Czasopismo "Metal Hurlant" (w USA wydane pt. "Heavy Metal") narodziło się w 1974 roku. Odpowiedzialni za niego byli Jean "Moebius" Giraud i Philippe Druillet. W latach 70. i 80. czasopismo stało się fenomenem pop-kulturowym na całym świecie. Prezentowano w nim przeważnie mroczne, wyszukane historie z pogranicza fantasy i science fiction z domieszką erotyzmu.
Fani czasopisma przez lata czekali na adaptację oryginalnych i ciekawych historii, lecz dopiero w 2012 roku Guillaume Labrano dokonał tego serialem Metal Hurlant Chronicles. Przy budżecie sięgającym zaledwie 1,5 mln dolarów, Francuzi potrafili osiągnąć satysfakcjonujący efekt dla wielbicieli science fiction, którzy znudzeni są już infantylnymi familijnymi opowiastkami osadzonymi w otoczce gatunku.
Czytaj więcej: Obejrzyj serial "Metal Hurlant Chronicles" po polsku
[image-browser playlist="598799" suggest=""]©2012 AXN Spin
Dlaczego akurat serial oparty na "Metal Hurlant"? Jego era chyba już przeminęła.
- Odkryłem "Metal Hurlant", gdy byłem dzieckiem, ponieważ moi starsi bracia namiętnie to czytali. Gdy miałem 20 lat, stałem się wielkim pasjonatem komiksów i śledziłem nową wersję czasopisma. Później chcieliśmy zrealizować coś innego niż zwyczajne komedie i seriale policyjne, których pełno we francuskiej telewizji. Oczywiście, chcieliśmy, aby było to science fiction i wówczas zdecydowałem się spróbować nabyć licencję do historii z magazynu. Wiedziałem, że realizacja serialu science fiction w kraju, w którym nigdy takiej produkcji nie tworzono, będzie bardzo trudne, dlatego chciałem mieć mocne opowieści. Na początku nabyliśmy prawa do "Red Light" oraz "Cold Hard Facts", które nakręciliśmy w formie odcinka pilotażowego i wówczas pojawiło się zainteresowanie z zagranicznych stacji. Tak się zaczęło...
Jak to możliwe, że nigdy wcześniej nie zrealizowano filmu aktorskiego na podstawie "Metal Hurlant"? Nawet tacy giganci Hollywood jak James Cameron i David Fincher polegli przy próbie.
- Na wstępie powinniśmy zrozumieć, że "Metal Hurlant" i "Heavy Metal" to dwa różne twory, dwie różne licencje, które na początku były tym samym czasopismem, ale z biegiem lat zaczęły wytwarzać się wyraźne różnice. Gdy w "Heavy Metal" mogliście znaleźć jedynie opowieści science fiction skupiające się na laskach, w "Metal Hurlant" tematyka była bardziej różnorodna - thrillery, przez fantasy po horrory. Tak czy owak - myślę, że projekt Finchera nie wypalił, ponieważ pozostał on na etapie planowania. Tylu świetnych filmowców miało wziąć udział w tym filmie, byłaby to prawdziwa drużyna marzeń (Fincher, Spielberg, Cameron, Snyder)! Prawdopodobnie było to jednak zbyt skomplikowane logistycznie lub być może niektórzy po prostu lękali się tematyki.
Słyszałem, że przy produkcji Metal Hurlant Chronicles nie pomagała żadna francuska telewizja. Dlaczego nie ma zainteresowania takimi wspaniałymi opowieściami?
- W zasadzie mieliśmy sporo zainteresowania od francuskich telewizji, ale we Francji nigdy nikt nie zrealizował serialu z gatunku hard science fiction. A gdy czegoś się wcześniej nie zrobiło, nikt nie chce podjąć ryzyka i spróbować realizacji. Dlatego też na początku zebraliśmy bardzo mały budżet - wówczas tylko 600 tysięcy dolarów - i sobie myśleliśmy, że albo oddamy pieniądze i wszyscy będą mówić "a nie mówiłem, produkcja takiego serialu we Francji jest niemożliwa", albo zaryzykujemy i rozpoczniemy produkcję bez pełnego budżetu, mając nadzieję, że w trakcie będzie więcej sprzedaży praw i pojawią się nowi partnerzy, którzy umożliwią dokończenie projektu. Wybraliśmy drugą opcję, odrobinę szaloną, ale gdy chce się zmienić coś w telewizji, trzeba o to walczyć. W trakcie ciężkiej i długiej pracy znaleźliśmy nowych producentów, trochę dotacji i także zwiększyła się sprzedaż praw - wszystkie te pieniądze zainwestowaliśmy w serial i to pomogło nam dojść do budżetu 1,5 mln dolarów na wszystkie odcinki. Ale i tak jest to mniej niż kosztuje zwykły jeden odcinek serialu policyjnego czy komediowego.
[image-browser playlist="598800" suggest=""]©2012 AXN Spin
Metal Hurlant Chronicles wydaje się jednym z pierwszych niezależnych finansowo seriali science fiction. Może właśnie to jest przyszłość telewizyjnego science fiction, gdy stacje telewizyjne boją się podjąć ryzyka?
- Nie jestem pewien, czy to może za każdym razem zadziałać, ale tworzymy wszystkie nasze projekty nie tylko dla francuskich widzów, lecz także na międzynarodowe rynki, więc dzięki temu możemy znaleźć więcej źródeł finansowania. Najpierw jednak musieliśmy udowodnić, że potrafimy zrealizować serial z malutkim budżetem. Teraz chcielibyśmy spróbować z większym.
Serial wyróżniają nietypowe, dojrzałe fabuły. Nie było obaw, że młodsi widzowie, nieznający komiksów i raczej przyzwyczajeni do popularnego familijnego science fiction, nie dadzą się porwać Metal Hurlant Chronicles?
- Zamysł był taki, by przyciągnąć 3/5 widzów znających historie i czasopismo oraz młodych odbiorców lubiących science fiction. Osobiście brakuje mi seriali jak "Strefa mroku" czy "Po tamtej stronie", dlatego mam nadzieję, że ludziom spodoba się nasz serial, gdyż w "Metal Hurlant" jest wiele znakomitych historii do opowiedzenia.
Wielu widzów nie zna oryginalnych historii z "Metal Hurlant". Na ile wierna jest serialowa adaptacja?
- Starałem się być tak wierny oryginałom jak to tylko możliwe, ale oczywiście byliśmy zmuszeni do dodania trochę materiału, gdyż te historie przeważnie miały tylko sześć stron. Gdy jedna spojrzycie na komiks, zdacie sobie sprawę, że staraliśmy się wiernie oddać te opowieści.
[image-browser playlist="598801" suggest=""]©2012 AXN Spin
W pierwszym odcinku widzimy prawdopodobnie najlepszych aktorów sztuk walki ostatniej dekady, na czele ze Scottem Adkinsem i Michaelem Jai White'em. Czy bohaterowie byli pisani specjalnie pod te nazwiska?
- Tak, obsada w tym odcinku była bardzo ważna. Wiedzieliśmy, że taki odcinek jak "King's Crown" będziemy mogli nakręcić tylko w ciągu 5 dni, gdzie będziemy potrzebować przynajmniej 10 minut akcji. Zazwyczaj dwuminutowa scena walki kręcona jest przez jeden dzień. Ważne jest, by mieć aktorów, którzy potrafią sobie radzić w scenach walki, a my mieliśmy okazję mieć do tego najlepszą ekipę z możliwych! Scott był idealny do tej roli, tak jak Mike na jego przeciwnika. Nie mogę doczekać się naszej kolejnej współpracy i mogę powiedzieć, że będziemy razem pracować nad nowym odcinkiem w drugim sezonie Metal Hurlant Chronicles.
W mainstreamie sceny walk charakteryzują się bardzo dynamicznym montażem i chaotyczną pracą kamery - w Metal Hurlant Chronicles jest inaczej. Ujęcia są dłuższe, oddalone od walczących, a montaż subtelniejszy. To pomysł choreografa, Larnella Stovalla?
- Kiedy zacząłem rozmawiać z Larnellem, powiedziałem, że chcę walki bez cięć, więc wymyśliłem sposób, by kręcić sekwencję bez przerw, ale gdy dotarliśmy na plan, odkryliśmy, że sprzęt nie był dostępny. Dlatego zdecydowałem się na bardziej klasyczne podejście, ale z utrzymaniem tej samej energii, abyśmy nie mieli zbyt wielu cięć, ponieważ zaletą posiadania aktora, który umie walczyć jest to, że potrafią w tym samym momencie grać. Dlaczego ktoś miałby chcieć to wycinać?! Mając to na uwadze Larnell wymyślił świetną sekwencję walki, pomimo bardzo krótkiego czasu na jej nakręcenie.
Po obejrzeniu czterech odcinków Metal Hurlant Chronicles mam mieszane odczucia wobec ukazywania przemocy. W pierwszym odcinku wydaje się ona stonowana, chociaż postacie walczą na śmierć, ale w drugim nasza bohaterka robi budyń z twarzy swojego przeciwnika.
- Są dwa powody tej sytuacji. Po pierwsze, nie chciałem, aby poziom przemocy był zbyt wysoki, gdyż w czasie zdjęć nie wiedzieliśmy, jaka stacja zechce nas wyemitować. Po drugie, czas pracy. Lubię praktyczne efekty, a to wymaga wielkiego nakładu czasu, a tego podczas produkcji serialu nie masz. Dlatego wolę skupić się na opowiadaniu historii o intrygujących postaciach, ponieważ w innym wypadku nie zdołalibyśmy skończyć odcinków na czas. Dla mnie przemoc musiała być ukazana tam, gdzie jest potrzebna. Nie była konieczna w "King's Crown", gdzie macie fajnych bohaterów i dobrą akcję, tylko w opowieści o dziewczynie, która naładowana desperacją i smutkiem wybucha gniewem. Sądzę, że przemoc pomogła zrozumieć jej uczucia, więc tam była potrzebna.
[image-browser playlist="598802" suggest=""]©2012 AXN Spin
Za to efekty specjalne, pomimo niskiego budżetu, sprawiają bardzo pozytywne wrażenie.
- Pomagały nam profesjonalne firmy od efektów specjalnych jak na przykład Foret Bleue. Moi przyjaciele z Dougle FX zrobili rekwizyty i charakteryzację. Myślę, że udało nam się osiągnąć niezły efekt zważywszy właśnie na budżet. Mamy też nadzieję, że Metal Hurlant Chronicles przekona francuskie stacje telewizyjne do inwestowania w efekty specjalne w serialach.
Czego możemy oczekiwać po drugim sezonie Metal Hurlant Chronicles? Czy pojawią się jacyś znani aktorzy?
- Na pewno nowych historii science fiction, nowych potworów, trochę zombie, kilka opowieści w klimacie średniowiecza i mieszanki różnych gatunków. Aktorom bardzo podobała się praca przy serialu i myślimy nad tym, by niektórych zatrudnić przy drugim sezonie. W końcu planetoida podróżuje przez przestrzeń, czas i wymiary, więc w zasadzie mogę pokazać, co mi się podoba [śmiech].
Chyba już teraz tak jest - Metal Hurlant Chronicles to bardzo nietypowa produkcja.
- Zgadza się. Jeśli się wam, widzom, ten serial spodoba, to świetnie, bo naprawdę potrzebujemy waszego wsparcia. Jeśli chcemy dalej tworzyć serial w stylu "Strefy mroku" czy "Po tamtej stronie", świat musi się o tym dowiedzieć. Inne telewizyjne produkcje są w porządku, ale myślę, że czasem dobrze obejrzeć serial, w którym nigdy nie wiesz, co przytrafi się bohaterom. I to jest prawdziwa siła takiego serialu jak Metal Hurlant Chronicles.