Z dwudniowym opóźnieniem chciałem powiedzieć, co myślę o tegorocznym rozdaniu Emmy. Może to i lepiej, że wyniki się już troszkę uleżały – choć mam nadzieję, że wciąż wzbudzają Wasze emocje.
No to 10 drobnych uwag - kolejność raczej przypadkowa:
1. Zacznijmy nie od samych wyników, a od prowadzącego. Kimmel to jedna z najlepszych marek w Hollywood i po prostu zrobił swoje. Jeśli znacie jego możliwości i dotychczasowe szaleństwa na ekranie, to ta impreza wypadła dobrze. Z pewnością nie były to najlepsze z jego tekstów i występów, ale i skecz na początku, i monolog otwierający stały na poziomie, jaki w rozrywce potrafi osiągnąć góra kilka osób. Nawet wtórny (w stosunku do Oscarów, Ellen i pizzy) pomysł na kanapki dla gwiazd wypadł świeżo i sympatycznie, więc i tak naprawdę warto to obejrzeć.
2. Najlepiej wypadł oczywiście nieustający żart z Mattem Damonem (do obejrzenia poniżej). Jeśli nie wiecie, o co chodzi, to tu naprawdę powinniście sobie sprawdzić i nadrobić zaległości. Tym razem prosty patent: Matt Damon z jabłkiem pięknie rozbił strukturę narracji i stworzył kolejny rozdział tej wielkiej popkulturowej przepychanki – Kimmel/Damon.
3. Przejdźmy do nagród. Oczywiście stacja HBO i jej dwa flagowe produkty -
Game of Thrones i
Veep. Ten pierwszy to wielki fenomen na skalę światową, ten drugi sprawdza się przede wszystkim w Stanach. Akademia Emmy jest tu stabilna i trochę stetryczała. Ma dużą bezwładność i nie raz nagradza kogoś, kogo powinna nagrodzić wcześniej (o tym też później). Czy te dwa seriale są naprawdę najlepsze? Są dobre, solidne i świetnie sobie radzą, a najnowsze serie pokazały, że ich twórcy wciąż świetnie wiedzą, czego chcą. I bawią się dalej. Razem z nami.
4. Nagroda dla Tatiany Maslany za
Orphan Black to właśnie takie Emmy z opóźnionym zapłonem. Należało jej się już wcześniej, bo to, co wyprawia ze swoimi postaciami w tym serialu, to aktorstwo najwyższej klasy. Świetnie, że wreszcie to doceniono - niezależnie od tego, że sam serial powoli zaczyna gonić w piętkę.
5. Z kolei Rami Malek to sprawa świeża i szybka reakcja Emmy. Czy ten młody człowiek faktycznie był w tym roku lepszy od starych wyg (Spaceya, Schreibera i reszty)? Na pewno dał nam coś fajnego i premierowego. W końcu
Mr. Robot to fenomen ostatniego roku i serial, który zaskoczył oraz zachwycił wielu, a nie osiągnąłby tego, gdyby nie perfekcyjny casting tej postaci. Więc to nagroda, z którą trudno się nie zgodzić.
6. Statuetka dla Maggie Smith jest oczywiście bardziej okolicznościowa i na pożegnanie
Downton Abbey, ale wspominam o niej ze względu na to, jak cudnie tę sytuację wyczuł Kimmel w swym powitalnym monologu. Fragment o Smith był mistrzostwem świata – bardzo polecam, jeśli jeszcze tego nie widzieliście.
7. Bardzo mnie cieszą też obie nagrody dla
Last Week Tonight with John Oliver Johna Olivera. Gość stworzył w ciągu tych niespełna trzech lat nową jakość w zaangażowanej rozrywce i doceniono go właśnie za to, co robi najlepiej – za program gadany i za scenariusz. Żeby tak u nas ktoś potrafił w ten sposób punktować absurdy rzeczywistości...
8. Z kolei nie rozumiem nagrody za stand-up Pattona Oswalta. Dzięki Netflixowi i HBO GO możemy być praktycznie na bieżąco z co ważniejszymi premierami tego gatunku (z tą również) i naprawdę były telewizyjne produkcje lepsze pod każdym względem. Może to jakiś kawałek amerykańskiej rozrywki, w której nie rozumiem wszystkich okoliczności.
9. Jeszcze nie wspomniałem o ostatnim wielkim serialowym wygranym tego rozdania Emmy – serialu
American Crime Story, czyli opowieści o O.J. Simpsonie (nie mylić z serialem
American Crime, który też się załapał na jedną statuetkę w tym roku). Tymczasem
Story to najlepszy miniserial, trzy Emmy aktorskie, nagroda za scenariusz i jeszcze cztery bardziej techniczne. Świetny wynik, świetny serial i świetny (jak się okazuje) pomysł - opowiedzieć jeszcze raz historię, którą wszyscy znają, ale tym razem naprawdę na poziomie. To wielki zasłużony sukces i ciekawy nowy trend w amerykańskiej telewizji.
10. Na Emmy załapał się też świąteczny
Sherlock (i bardzo dobrze) oraz
Carpool Karaoke Jamesa Cordena, który tym sprytnym patentem ostatecznie przebił się do pierwszej ligi amerykańskich gości od wieczornej rozrywki. Może za rok, dwa to on poprowadzi Emmy. Nie miałbym nic przeciwko.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h