Half-Life 3 to istny święty Graal dla graczy pecetowych, którzy od lat oczekują zapowiedzi tej produkcji. Valve postanowiło zrobić im jednak niespodziankę i ogłosili, że w produkcji znajduje się nie trzecia część cyklu, a Half-Life: Alyx, skupiające się na wydarzeniach, do których doszło pomiędzy pierwszą i drugą częścią. Najciekawsza wydaje się jednak platforma, na jaką zmierza gra – tworzona jest ona bowiem wyłącznie z myślą o wirtualnej rzeczywistości. Często tego typu zapowiedzi wywołują sporo negatywnych reakcji, szczególnie w przypadku tak istotnych marek. Tutaj jednak po prezentacji pierwszego zwiastuna przeważały opinie pozytywne, co sugeruje, że gracze są tak spragnieni powrotu tej legendarnej serii, że ograniczenie go jedynie do platform VR nie ma dla nich większego znaczenia. Trzeba również przyznać, że Half-Life: Alyx po prostu świetnie się prezentuje. Pierwszy zwiastun może i nie zdradza zbyt wiele, ale przedstawia kilka fragmentów rozgrywki i wygląda to naprawdę przyzwoicie – zarówno pod względem oprawy, jak i samego gameplayu. Nawet przez moment nie czuć, by była to produkcja budżetowa, o mniejszej skali, taka jak chociażby Batman: Arkham VR, czy wiele innych tytułów, do których lepiej pasowały określenia w stylu „interaktywne doświadczenie”, a nie „gra”. Również deweloperzy z Valve podkreślają, że Alyx ma być pełnoprawną produkcją, która połączy ciekawą fabułę z eksploracją, walką i logicznymi zagadkami. Pozwala to wierzyć, że rzeczywiście będzie to tytuł rozbudowany, angażujący i oferujący więcej niż zaledwie kilka godzin zabawy, chociaż żadne konkretne liczby w przedpremierowych zapowiedziach nie padły. Ciekawie robi się jednak przede wszystkim w momencie, gdy spojrzymy na wymagania Half-Life: Alyx. Gra trafi na Steam i ma działać na każdym kompatybilnym z tą platformą zestawem VR, jednak Valve nie ukrywa, że pełnie doświadczeń zapewni na ich własnym produkcie – Valve Index. Ten zaś jest wyjątkowo kosztowny, bo za kompletny zestaw (gogle, dwa kontrolery i stacje bazowe) trzeba zapłacić… 4669 zł. Dla porównania, za taką kwotę można bez większych problemów kupić wszystkie trzy główne konsole obecnej generacji, czyli PlayStation 4, Xboksa One i Nintendo Switch. To jednak tylko koszt samego zestawu wirtualnej rzeczywistości, a wiemy przecież, że ten do niczego się nie przyda bez odpowiednio mocnego peceta. I również tutaj trzeba liczyć się z dość wysokimi kosztami, bo rekomendowaną przez Valve kartą graficzną jest NVidia GeForce GTX 1070. Oczywiście, zainteresowani Half-Life: Alyx mają też kilka innych, tańszych opcji. Mogą przecież sięgnąć po tańsze zestawy w stylu Oculus Rift czy HTC Vive, a wiele osób posiada już odpowiednio wydajne, gamingowe pecety. Nawet wtedy, kupując jeden z mniej kosztownych zestawów VR, trzeba liczyć się z wydatkiem około 2000 zł. To sporo i chyba nikt nie podejrzewałby, że gracze sięgną tak głęboko do kieszeni dla jednej gry, prawda? Krótko po zapowiedzi okazało się jednak, że koszty nie dla wszystkich są problemem, bo Valve Index błyskawicznie poszybowało na listę bestsellerów na Steam, o czym informowało wiele branżowych serwisów. Warto tu jednak zauważyć, że zestawienie to bierze pod uwagę nie liczbę sprzedanych egzemplarzy, a łączny zysk, a 4669 zł to mniej więcej tyle, co 23 gry w premierowej cenie 200 zł. Mimo tego obecność wśród bestsellerowych produkcji (a także doniesienia o problemach z dostępnością) pokazuje spore zainteresowanie tym produktem, a także udowadnia, że Half-Life to nadal mocna marka, która ma w sercach graczy specjalne miejsce. Trudno nie odnieść też wrażenia, że dzieło Valve może stać się prawdziwym system-sellerem zestawów wirtualnej rzeczywistości, tytułem, który zainteresuje tą technologią sceptycznych do tej pory osoby. Do tej pory mało było przecież pełnoprawnych gier, które przypadły by do gustu "hardkorowym" graczom, takich wykorzystujących w pełni potencjał tkwiący w VR. Alyx może to zmienić i pokazać, że ma to sens i może być wykorzystywane przez deweloperów zarówno do kreacji jeszcze bardziej immersyjnych światów, a także wykorzystywane do projektowania innowacyjnych i ciekawych mechanik.  Wielkim testem dla wirtualnej rzeczywistości będzie prawdopodobnie kolejna generacja konsol, która ma rozpocząć się pod koniec 2020 roku. Do tej pory nie ujawniono żadnych planów, ale kto wie, czy Sony za jakiś czas nie zapowie PlayStation VR 2. Inaczej do tego tematu podchodzą osoby odpowiedzialne za markę Xbox. Phil Spencer niedawno powiedział przecież, że nikt nad taką technologią nie pracuje i dodał nawet, że osoby zainteresowane VR-em mają wiele alternatyw w postaci innych platform. Może sukces Half-Life: Alyx sprawi, że włodarze Microsoftu zmienią zdanie? Z pewnością pomoże w tym rozwój technologii, bo większa moc urządzeń pozwoli na bardziej realistyczną oprawę i tworzenie bardziej rozbudowanych gier.  Pewne wydaje się natomiast jedno: w najbliższym czasie raczej nie mamy co liczyć na zestaw wirtualnej rzeczywistości od Nintendo, chociaż to właśnie ta firma na dobrą sprawę zaczęła zabawę z VR wypuszczając w 1995 roku dziwny twór o nazwie Virtual Boy. Ten okazał się spektakularną porażką i dopiero po latach podjęto kolejne podejście do tematu w postaci… kartonowego zestawu Labo VR. To jednak nic więcej, jak tylko eksperyment i ciekawostka, a nie pełnoprawne gogle, które mogłyby rywalizować z konkurencją.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj