Wystarczy tylko podpiąć odpowiednie kable (zasilanie i HDMI) i… gotowe
JSAUX to chińska firma i już od pierwszego kontaktu czuć, że stawiają oni na prostotę – zarówno jeśli chodzi o design swoich produktów (szary kolor nie każdemu przypadnie do gustu, ale jest na tyle neutralny, że powinien łatwo dopasować się do otoczenia), jak i ich pakowanie. Stacje dokujące (trzy modele) dotarły do mnie w minimalistycznych, choć całkiem estetycznych pudełkach. Wewnątrz, poza samymi sprzętami, zawarto jedynie skrawki papieru, będące mocno skrótowymi „instrukcjami użytkowania”. Taki krok jednak kompletnie nie dziwi, bo korzystanie z tych urządzeń jest niezwykle intuicyjne. Działa to w myśl zasady „plug and play”. Wystarczy tylko podpiąć odpowiednie kable (zasilanie i HDMI) i… gotowe. I owszem, gdyby się uprzeć, to można by przyczepić się do braku w zestawie zasilacza czy kabla HDMI, ale ten pierwszy dodawany jest do Steam Decka (a na dodatek zasilacz o odpowiedniej mocy znacznie podniósłby cenę stacji dokującej), a kable HDMI są dziś tak powszechne, że praktycznie każdy ma go w domu. (Aktualizacja: aktualnie stacje z dyskiem sprzedawane są z ładowarką 65W, a pozostałe można kupić z ładowarką 45W za dopłatą).
Miałem możliwość sprawdzenia trzech stacji dokujących, z czego dwie różnią się jedynie liczbą dostępnych portów. Wszystkie działają na tej samej zasadzie. Po umieszczeniu w nich Steam Decka i podpięciu kabli możemy przenieść wyświetlany obraz na większy ekran. Działa to zarówno w przypadku Game Mode, jak i po przełączeniu się na pulpit. Ta druga opcja jest interesująca z uwagi na dostępne na Linuxie aplikacje. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pobrać przeglądarki internetowe, pakiety biurowe czy chociażby Slacka, a następnie podłączyć klawiaturę i myszkę, uzyskując tym samym całkiem przyzwoitą maszynę do pracy. Może być to zresztą niezłą alternatywą dla… laptopa. Sam miałem okazję się o tym przekonać, gdy zabrałem ze sobą stację dokującą, niewielką mysz i klawiaturę, a następnie podłączyłem całość do telewizora w wynajętym na weekend mieszkaniu.
Zdecydowanie najciekawszą z testowanych przeze mnie stacji dokujących była ta, którą wyposażono w dysk SSD M.2 o pojemności 1TB. Jego „domyślnym” zastosowaniem jest wykorzystanie tej dodatkowej przestrzeni do rozszerzenia pamięci Decka, co umożliwia zainstalowanie większej liczby gier. Trzeba jednak mieć na uwadze, że dostęp do nich będziemy mieli tylko wtedy, gdy umieścimy sprzęt w stacji.
Jeśli zainstalujemy na nim Windowsa – co jest procesem zaskakująco szybkim, prostym i w zasadzie bez problemowym – to możemy uzyskać funkcjonalność klasycznego peceta
Jest jednak i alternatywne zastosowanie takiego dysku w połączeniu z dockiem. Jeśli zainstalujemy na nim Windowsa – co jest procesem zaskakująco szybkim, prostym i w zasadzie bez problemowym – to możemy uzyskać funkcjonalność klasycznego peceta. W ten sposób nie tylko obejdziemy brak pewnych aplikacji na Linuxie, ale też brak wsparcia dla niektórych gier czy launcherów. Mając Windowsa, będziemy w stanie uruchomić aplikację Xbox czy takie tytuły, jak Lost Ark, Destiny 2 i inne, które z różnych względów (głównie oprogramowania anticheat) na SteamOS nie działają i prawdopodobnie nigdy działać nie będą.
W ofercie JSAUX znajduje się kilka zróżnicowanych modeli różniących się ceną, liczbą portów i dodatkowymi funkcjami. Najtańszy z nich, z pięcioma portami (2x USB 2.0, HDMI, zasilanie i ethernet) na promocjach można kupić już za około 26$, a więc nieco ponad 100 zł. Dopłacając kilkadziesiąt złotych, możemy zyskać więcej portów, w tym USB 3.0 lub DP 1.2. A jeśli już zależy nam na absolutnie topowych produktach tej firmy, to można zdecydować się na stację z oświetleniem RGB i czytnikiem kart pamięci lub wspomniany przed momentem model z dyskiem SSD M.2.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj