś typowy fajtłapa to i tak z czasem wyprzystojnieje, a “brzydkiej” bohaterce wystarczy tylko zdjąć okulary by zachwyciła wszystkich swoim wdziękiem. Wiek aktorów odbiera realizmu całej produkcji i narzuca dość specyficzne standardy piękna dla młodych widzów.. Jeśli ktoś mówił o potrzebie identyfikowania się z postaciami serialu, to na tym poziomie jest to praktycznie niemożliwe. Po takich serialach jak Życie na Fali czy 90210, kanon piękna serialowej młodzieży bardzo się umocnił. Na szczęście od czasu do czasu trafiają się takie perełki jak brytyjski serial Kumple czy norweski Skam, które odczarowują młodzieżową telewizję. Nie są cukierkowymi fabryczkami gwiazd, a kawałkiem dobrego kina, który dba wiarygodność i realizm. Drugim największym problemem seriali młodzieżowych jest powtarzalność ich fabuły. I to nie tylko pomiędzy podobnymi produkcjami, ale także w ramach jednego serialu. Czasem wystarczy obejrzeć jeden serial, by przewidzieć, co będzie się działo w innym jemu podobnym. Nikt nie oczekuję tutaj scenariuszowych cudów, a pewna znajomość schematów gatunku może zapewnić oczekiwaną rozrywkę. W końcu lubimy to, co znamy. Kiedy jednak kolejny tytuł opowiada historię outsidera, który musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, zakochuje się w nieodpowiedniej osobie, a przez to komplikuje sobie życie towarzyskie i rodzinne, to ręce mogą opaść z rozczarowania. Widzowie są karmieni tymi samymi tropami kulturowymi od kilkunastu lat, co w świecie telewizji jest okresem naprawdę długim. Powtarzalność fabuły wiąże się również z uporczywym wykorzystaniem stereotypów, a niejednokrotnie z ich do granic przerysowaną wersją. W każdej szkole muszą być podziały na grupy, geek zawsze będzie dziwnym kolesiem w okularach, sportowiec to napakowany testosteronem facet z problemami z ojcem, a piękne dziewczyny albo są głupie, albo muszą walczyć by pokazać że głupie nie są. Nigdy nie ma nikogo nijakiego, wszyscy są najlepsi w jakiejś dziedzinie, a wredne dziewczyny posuną się do wszystkiego, byle by pokazać jak bardzo nienawidzą głównej bohaterki. Nie ma znaczenia czy mówimy tutaj Pogodzie na miłość ( chociażby koszykówka Nathana i Lucasa, konflikty z ojcem), czy o stosunkowo nowszym The Fosters (Marianna i jej zdolności programowania komputerowego) - stereotypy były i prawdopodobnie będą. Widocznie są one wygodne, choć tak bardzo irytujące. Przez nadmierne wykorzystanie stereotypów, a co za tym idzie ograniczanie kreatywności scenariusza, w serialach powstaje świat, który jest odrealniony od tego, co jest nam znane z naszej codzienności. Bohaterowie serialu doświadczają takich rzeczy, w takich dużych ilościach, że czasem nie starczyłoby życia dla jednej osoby, bo to wszystko przetrwać. Niejednokrotnie są to doświadczenia ponad wiek, które rzadko kiedy miałyby miejsce w realnym świecie. Moim ulubionym przykładem jest serial Słodkie kłamstewka, w którym bohaterki żyją w nieustannym zagrożeniu życia, szantażu, są pod obserwacją, a kłamstwa ich rodzin, przyjaciół i nieprzyjaciół przeplatają się z całą gamą innych, mniej lub bardziej, dziwnych przygód. Ciągle ktoś ginie, ktoś kogoś zamyka, kogoś podsłuchuje, nagrywa. A dzieciaki mają nerwy ze stali i niezwykle szybki czas rehabilitacji po traumatycznych przejściach. Mistrzostwo w tym wszystkim osiągnął także serial Krzyk, który zafundował swoim bohaterom dziką jazdę po krwawej ślizgawce prosto w czeluść zemsty. To nas z kolei doprowadzi do następnego absurdu w telewizji młodzieżowej. Otóż nastolatkowie nigdy nie rozmawiają z nikim dorosłym o tym, co się z nimi dzieje. I nie chodzi tutaj o banalne zakochanie się czy utratę dziewictwa, ale o morderstwa, pobicia i kradzieże. Nawet jeśli bohater cierpi z powodu winy rodziców, to i tak dzielnie bierze na swoje barki całą odpowiedzialność. Ewidentnie serialowa młodzież uważa rodziców za starców z demencją, którzy nie tylko nic nie poradzą na ich problemy, ale posiadają zerową wiedzę i totalny brak znajomości życia. Niezwykle ciężko o dobrze rozpisaną postać rodzica w serialach młodzieżowych. Jak zwykle nie ma nic pośrodku, są tylko skrajności, w których albo rodzice są nieczułymi tyranami, albo nadopiekuńczymi, niegroźnymi wariatami. Nigdy nie ma tam partnerstwa, zawsze za to jest reguła zależności. To prawda, że dzięki egoizmowi nastolatków i ich błędów fabuła idzie do przodu, ale z drugiej strony czasem aż skręca w środku z pragnienia by krzyknąć: idź, pogadaj z kimś dorosłym! Od tego przecież oni są. Rzadko jednak mamy taką przyjemność, by serialowi nastolatkowie poszli po rozum do głowy. Pojawia się zatem kolejny problem: brak logiki w zachowaniu bohaterów i w ogóle w serialowym świecie. Ten aspekt jest wykorzystywany