Twierdzi, że zawsze miała plan B i gdyby z aktorstwem nie wypaliło, zostałaby prawnikiem albo psychologiem. Nie miała nic do stracenia, chodząc na przesłuchania i castingi, bo nie walczyła w ten sposób o przetrwanie. Możemy w to uwierzyć, bo Juliannie Margulies nigdy nie brakowało ani talentu ani ambicji. Aktorstwem zainteresowała się dopiero na studiach, kiedy to, bardziej z ciekawości, niż potrzeby serca, zapisała się na zajęcia aktorskie. Pierwszy raz wystąpiła na scenie w sztuce "Boom Boom Room" jako tancerka go-go, mając do wypowiedzenia pełne trzy linijki tekstu. Wtedy to stwierdziła, że to właśnie bycie aktorką jest jej życiowym pragnieniem i "otworzyła oczy na całkiem nowy świat". Ten świat początkowo nie był jednak zbyt przyjazny. Kilka lat po wątpliwej jakości debiucie teatralnym pokazała się na dużym ekranie jako… prostytutka Rica w "Szukając sprawiedliwości". Na szczęście później było już tylko lepiej.

Jak na córkę swoich rodziców przystało, postanowiła studiować historię sztuki. Mała Julianna już we wczesnych latach dziecięcych interesowała się sztuką i szybko stała się osoba światową i obytą w towarzystwie. Spędzając czas z ojcem-pisarzem i oglądając występy mamy-baletnicy nie miała innego wyjścia – musiała wyrosnąć na artystkę. Jej tata pracował także w reklamie – wymyślił bardzo popularne w lata 60. hasło reklamowe Alka Seltzer: "Plop, plop, fizz, fizz, oh what a relief it is". Na korytarzach w szkole dzieci właśnie tak wołały za panną Margulies.

Wkrótce po jej narodzinach, rodzina Marguliesów przeniosła się z Upper East Side do europejskiej stolicy artystów – Paryża. Julianna mogła jednak nacieszyć się francuską kulturą tylko dwa lata, kilka następnych spędziła w Wielkiej Brytanii, tam tez skończyła szkołę. W międzyczasie w rodzinie nastąpił rozłam – ojciec został w Anglii, matka wraz z trzema córkami wróciła do USA.

W oczekiwaniu na angaż mający odmienić jej życie, Julianna zajmowała się kelnerowaniem, wystąpiła też w kilku reklamach. Tak dotrwała do roku 1994. Wtedy to dostała się na casting do powstającego właśnie nowego serialu medycznego…rolę otrzymała. Początkowo nic nie wskazywało na to, że będzie to pierwszy poważny krok w aktorskiej karierze. Jej występ rozpisany był tylko na jeden odcinek – grana przez nią postać miała popełnić samobójstwo. Kiedy partnerujący jej George Clooney zobaczył ją po raz pierwszy miał powiedzieć: "Myślę, że będziesz żyć". Miał rację. Julianna i George stworzyli jedną z najbardziej lubianych serialowych par w Ameryce, a Carol Hathaway pojawiała się regularnie na ekranach telewizorów jeszcze przez sześć kolejnych lat. Dzięki roli w "Ostrym dyżurze" Margulies stała się aktorką powszechnie znaną i uwielbianą przez widzów, co roku nagradzana nominacją do Emmy.

Sława nigdy nie uderzyła jej do głowy – nie była bohaterką żadnych skandali, dbała o swoją prywatność. Margulies twierdzi, że "kocha zarabiać pieniądze, ale nie można spędzić całego życia, czekając aż stanie się bogatym w pracy, która nie zaspokaja potrzeb artystycznych". Tak przynajmniej tłumaczyła swoja decyzję o odejściu z obsady serialu po sześciu sezonach. To była z pewnością jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu. Postać Carol już jej nie zadowalała. Aktorka uważała, że doprowadziła ją tam, gdzie być powinna. Nie chciała, żeby znudzili się nią widzowie, a ona sama wcielała się w nią niechętnie. Na tę odważną decyzję nie wpłynęła nawet propozycja otrzymania 27 milionów dolarów za kolejne dwa lata pracy na planie serialu. Wszyscy mówili jej, że jest szalona, ze wszystkich stron dobiegał do niej głos rozsądku: "Weź pieniądze. To tylko dwa lata". W decyzji utwierdził ją jednak ojciec, do którego zadzwoniła z prośba o radę. Stwierdziła, że woli dalej się uczyć i rozwijać, niż tylko zarabiać pieniądze.

Wróciła do Nowego Jorku i znów stanęła na deskach teatru. Mijało jednak coraz więcej czasu, a ciekawych propozycji pracy nie było. Odwiedziła gościnnie kilka seriali – Rodzinę Soprano i Horych doktorów. Pojawiła się w kilku produkcjach filmowych, jednak żadna z nich nie zdobyła uznania wśród krytyków i publiczności. Była Morganą w "Mgłach Avalonu", walczyła z duchami rozbitków na "Statku widmo" i z siekierą w ręku pomagała Samuelowi L. Jacksonowi obronić pasażerów samolotu przed atakiem węży. "Zrobiłam tyle filmów niezależnych i jestem przekonana, że nikt ich nie widział, ale czułam się szczęśliwa" - wspomina w wywiadach po latach aktorka. Margulies powoli uświadamiała sobie jednak, że jej kariera już dawno przestała się rozwijać. Od matki nauczyła się jednak, że szklanka jest zawsze do polowy pełna. I ten optymizm pozwolił jej kontynuować karierę. W 2006 roku zaczęła występować na Broadwayu.

[image-browser playlist="602949" suggest=""]©2000 Warner Bros. Television

Poszczęściło się jej za to w życiu osobistym. Nigdy nie zamierzała wychodzić za mąż. Jako dziecko musiała patrzeć jak jej rodzina powoli się rozpada – nie chciała dopuścić, by coś podobnego spotkało ją. Wszystko zmieniło się, kiedy na urodzinach swojego znajomego przypadkiem spotkała Keitha Lieberthala. Był bardzo przystojny, więc od razu stwierdziła, że musi być to osoba z branży – a że była do nich uprzedzona, chłodno reagowała na wszelkie próby nawiązania kontaktu. Zmiękła dopiero wtedy, gdy dowiedziała się, że Keith nie jest aktorem, lecz prawnikiem. Dwa lata później byli już małżeństwem, a w 2008 roku zostali rodzicami.

Po dwóch latach małżeństwa z prawnikiem była doskonale przygotowana do wcielenia się w rolę Alicii Florrick w nowym serialu stacji CBS. Postać skompromitowanej żony skorumpowanego polityka-erotomana przyniosła jej kolejne dwie nominacje do Emmy i jedna wygraną. Nowa rola pozwoliła Margulies przypomnieć o sobie wielbicielom seriali - Julianna zmieniła fryzurę, porzuciła różowy pielęgniarski fartuch na rzecz eleganckich garsonek, a George'a Clooneya wymieniła na Chrisa Notha i Josha Charlesa. W kancelarii Lockhart/Gardner w końcu znalazła bezpieczna przystań i możliwość przypomnienia światu o swoim wielkim talencie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj