Odkąd zawinszowałem sobie kartę na nielimitowane wejście do kina, chodzę na filmy, na jakie jeszcze rok temu bym się nie zdecydował. Robię to po to, żeby moi czytelnicy nie musieli. Oglądając po kilkanaście filmów miesięcznie, rzuca mi się w oko jedna prawidłowość.
Nie żeby to było coś nowego, ale mam wrażenie, że problem rośnie i staje się palący. Hollywood sprawia wrażenie wystrzelanego z pomysłów. I dla potrzeb artykułu przyjmijmy, że piszę o amerykańskich blockbusterach, a nie francuskim dramacie psychologicznym (z tego miejsca polecam ostatni film François OzonL'amant double).
Nie ma praktycznie miesiąca, żeby na ekranach nie królował remake, reboot, sequel, prequel, ekranizacja komiksu, gry, znanej książki albo spin-off. Oryginalne produkcje można policzyć na palcach ręki nieuważnego drwala, w box-office rządzą niepodzielnie rzeczy, które już znamy. Policzyłem, ile filmów z powyższych kategorii wchodziło do kin od początku roku i oto, co wyszło. Assassin’s Creed (gra), Amerykańska sielanka (książka), Resident Evil: Ostani rozdział (kontynuacja), Rings (prequel), T2: Trainspotting (kontynuacja), Lego Batman (spin-off), Ciemniejsza strona Greya (kontynuacja), John Wick 2 (kontynuacja), Nocne życie (książka), XXX Reaktywacja (kontynuacja), Logan (kontynuacja), Kong: Wyspa Czaszki (remake?), Piękna i Bestia (fabularny remake), Azyl (książka), Power Rangers (remake), Ghost in the Shell (remake), W starym, dobrym stylu (remake), Szybcy i wściekli 8 (kontynuacja), Strażnicy Galaktyki 2 (kontynuacja), Baywatch (remake), Obcy: Przymierze (kontynuacja), Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (kontynuacja), Smerfy (remake), Mumia (reboot), Auta 3 (kontynuacja), Transformers: Ostatni rycerz (kontynuacja), Gru, Dru i Minionki (kontynuacja), Spider-Man: Homecoming (kontynacja/reboot), Wojna o planetę małp (kontynuacja), Valerian (komiks), Mroczna wieża (książka), Annabelle: narodziny zła (prequel), To (książka), Lego Ninjago (spin-off), Kingsman (kontynuacja), Linia życia (remake).
Naliczyłem 36 pozycji, chociaż pewnie moja lista jest dalece niepełna. W zapowiedziach mamy oczywiście całą masę kontynuacji, bo uniwersum Marvela, DC czy Star Wars musi karmić swoich fanów nowymi rzeczami. W zapowiedziach są nowe wersje takich klasyków jak Suspiria, Blob, Wielka draka w Chińskiej Dzielnicy czy Tomb Raider. Robimy już rebooty i remake’i rzeczy, które powstały po roku 2000. Gdybym był katastrofistą, napisałbym. że Hollywood nie ma już nowych pomysłów, zjada własny ogon i potrafi robić wyłącznie nieoryginalne, ale finansowo w miarę bezpieczne rzeczy, które już wcześniej widzieliśmy i je lubimy.
I w zasadzie chyba to napiszę, z jednym zastrzeżeniem. Mam świadomość, że bardzo często wytwórnie robią nowe wersje po to, żeby przedłużyć posiadanie swoich praw autorskich albo praw do marki/postaci. Tak robi Disney, tak robi Sony, tak robią właściwie wszyscy znaczący gracze na rynku. I ja to rozumiem, biznes jest biznes, nie po to władowaliśmy miliony dolarów w prawa do Spider-Mana czy Fantastycznej Czwórki, żeby teraz nie zrobić z nich filmu. Więc robimy, ale byle jak i byle co.
Jest też aspekt wyłącznie kasowy oraz cyniczne żerowanie na naszej nostalgii i sentymentach. Często dajemy się na to nabrać, więc wytwórnie korzystają w pełni z praw, jakie im przyznajemy, chodząc do kina na takie potworki jak Ghostbusters czy The Mummy. Przyznam się i uderzam w piersi – na obu byłem i chociaż uważam je za obrzydliwe odpady toksyczne, zagłosowałem nogami (w moim przypadku kartą) i nabiłem dystrybutorom kabzę. Mam przynajmniej nadzieję, że ludzie, którzy mnie czytają, takiego błędu nie popełnili.
Właśnie – kabza. Zerknąłem na boxoffice i sprawdziłem, jakie były najbardziej kasowe do tej pory filmy w tym roku. Spore zaskoczenie, lecąc od miejsca pierwszego mamy jeden remake, siedem kontynuacji, jeden reboot i rozpoczęcie serii Wonder Woman. Pierwszy prawdziwie oryginalny film znalazł się na miejscu trzynastym i jest to DunkirkChristopher Nolan, wszystkie wcześniejsze rzeczy albo widzieliśmy wcześniej, albo znamy z poprzednich części.
W roku ubiegłym było trochę lepiej, bo w pierwszej dziesiątce były aż trzy filmy oryginalne. I taka pewna ciekawostka. Te trzy filmy to Zootopia, The Secret Life of Pets oraz Fantastic Beasts and Where to Find Them. Dwie animacje i jedna rzecz osadzona w sprawdzonym uniwersum potterowskim. Czyli, znowu bezpieczne obstawianie pewnego konia.
Musimy się cofnąć do roku 2013, żeby na pierwszym miejscu znaleźć film, który nie zaliczałby się do kategorii, które wymieniłem na początku - była to Frozen. Czyli kolejna animacja. Potem znowu kilka lat przerwy i w 2009 Avatar. Czyli kolejna animacja. Potem znowu bardzo długo nic oryginalnego i 1998 rok ze zwycięskim Armageddon. Prawie 20 lat dyktatu remake’ów, rebootów, adaptacji i kontynuacji.
Nie miałbym większego problemu z tym, co z kinem robi Hollywood, gdyby te wszystkie przeróbki i kontynuacje miały choć trochę wdzięku, lekkości i uroku. Tymczasem kinówki mają wdzięk trędowatego, urok polityka i lekkość furmanki pełnej kowadeł, a najlepszym hołdem oddanym kinu lat dziewięćdziesiątym i remakiem wielu filmów był serial Stranger Things od Netflixa. Kino zawiodło praktycznie na całej linii.
Naprawdę, łatwiej mi wyliczyć te rzeczy, które nie były obrazą rozumu i godności kinomana, bo było ich w mojej opinii stosunkowo niewiele. Wygrały miażdżącą przewagą rzeczy złe, bardzo złe i tak złe, że nie mają szans być dobre w byciu złymi. Do tej ostatniej kategorii zaliczam Mumię z Tom Cruise. Lubię gościa i chociaż brakuje mu talentu komediowego (stracił go, grając przez ostatnie 20 lat Ethana Hunta), to chciałem wierzyć, że nawet jeżeli nie będzie Brendanem Frasierem, to da radę. Przykro bardzo, ale przy takim scenariuszu największy geniusz komedii i kina akcji by poległ. Film był tak niedorzecznie głupi i niedobry, że w pewnym momencie zacząłem się śmiać z kolejnej niepotrzebnej sceny serwowanej nam przez twórców. I miejmy świadomość tego, że brałem poprawkę na wszystko: że to reboot, że to start nowego uniwersum, i że nie należy traktować tego filmu śmiertelnie poważnie, bo to ma być rozrywka. Niestety, rozrywka okazała się być zabawą na miarę obcowania z polskimi komediami ostatniej dekady.