nagminnie, zwłaszcza w produkcjach sci-fi, gdzie logika powinna zawsze stać na pierwszym miejscu. Wiążę się tu również z fragmentarycznym prowadzeniem rozwoju bohaterów z sezonu na sezon. Czasem można zauważyć, że bohater na przestrzeni odcinków dojrzewa, zmienia się i to jest wiarygodne i naprawdę przyjemne w oglądaniu. Potem jednak podejmuje decyzje tak pochopne i tak bez sensu, że wprawia to widzów konsternację. Fabuła co prawda się kręci się do przodu, ale jakość serialu spada diametralnie. Zwłaszcza w połączeniu z typowo technicznymi błędami jak ciągłość czasu i miejsca akcji. Wielokrotnie akcja, która działa się dosłownie chwilę temu przenosi się ze środka dnia do późnego wieczora. Z przyczyn tylko estetycznych, bo na pewno nie podyktowanych logiką. Tak samo dystans pomiędzy lokacjami wydłuża się, albo skraca w zależności od potrzeb akcji. Nie mówiąc już o tym, że wszyscy doskonale znają miasto w którym żyją z dokładnością lepszą niż nawigacja samochodowa. I może brzmi to jak czepialstwo, ale współcześnie telewizja stoi na bardzo wysokim poziomie realizacji, a widz nie jest już zwykłym pożeraczem wszystkiego, co leci na ekranach. Oznacza to, że można wymagać trochę więcej, zwłaszcza od nowszych seriali. Chodzi tu przede wszystkim i odpowiednie skomplikowanie fabuły i systematyczne, stopniowe budowanie konfliktów. Ich rozwiązanie powinno mieć odpowiednio zarysowany kulminacyjny moment i w miarę krótkie, ale satysfakcjonujące jego zamknięcie. I tu pojawiają się kłopoty, bo często seriale młodzieżowe tworzą i rozwiązują konflikty w ciągu jednego odcinka, bez wcześniejszego procesu przygotowań. The Fosters wielokrotnie doświadczało swoich bohaterów problemami, które rozwiązywały się prosto w ciągu odcinka czy dwóch. W Riverdale Jughead, kiedy w końcu przyłączył się do gangu stał się jego liderem o wiele za szybko niż powinien. Seriale młodzieżowe proponują też często zbyt idylliczne rozwiązania, które pozostawiają raczej poczucie niedosytu, niż satysfakcji. Zwłaszcza, jeśli mowa o finałowych odcinkach. Słodkie kłamstewka przez lata budowały swoją fabułę wokół tajemniczej postaci A., samo rozwiązanie zagadki zamknęło się tak na dobrą sprawę w ciągu jednego odcinka i w sposób tak banalny, że równie dobrze można było to zrobić w sezonie pierwszym. Wspomniałam wcześniej, że telewizja młodzieżowa powinna pozwolić młodym osobom utożsamiać się z bohaterami. Dzięki temu łatwiej ma zdobyć ich sympatię i przyciągnąć uwagę. Rzecz w tym, że seriale młodzieżowe kreują bohaterów, którzy nie wyglądają, ani nie zachowują się jak współcześni młodzi ludzie. Mowa tutaj tak o nieustannie zmieniających się romansach, że ciężko jest połapać kto z kim jest akurat w związku. Nie lepiej jest na gruncie przyjaźni, która mimo wielkich zapewnień chwieje się w posadach w obliczu pierwszej lepszej przeszkody, zazwyczaj sercowej. Seriale młodzieżowe karmią jednak swoich widzów sporą dawką wybaczania i przeprosin, które czasem wzbudza więcej zawstydzonego uśmiechu i przewracania oczami niż właściwego zrozumienia argumentów postaci. Ta dychotomia pomiędzy gwałtownymi reakcjami młodzieży na najmniejszy brak lojalności, a późniejsze wybaczanie krzywd naprawdę ciężkich, wydaje się burzyć niejeden dobrze skrojony serial. Właśnie na tę przypadłość cierpi chociażby The 100, w którym bohaterowie oskarżają się wzajemnie i wybaczają sobie, sami już chyba nie pamiętając co. Takich grzechów telewizji młodzieżowej jest jeszcze więcej. Brak realnego języka młodzieżowego, ugrzecznienie dialogów, nieustraszona odwaga w łażeniu po niebezpiecznych miejscach, lasach, opuszczonych budynkach i zamkniętych szkołach i brak realnych konsekwencji dla ich czynów - tego jest multum, a nawet jeszcze więcej . Wszystko to razem wzięte sprawia, że seriale młodzieżowe czasem ogląda się jak po grudzie. Nawet jeśli pierwszy sezon wydaje się być inny niż wszystkie, z dobrym pomysłem, z przemyślanymi bohaterami i bez większych dziur logicznych w fabule, to zazwyczaj kolejne sezony znacząco obniżają loty. Mimo wszystko jednak posiadają one swój niepowtarzalny urok. Ta ich prostota i młodociana naiwność potrafi skusić. Są też trochę właśnie jak młodzież - chcą być już dorosłe i poważne ale jeszcze długa droga przed nimi. I czasem warto skusić się na jedną czy dwie nowsze produkcje, w końcu bywają przecież rozczulające w swoich niedomaganiach. A może a nuż trafi się wyjątek od reguły i zawita do nas naprawdę godna uwagi młodzieżowa produkcja. W końcu wszystko jest dla ludzi. Zwłaszcza że telewizja ciągle ulega zmianom i kto wie? Może z czasem będzie coraz mniej powodów do narzekań.
Poznaj klawiaturę multimedialną Logitech K400+
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj