Ze średniopółkowym smartfonem Huawei P30 lite spędziłem już trzy tygodnie, w trakcie których przyglądałem się najróżniejszym aspektom jego funkcjonowania. Przez cały ten czas po głowie krążyła mi jedna myśl – jak sprzęt kosztujący połowę ceny flagowych urządzeń poradzi sobie z wymagającymi zadaniami, przy których większość budżetowców dostaje zadyszki. Na pierwszy ogień przyjrzałem się temu, jak radzi sobie z fotografią mobilną. To na tym poletku toczą się bowiem najcięższe boje wszystkich topowych smartfonów. I choć Huawei P30 lite wypadł w tym teście zadowalająco, czekało na niego jeszcze jedno, znacznie bardziej wymagające wyzwanie. Test wydajności podzespołów w grach oraz sprawdzian filmowych możliwości tego maleństwa.

Liczby prawdę ci powiedzą?

Na papierze Huawei P30 lite wygląda jak kandydat na solidną platformę multimedialną. Procesor Kirin 710 wsparty 4 GB pamięci RAM nie powinien mieć większych problemów z odpaleniem wszystkich, nawet tych najbardziej wymagających tytułów. Huawei zastosował tu także technologię GPU TURBO 2.0, która ma zoptymalizować pracę podzespołów tak, aby lepiej radziły sobie z grami. Do dyspozycji otrzymujemy także aż 128 GB przestrzeni dyskowej, tyle miejsca wystarczy, aby pomieścić wszystkie interesujące nas gry oraz ściągnąć kilka(naście) netflixowych tytułów do obejrzenia w trybie offline. A jeśli jakimś cudem zabraknie nam pamięci – zawsze można rozszerzyć pojemność urządzenia, korzystając z karty microSD.
Inżynierowie Huawei twierdzą, że P30 lite idealnie sprawdzi się w roli maszyny do grania. Nie omieszkam tego sprawdzić Zdjęcie: Huawei
Dobrze zapowiadał się także układ zasilania, na którym często oszczędzają producenci tańszych telefonów. Tu pod obudową pracuje dla nas bateria o pojemności 3340 mAh, która według producenta powinna przepracować cały dzień bez ładowania. W pudełku znajdziemy także ładowarkę HUAWEI 9V2A Quick Charge, dzięki której telefon powinniśmy naładować do pełna przez około półtorej godziny. System szybkiego ładowania sprawuje się przyzwoicie, mocno rozładowaną baterię może przywrócić do poziomu 50% w ok. 30 minut. Sprzęt wyposażono również w duży ekran o rozdzielczości 2312 x 1080 pikseli, czyli o zagęszczeniu 415 pikseli na cal. Bardzo przyzwoita wartość jak na sprzęt tej klasy. Zostawmy jednak suchą specyfikację i przejdźmy do tego, co najważniejsze, czyli testów praktycznych.

Hauwei P30 lite w starciu z Netflixem

Smartfony z wcięciem w ekranie niezbyt mi się podobają, na szczęście przedni aparat w P30 lite jest tak osadzony, że nie zajmuje zbyt dużo miejsca. Dzięki temu po uruchomieniu filmów z Netflixa w trybie pełnoekranowym po stronie obiektywu widoczny jest tylko wąski czarny pasek wygaszonego wyświetlacza. Sama matryca sprawuje się bardzo dobrze jak na sprzęt tej klasy. Ostrość strumieniowanych filmów jest poprawna, kolory dobrze nasycone, a maksymalna jasność wystarczająca, aby bez problemu oglądać filmy nie tylko w domu, ale i na dworze. Barwy nie są co prawda aż tak wyraziste jak w topowych smartfonach klasy premium, jednak od sprzętu za 1 600 zł nie powinniśmy wymagać perfekcyjnej klarowności obrazu.
Kolory wyświetlane przez telefon Huawei P30 lite są bardzo naturalne
+1 więcej
Jak wygląda sprawa z dźwiękiem? Głośnik ma niewielką moc, a ścieżce audio w filmach brakuje głębi, zwłaszcza w dolnych partiach, co spłaszcza całe brzmienie. Lepiej także nie rozkręcać głośności do maksimum, gdyż wtedy od czasu do czasu da się usłyszeć delikatne zgrzyty. Głośnik najlepiej sprawuje się, kiedy odtwarza treści przy poziomie głośności ustawionym na 60-80%. W pudełku znajdziemy słuchawki na kablu, jednak aby poprawić brzmienie Huawei P30 lite, najlepiej będzie sparować go z zewnętrznym głośnikiem bądź wyposażyć się w porządne słuchawki ze średniej lub górnej półki cenowej.

Zagrajmy w coś, Huawei

Filmy to jednak nie wszystko, prawdziwy potencjał podzespołów pozwolą przetestować gry odpalone na tym telefonie. Na tapet postanowiłem wziąć trzy tytuły, które miały pomóc mi sprawdzić różne aspekty funkcjonowania P30 lite w środowisku gamingowym: Asphalt 9, Harry Potter: Wizards Unite oraz PUBG Mobile. Na pierwszy rzut wziąłem moją ulubioną serię wyścigów, z którymi często nie radzą sobie budżetowe telefony. Asphalt ma tendencję do cięcia się nawet w menu na słabszych konfiguracjach, na szczęście tu nie uświadczyłem żadnych poważnych ścięć. A już sama gra pracowała bardzo płynnie. Mógłbym przyczepić się jedynie do czasów ładowania, które mogłyby być krótsze, ale to drobnostka, nad którą łatwo przejść do porządku dziennego. Grafika w Asphalt 9 pozostawiała co prawda co nieco do życzenia, trójwymiarowe elementy nie były perfekcyjnie wygładzone w domyślnym trybie, ale rekompensowała to płynność rozgrywki. Po najnowszą grę od Niantic sięgnąłem głównie po to, aby przekonać się, jak Huawei P30 lite poradzi sobie z lokalizowaniem gracza. I tu miło się zaskoczyłem, gdyż moduł GPS bez problemu lokalizował mnie nawet wtedy, kiedy znajdowałem się wewnątrz budynku. Sama gra Harry Potter: Wizards Unite nie stanowiła oczywiście żadnego wyzwania dla P30 lite, gdyż nie jest bardzo zasobożerna. Pochłania za to sporo baterii, jak wszystkie tytuły wykorzystujące moduł lokalizacyjny. Ostatni tytuł, czyli PUBG Mobile, miał sprawdzić, czy granie na tym sprzęcie w wieloosobowe tytuły mobilne będzie dobrym pomysłem. Już na wstępie aplikacja zasugerowała, że komfortowe granie na P30 lite będzie możliwe co najwyżej przy średnich ustawień graficznych. I faktycznie, po odpaleniu gry w tym trybie nie doświadczyłem żadnych ścięć w samej rozgrywce, a telefon na tyle sprawnie komunikował się z serwerem, że zdejmowałem jednego gracza po drugim, zapewniając sobie zwycięstwo już w pierwszym starciu.
Nowy Asphalt nie tnie się w menu. To dobry znak, wiele średniaków już na tym etapie zaczyna się dławić
+3 więcej
Co ciekawe, mimo iż brzmieniu brakowało głębi, dźwięk był na tyle przestrzenny, że mogłem precyzyjnie ustalić, z której strony padają strzały.

Huawei P30 lite do grania i oglądania

Przeciętny układ dźwiękowy to z pewnością najsłabszy element tego telefonu, do całej reszty podzespołów nie sposób się przyczepić. Telefon poradził sobie z każdą grą, którą odpaliłem, nie ciął się nawet w tych bardzo wymagających tytułach, a obraz był na tyle wyrazisty, że zarówno sesja z Netflixem, jak i granie w tytuły mobilne upłynęły mi z dużą przyjemnością. Na koniec jeszcze kilka słów o baterii – po godzinie intensywnego grania poziom naładowania spadł o ok. 20%, co jest całkiem niezłym wynikiem. Ku mojemu zaskoczeniu telefon nie zdążył się porządnie zagrzać. Plecki były ciepłe, owszem, ale temperatura obudowy nie wpływała negatywnie na komfort zabawy. W cenie 1 600 zł Huawei P30 lite wydaje się być sensownym wyborem dla osób, które poszukują wszechstronnego, multimedialnego telefonu. Ten model nieźle radzi sobie w każdych warunkach, a dzięki temu, że deweloperzy pozwalają dziś zmieniać jakość grafiki w tytułach mobilnych, nie powinien mieć problemu z odpaleniem żadnej gry, która w ciągu najbliższych kilku lat pojawi się w sklepie Androida.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj