Odmęt to czwarta powieść Jacka Łukawskiego, pochodzącego z Kielc pisarza, z wykształcenia grafika komputerowego.  Rozmawiamy nie tylko o jego najnowszym kryminale, ale też o wcześniejszych dziełach, pasjach i jego rodzinnych stronach, w których została osadzona akcja Odmętu. Zapraszamy do lektury: TYMOTEUSZ WRONKA: Powieściowo zadebiutowałeś od razu trylogią fantasy pod tytułem Kraina Martwej Ziemi. Nie był to zbyt ambitny projekt jak na początek kariery pisarskiej? Nie obawiałeś się, że nie zapanujesz nad wszystkimi wątkami i realiami świata? JACEK ŁUKAWSKI: Na początku o tym wcale nie myślałem, bo pierwszą powieść, która została wydana pod tytułem Krew i stal, pisałem tak naprawdę dla siebie, nie myśląc w ogóle o tym, że zostanie kiedykolwiek wydana. Miało być „do szuflady”, ale gdy powieść była na ukończeniu, jakiś głos z tyłu głowy zaczął mnie namawiać, aby książkę rozesłać po wydawnictwach po to, aby się nigdy nie zastanawiać, „co by było, gdyby”. Wysłałem, a niedługo później, ku własnemu zaskoczeniu, podpisałem umowę wydawniczą na trylogię. Dopiero wtedy zacząłem się naprawdę martwić, czy nie porwałem się z motyką na słońce. Na szczęście jakoś udało się wyjść z tego obronną ręką. Zanim ją wydałeś, brałeś udział w pracach nad antologią Gawędy motocyklowe. Minęło od jej wydania parę lat, ale pasja do tych maszyn chyba w tobie nie osłabła? W żadnym razie. Motocykle są integralną częścią mojego życia od blisko trzydziestu lat i to się nie zmieni, tym bardziej, że żona dzieli ze mną pasję. Premierę Odmętu, zamiast lampką szampana, uczciliśmy wspólnym zakupem kolejnego motocykla. Dla niektórych motocykle to tylko moda albo element dekoracji, dla mnie znaczą dużo więcej.
fot: Magdalena Łukawska
Twoja najnowsza powieść, Odmęt, to kryminał. Dlaczego zdecydowałeś się zmienić gatunek literacki? To kwestia konsekwencji. Jako dzieciak zacząłem swą przygodę czytelniczą od fantastyki, by wkrótce sięgnąć po Psa Baskerville’ów i pokochać Sherlocka Holmesa oraz kryminały. Po latach, gdy rozpocząłem swoją przygodę pisarską, uznałem, że pójdę tą samą drogą. Dla mnie to pytanie nigdy nie brzmiało więc „czy?”, ale „kiedy?”. Aż się prosi zadać pytanie: „co dalej”? Nadal czytasz kryminały czy fascynują cię inne gatunki? Od dawna już nie wybieram książek, kierując się ich przynależnością gatunkową. Interesuje mnie tylko to, aby były dobrze napisane i interesujące. Dlatego czytam to, co mi wpadnie w ręce i nie odrzuci. Jak to się przełoży na pisanie? W tej chwili trudno powiedzieć. Dwie kolejne książki na pewno będą kryminałami, a co będzie dalej, to już pokaże czas. W czym pisanie kryminału różni się od konstruowania fabuł fantasy? Ograniczeniami, jakie narzucają realia kreowanego świata. Tworząc fantastyczne uniwersum, możemy już na starcie niemal dowolnie je kształtować, ustalać ramy i prawa, w których będą później poruszać się nasi bohaterowie, a to pozwala ułatwiać sobie pewne rozwiązania fabularne. Kwestia polega tylko na tym, aby zrobić to na tyle sprawnie i konsekwentnie, by przekonać czytelnika. W przypadku kryminału sprawa jest trudniejsza. Mamy do dyspozycji świat realny, z dobrze znaną fizycznością i ograniczeniami, których nie możemy łamać, bo czytelnik od razu to wychwyci i nie będzie zadowolony. A samo konstruowanie fabuły kryminalnej postawiło przed tobą jakieś nowe, specyficzne wyzwania? Najłatwiej chyba będzie gdy powiem, że samo pisanie kryminału było takim wyzwaniem, bo z pisaniem fantastyki miało zaskakująco mało stycznych. Nie chcę się wdawać w nudne, techniczne szczegóły, więc zdradzę tylko, że Odmęt wymagał ode mnie całkowitego przekonstruowania warsztatu literackiego. To były dwa ciężkie, ale bardzo owocne lata. Pytasz o specyficzne wyzwania… Jednym z nich było zwiedzenie każdego z istotnych miejsc, które pojawiają się na kartach powieści. Między innymi komisariatu i budynku prokuratury, czyli budynków, do których nie każdy może wejść, by sprawdzić, na przykład, w jakim czajniku funkcjonariusze gotują wodę na kawę. Jak te instytucje zareagowały na tak nietypową prośbę? Zaskakująco pozytywnie. Na przykład dzięki uprzejmości Prokuratora Okręgowego mogłem nie tylko zwiedzić budynek, w którym pracował mój literacki bohater, ale również oficjalnie konsultować kwestie z nim związane z rzecznikiem prasowym prokuratury. To było niespodziewane i bezcenne wsparcie.
Źródło: Czwarta Strona
Akcję Odmętu osadziłeś w rodzinnych stronach. Fakt, że dobrze znasz Chęciny i okolice ułatwił ci planowanie wydarzeń w książce, zgrywanie ich w czasie? Naturalnie. Teoretycznie akcja mogłaby być osadzona w dowolnym mieście w Polsce, ale tylko moje ukochane Chęciny i Kielce pozwalały mi na to, by w każdej chwili odwiedzić opisywane miejsca i przesiąkać ich klimatem. Obecnie, dzięki na przykład mapom google, autor może zajrzeć niemal wszędzie. Możemy „przejść się” ulicami dowolnego miasta na świecie i opisać je tak, jak byśmy tam byli. Są zdjęcia, relacje i filmy. Nic jednak nie zastąpi chłodu kamiennego muru pod palcami czy powiewu wiatru na twarzy. Faktycznie obecnie mamy narzędzia do wirtualnego zwiedzania, ale to nie wszystko. Prowadzisz bohatera po różnych zakamarkach niedostępnych online, dzięki czemu niemal namacalnie czuć klimat miasta. Zresztą wykorzystujesz nie tylko geografię, ale także historię miasta i okolic. Dużo nowego dowiedziałeś się o Chęcinach podczas pisania książki? Rozpoczynając prace nad Odmętem byłem pewien, że dobrze znam historię i ciekawostki dotyczące Chęcin, a jednak z biegiem czasu okazało się, że jest wiele smaczków, na które się wcześniej nie natknąłem. Odkrywanie ich było niezwykle fascynujące. Niektóre znalazły swoje odzwierciedlenie w Odmęcie, a inne zostawiłem na potem. Wspominałeś na swoim facebookowym profilu, że na pomysł fabuły Odmętu wpadłeś lata temu, ale przez lata ten pomysł ewoluował. Zdradzisz przynajmniej ogólne założenia pierwotnego pomysłu? Pierwotnie Odmęt miał być rasowym horrorem z lekkim wątkiem kryminalnym, ale coś mi w tym pomyśle nie grało. Kluczem do sukcesu okazało się odwrócenie proporcji. W tej konwencji czuję się o wiele lepiej i mam nadzieję, że to w książce dobrze widać. W książce prowadzisz specyficzną grę nie tylko z czytelnikiem, ale też z bohaterem. Trudno było konstruować narrację w taki sposób, by jednocześnie odkrywać kolejne warstwy intrygi, a jednocześnie zwodzić wszystkich? To było największe literackie wyzwanie, z jakim się do tej pory mierzyłem. Odmęt to pierwszy tom serii Krąg Painera. Rozpocząłeś już prace na kontynuacją? Czego możemy się po niej spodziewać. Tak, prace już trwają i są dość zaawansowane. Tym razem miejscem akcji są moje rodzinne Kielce. To wszystko, co mogę na obecną chwilę ujawnić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj