"Battlefield: Hardline" już zadebiutował na świecie (u nas premiera jutro) i jest to pierwsza gra z cyklu, w której w trybie dla jednego gracza wcielimy się w postać policjanta z Miami. Nick Mendoza, główny bohater, zostaje wplątany w aferę narkotykową i wyrusza na prywatną wendettę w poszukiwaniu swoich byłych kolegów po fachu, którzy postanowili szybko i nielegalnie się wzbogacić. Mendoza broni majestatu prawa, ale nierzadko nagina je na swoją korzyść. Najnowsza odsłona cyklu to również rozgrywka w trybie wieloosobowym, w którym stajemy się albo tym złym, albo tym dobrym. Względem poprzednich odsłon sieciowa zabawa nie różni się tak mocno, ale wzbogacono ją o tryby gry, których nie było wcześniej.

[video-browser playlist="670941" suggest=""]

Czy "Battlefield: Hardline" się przyjmie? Trudno przewidzieć. Jeśli odcinkowa kampania będzie rewelacyjna, to ma szansę zaistnieć w świadomości graczy, bo zabawa multi stoi raczej na straconej pozycji. Publiczne testy, które odbywały się w dwóch turach, obnażyły słabość gry w tym trybie i pomimo rewelacyjnej liczby pobrań (ponad 7 mln) średnio się podobały. Zanim jednak ukazał się "Battlefield: Hardline", seria podbijała serca graczy wcześniejszymi produkcjami, a wszystko zaczęło się w 1942 roku - nie "naszym", tylko w roku umiejscowienia akcji gry. W 2002 roku EA wydało grę "Battlefield 1942", nad którą pracowali Szwedzi z mało wówczas znanego studia DICE. Gra nie miała łatwego startu, musiała mierzyć się z takimi gigantami gatunku FPS jak "Quake 3: Arena", "Counter Strike" oraz "Unreal Tournament". Mimo silnej konkurencji sieciowa strzelanka osadzona w realiach II wojny światowej, pozwalająca nie tylko prowadzić boje na lądzie, ale również w powietrzu i z wykorzystaniem przeróżnych pojazdów, spodobała się. Graczom nie przeszkadzało nawet to, że jak na tamte lata "Battlefield 1942" potrzebował mocnego komputera, co wiązało się z inwestycjami w nowy sprzęt.

[video-browser playlist="671048" suggest=""]

Silna konkurencja i wysokie wymogi sprzętowe nie stanowiły wielkiej przeszkody. Gracze, którzy sięgnęli po "Battlefield 1942", nie żałowali swej decyzji i śmiem twierdzić, że z serią związali się na długie lata. Oprócz wyśmienitej oprawy graficznej "1942" było cholernie grywalne i zaopatrzone w świetne tryby rozgrywki, na myśl o których nachodzi nostalgia. Rozwój gry zatrzymał się na dwóch dodatkach, a pół roku po wydaniu ostatniego z nich ukazała się kolejna odsłona serii, tym razem przenosząca graczy na zupełnie inny kontynent. "Battlefield Vietnam" , bo o tej grze mowa, pojawił się na rynku w 2004 roku i również osiągnął sukces. Ponownie była to gra nastawiona wyłącznie na sieciową rozgrywkę i ponownie prezentowała się wyśmienicie. Oczywiście znów wiązało się to z wysokimi wymaganiami systemowymi, ale było warto. Cykl urealniał się coraz bardziej, a kolejne jego odsłony były tylko kwestią czasu.

[video-browser playlist="671049" suggest=""]

Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj