Fani Gwiezdnych Wojen czekali od 2015 roku na odpowiedź na pytanie "Kim jest Rey?" i przez ten czas spekulowali, snuli rozmaite teorie i dyskutowali. Możemy o Przebudzeniu Mocy powiedzieć na pewno coś złego, ale nie to, jak doskonale rozbudzał emocje i motywował widzów do myślenia nad odpowiedzią na to pozornie proste pytanie. Wiemy, że Ostatni Jedi poszedł trochę w sprzeczności z oczekiwaniami, wmawiając widzom, że to nie ma znaczenia. J.J. Abrams w Star Wars 9 wychodzi z tego punktu, odbijając się tak naprawdę w zupełnie inną stronę i starając się odwrócić sytuację i zarazem spełnić jakieś fanowskie oczekiwania. W 2015 roku oraz w 2016 roku pojawiło się wiele teorii, ale dwie były najpopularniejsze: Rey Kenobi oraz Rey Palpatine. Wbrew pozorom Rey Solo nie była faworytem.

Czy Rey Palpatine ma sens?

Ostatecznie wiemy, że Rey jest wnuczką Imperatora Sheeva Palpatine'a, czyli tak jak wspomniałem, coś, o czym wielu myślało podczas pierwszych seansów w 2015 roku. Pamiętam analizy, które wnioskowały, że Rey jest potomkinią Palpatine'a z uwagi na specyficzny styl walki mieczem. Da się zauważyć, że jej próby pchnięć przypominają dokonania złoczyńcy z Zemsty Sithów i co ciekawe, to też zostało wykorzystane w nowym filmie. Jej sposobność do odczuwania gniewu i Ciemnej Strony Mocy również miały być wskazówką, do której można dodać informację z książkowej wersji The Force Awakens, w której podczas walki z Kylo Renem bohaterka słyszy w głowie głos Snoke'a mówiący: zabij go. Jednak patrząc na przekrój trylogii, czuć, że powrót Imperatora nie był częścią wielkiego planu. J.J. Abrams tym powiązaniem stara się jednocześnie nadać sens powrotowi, jak i nowego kontekstu dla wszystkich trzech filmów, bo to jednak główny cel, a spięcie wątku z Oryginalną Trylogią oraz Trylogią Prequeli to mniej istotny, acz obecny element. Jednak koniec końców Rey Palpatine jak najbardziej ma sens. Dla mnie była to oczekiwana i tak naprawdę spodziewana informacja. Powiązanie postaci wydaje się oczywiste, wręcz naturalne i przede wszystkim nadające kontekstu wielu scenom z poprzednich dwóch części. Ten dostrzegalny gniew i agresja w Rey nagle staje się oczywista, a jej naturalna potęga staje się wyjaśniona. W końcu nie jest ona tak silna Mocą bez szkolenia bez większego powodu. Jest ona dziedziczką niezwykle potężnej postaci, a idąc kwestiami nawet czysto biologicznymi w świecie Star Wars, wiemy, że istota może odziedziczyć wrażliwość na Moc. Nie mówię tylko o przeklętych przez wielu midichlorianach (żyjątka w organizmie, które umożliwiają kontakt z Mocą), bo choć jest to część uniwersum, jednak odziera trochę Moc z jej mistycyzmu. Czuć w tym jednak inspirację naukowymi doniesieniami o genetyce, które dotyczą dziedziczenia czegoś po dziadkach. W jej przypadku wyjaśnia to, dlaczego rodzice Rey byli "nikim", a ona ma w sobie potęgę mrocznego przodka.
fot. Disney/Lucasfilm

Kim są rodzice Rey?

Ten wątek jest zagadkowy, ponieważ twórcy filmu nie wchodzą w istotne szczegóły, aby tę informację przekazać. Teoretycznie wyjaśnienie, że świadomie wybrali bycie "nikim" jakoś komponuje się z Ostatnim Jedi, ale problem polega tu na czymś innym. Wiem, że ojciec Rey jest synem Palpatine'a. Jednak brak głębszego wytłumaczenia tego aspektu jest dość kłopotliwy z prostej przyczyny: wielu widzów nie będzie w stanie kupić, że Imperator miał biologiczne dziecko. Jako Sith oczywiście może mieć potomstwo, ponieważ Ciemna Strona Mocy nie sterylizuje osoby nią władającej, ale jednocześnie mówimy o Sithach, którzy od czasów Dartha Bane'a, twórcy tzw. Zasady Dwóch (może być tylko dwóch, mistrz i uczeń) byli oddani kluczowemu celowi: zabić Jedi i zdobyć władzę w galaktyce. Posiadanie dziecka nie tylko zaprzecza zasadzie, którą Palpatine jako Sith kontynuował, ale też byłoby jakimś rozkojarzeniem w osiąganiu zamierzanych celów. Biorąc jednak pod uwagę fabułę Star Wars 9, można uznać, że poczęcie dziecka było decyzją czysto pragmatyczną - lepiej opętać potomka, niż tworzyć klona.  A to nawet ma więcej sensu niż klonowanie z komiksu Mroczne Imperium, które wydaje się jakąś inspiracją dla Abramsa i spółki.  Skywalker. Odrodzenie ma w tym aspekcie kilka istotnych dziur, ale ogólny sens w zamierzeniu jest jednak dostrzegalny. Zwłaszcza, gdy przyjrzymy się całemu kontekstowi, jaki jest nadany postaci Rey. W każdej części jej sposób walki mieczem świetlnym pokazuje, że jest ona strasznie ekspresywna, agresywna i jej ciosy nie są za bardzo przemyślane. Przechodzi to pewną ewolucję, ale nadal czuć, że coś w niej nie gra - szczególnie w kontekście, że jest to w założeniu bohaterka po stronie dobra. Dla porównania ewolucja Kylo Rena jest przecież kompletnie inna i ona jest też definiowana w tym, jak walczy. Jego pojedynek z Rey w finale Gwiezdnej Sagi jest tego najlepszym dowodem - spokojny, opanowany, opierający się na sile, ale i technice. Wykorzystując swoje doświadczenie i kontrolę swoich emocji, czyli coś, co pierwotnie nie było do pomyślenia w kwestii Kylo, nawet biorąc za przykład brak pewności siebie w części VII i zdobywanie jej w kluczowych scenach VIII. Takim sposobem wyjaśnienie w postaci Rey Palpatine nadaje temu wszystkiemu sensu oraz wpisuje się w tezę reżysera o tym, że Kylo Ren i Rey są jak dwie strony jednej monety.
fot. Lucasfilm
+12 więcej

Związek Kylo Rena z Rey ma znaczenie

W Ostatnim Jedi reżyser Rian Johnson  wprowadził ciekawy motyw połączenia Rey i Kylo Rena poprzez Moc. Dzięki niemu porozumiewają się na wielkie odległości oraz efektem tego w jakimś stopniu się do siebie zbliżają. Prawda jest jednak taka, że fani zaczęli ich shippować (słowo oznacza chęć fanów do zobaczenia postaci jako pary na stopie romantycznej) i tak powstał hashtag #Reylo. Star Wars 9 rozbudowuje ten motyw i w sposób iście interesujący łączy z więzami krwi. Biorąc pod uwagę, że Palpatine jest Snokiem, wiemy, że to on formalnie odpowiada za ten stan rzeczy. W tym jednak jest drugie dno, bo czemu akurat oni mieliby być powiązani poprzez Moc? Chodzi mi o wyjaśnienie w uniwersum, nie zakulisowe, bo zauważyliście pewnie, że do tej pory żadne inne postacie takiego związku nie poruszały. Wydaje się to powiązane z informacjami o świecie Gwiezdnych Wojen, które znamy z innych mediów - w tym przypadku z komiksów. Tam też wyjawiono, że "ojcem" Anakina Skywalkera aka Dartha Vadera jest właśnie Sheev Palpatine, który stworzył go poprzez manipulację Mocą. Stąd też Anakin powstał z dziewiczego poczęcia. W Skywalker. Odrodzenie w momencie, gdy Kylo Ren wyjawia Rey prawdę, nawiązuje do tego, że on jest dziedzicem Vadera, a ona Palpatine'a i przez to też są jakoś powiązani. Zinterpretowałem to własnie jako związek w Mocy poprzez ich pewne "pokrewieństwo" jako dziedziców potęgi tak naprawdę wywodzącej się od tej samej osoby. Biorąc pod uwagę ten aspekt fabularny, który naprawdę szkoda, że nie został dosłownie przytoczony, wszystko nabiera jakiegoś dodatkowego sensu. Zwłaszcza unikalność tej relacji poprzez Moc. Przyglądając się kwestii stworzenia Anakina, można by uznać, że Sheev zdał sobie sprawę z porażki tego scenariusza. W końcu Darth Vader zdradził go i pokrzyżował mu plany. Dlatego też kreacja biologicznego potomka, który dobrowolnie zgodzi się na to, czego on oczekuje, mogłoby mieć więcej sensu. Oczywiście to wszystko powinno być powiedziane w filmie, a wnioski wyciągam na bazie interpretacji i tego, co wiemy o uniwersum Star Wars. Szkoda, że Abrams nie pokusił się o rozbudowanie tego aspektu, bo odbyłoby się to z korzyścią dla historii. Nie nazwałbym tego jednak miłością, bo choć na końcu był pocałunek, trudno traktować go w innych kategoriach niż podziękowania za uratowanie życia. To jednak temat na osobny tekst, by przyjrzeć się wątkowi na przestrzeni trylogii.
fot. Lucasfilm

Rey... Skywalker

Oczywiście ciekawym aspektem całego zagadnienia z Rey jest jej tożsamość, którą poszukiwała przez całe trzy filmy. Jej wątek ostatecznie buduje uniwersalne przesłanie, że nie więzy krwi czynią nas tym, kim jesteśmy, ale decyzje, które podejmujemy. Rey nie była skazana na bycie cesarzową Palpatine, która kontynuowałaby dziedzictwo Sithów. To jest morał historii w klimacie Gwiezdnych Wojen i całej baśniowej konwencji. Nawet jeśli Saga Skywalkerów praktycznie się zakończyła, fakt przyjęcia przez Rey tego nazwiska nic w tym aspekcie nie zmienia. Bardziej odczytuję to jako odnalezienie sensu przez jednostkę poprzez związek z kimś, kto w tym na pewno pomógł. Rey Skywalker nie sprawi nagle, że dostaniemy część X, bo ta ostatnia scena i przyjęcie przez nią tego nazwiska  jest czysto symboliczne. Bardziej jako hołd dla Skywalkerów, ich dokonań i znaczenia, a nawet pokusiłbym się o małą metaforyczność Abramsa, któremu w tym nie można odmówić serca do Gwiezdnych Wojen. Ileż to fanów nie chciało być Skywalkerem? Taki koniec to dla mnie esencja Star Wars i tego ducha, które nadaje temu unikalności i staje się sensowną klamrą na historii.
fot. Lucasfilm
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj