Hearthstone to gra, do której wracam rzadko, choć regularnie. Po kolejnej dłuższej przerwie do powrotu zachęciło mnie najnowsze rozszerzenie, zatytułowane Morderstwo w Twierdzy Nathria, którego zawartość w teorii nie zaskakuje. Wprowadza ono ponad 130 kart oraz kolejne mechaniki, które jednak mogą mocno namieszać podczas potyczek. Dodatek okazał się także idealną okazją do tego, by sprawdzić, co jeszcze zmieniło się w karciance Blizzarda przez ostatnich kilkanaście miesięcy, a jest tego... sporo. Morderstwo w Twierdzy Nathria to dodatek "na czasie", bo nawiązuje do aktualnego (jeszcze) rozszerzenia do World of Warcraft, czyli Shadowlands. Całość utrzymana jest przy tym w klimacie śledztwa: jednym z bohaterów (i zarazem kartą) jest Murlok Holms, który stara się odkryć sprawcę śmierci Sir Denatriusa. Ma to jednak znaczenie wyłącznie kosmetyczne: tym razem zabrakło fabularnej kampanii dla jednego gracza, a cała zawartość to po prostu karty przeznaczone do rozbudowy talii, sieciowej rywalizacji i eksperymentowania. Eksperymentować jest z czym, bo dostajemy nowy rodzaj kart: Lokacje. Działają one w bardzo interesujący sposób. Możemy rozstawić je na polu bitwy, a następnie wykorzystać w dowolnym momencie, gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Co więcej, mają one punkty wytrzymałości pozwalające na użycie ich kilkukrotnie, co w połączeniu z niskim czasem odnowienia (zaledwie jedna tura!) daje interesujące możliwości taktyczne. To karty, które potrafią w dużym stopniu wpłynąć na przebieg starcia, o ile oczywiście właściwie wpleciecie je w talię i zagracie w dobrym momencie. Potencjał jest w ogromny. Z pewnością niektórzy będą tworzyć swoje talie właśnie wokół nich.  W rozszerzeniu pojawia się także dodatkowe słowo kluczowe: Nasycanie. W największym skrócie działa to tak, że karty z Nasycaniem zwiększają swoją moc, gdy spełnione są dwa warunki: znajdują się w naszym posiadaniu, a nasi stronnicy ponoszą śmierć. Wzmocnienia mogą być naprawdę potężne (m.in. zwiększanie statystyk, obniżanie kosztów lub przywoływanie kopii stronników), ale podobnie jak w przypadku Lokacji, tak i tutaj trzeba wiedzieć, kiedy i jak je zagrać, by wyciągnąć z nich jak najwięcej.  Dla mnie najlepszym dowodem na siłę nowych kart była Zbezczeszczona Biblioteka, czyli Lokacja znajdująca się w "arsenale" Czarnoksiężnika. Daje ona +1/+1 naszemu stronnikowi za każdego Chochlika na stole. Zarówno Biblioteka, jak i same Chochliki są kartami o niskim koszcie, którymi można "spamować" od samego początku. Zapewnia to możliwość zdominowania nieprzygotowanych rywali już na starcie rozgrywki, a wykaraskanie się z takiego stanu rzeczy może być niezwykle trudne. Nikogo więc nie powinien zdziwić fakt, że "Imp Warlock", który był potężny już wcześniej, teraz stał się jeszcze groźniejszy i znajduje się w czołówkach rankingów społeczności. Świetną kartą jest także Sir Denatrius, choć jej wysoki koszt (10 kryształów many) sprawia, że nie zawsze będzie można nim zagrać. Jeśli jednak się uda... cóż, już same podstawowe statystyki robią wrażenie. Ma on 10 punktów zdrowia i ataku, a do tego dwa dodatkowe efekty: kradzież życia i okrzyk bojowy zadający 5 punktów obrażeń rozdzielonych pomiędzy wrogów. Prawdziwą siłą tego stronnika jest jednak unikalny efekt w postaci Nieskończonego nasycenia. Każdy poległy stronnik zwiększa zadawane obrażenia o jeden punkt. Jak nietrudno się domyślić, przeczekanie do końca, a następnie zagranie Sir Denatriusa, który przez długi czas był w naszych rękach, może zapewnić nam zwycięstwo, nawet gdy wcześniej nie szło nam najlepiej. Nie tylko zada ogromne obrażenia po stronie rywala, ale też podleczy naszego bohatera dzięki kradzieży życia. 

Morderstwo w Twierdzy Nathria - przykładowe karty

fot. Blizzard Entertainment
+2 więcej
Ogromną niespodzianką dla mnie była zawartość, która pojawiła się w Hearthstone na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Gra już wcześniej doczekała się kampanii dla jednego gracza i Ustawki, czyli odpowiednika Auto Chess, a teraz znajdziecie w niej też Najemników, czyli tryb będący wariacją na temat karcianych deckbuiderów w stylu Slay the Spire. Krótko mówiąc: na brak aktywności nikt narzekać nie powinien, a system osiągnięć, codziennych zadań i battle pass (darmowy i płatny) wydają się stanowić solidną motywację do regularnej zabawy. Bardzo możliwe, że i mój powrót do karcianki Blizzarda potrwa tym razem nieco dłużej, bo złożona naprędce talia dla Czarnoksiężnika jak na razie pozwala mi szybko piąć się po kolejnych szczebelkach rankingowej drabinki, co jest bardzo satysfakcjonujące...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj