Przeciwników całej serii nie brakuje, a swoją niechęć argumentują tym, że serial jest kiczowaty i wypacza gust młodego odbiorcy. Są wrażliwi na stosowanie słowa fenomen w kontekście kolorowych wojowników w spandexach, którzy nie niosą za sobą żadnych wartości moralnych czy kulturowych. Dlaczego więc tak dużo osób (w tym i ja) odpiera powyższe sądy i nie może doczekać się kolejnej próby przedstawienia Power Rangers w kinie? Na samym początku warto nakreślić historię pojawienia się owego zjawiska w telewizji. Być może nie wiecie, ale Power Rangers to amerykańska produkcja adaptująca materiał z japońskiego Super Sentai, która z miejsca podbiła dziecięce serca. Jasne, dziś serial wygląda tandetnie – i w sumie taki jest – ale gdy byłeś dzieciakiem, stanowił coś niesamowitego. Skąd wśród Amerykanów pomysł na zrealizowanie takiego serialu? Podczas swojej służbowej wizyty w Azji Haim Saban dostrzegł w telewizji świetny pomysł Japończyków i był w szoku, że jeszcze nikt nie podkradł im tej formuły. W oczach zaświeciły mu dolary i postanowił przekonać ludzi z amerykańskiej telewizji, że wojownicy w kolorowych spandexach to nie jest taki głupi pomysł. Na początku nikt nie był zainteresowany inwestowaniem w tak szaloną ideę, ale w 1993 roku, Sabanowi udało się po siedmiu latach zmagań rozpocząć projekt o świetnie brzmiącej nazwie Mighty Morphin Power Rangers. Stacje, które odprawiły producenta z kwitkiem, mogły pluć sobie w twarz, bo Wojownicy Mocy szybko pokonali resztę stawki, a najsłynniejsze wówczas seriale animowane nie miały z nimi szans w starciu o uwagę młodego odbiorcy. Sama inspiracja Super Sentai, nie byłaby jeszcze tak zaskakująca, gdyby nie fakt, że większość scen akcji pochodziło z... japońskiego oryginału. To by wyjaśniało wszystkie dziwaczne gesty i akrobacje, które wykonywali Rangersi. Prawdopodobnie z finansowego punktu siedzenia, taki zabieg był dużo bardziej opłacalny dla twórców, którzy uznali, że łatwiej będzie dokręcić parę scen z amerykańskimi nastolatkami i pozmieniać trochę scenariusz, by całość pasowała do sekwencji z bohaterami w kostiumach. I mogłoby to pozostać niezauważone, gdyby nie fakt, że osoby odpowiedzialne za ten serial nie miały kompletnie pojęcia, o co chodzi w japońskim oryginale! Pisali więc scenariusze po najmniejszej linii oporu, o czym świadczy prosta formuła serialu, którą można nazwać "przeciwnik odcinka". Mimo specyficznego podejścia do produkcji serialu zyskiwał on olbrzymią popularność, a dwa lata później, dzięki wysokim wynikom, udało się po raz pierwszy wprowadzić Power Rangers na duży ekran. W przeciwieństwie do produkcji telewizyjnej, film posiadał naprawdę sporych rozmiarów budżet i oczywiście jeszcze większe oczekiwania. Tym razem nikt nie kopiował Japończyków, a większość scen kręcono w Australii. Film, choć prezentował się okazalej pod względem technicznym, to scenariuszowo był źle napisany i wymagał od widza jeszcze mniej. Udało się jednak na tej produkcji zarobić przynajmniej dwukrotność budżetu, więc przyszłość Power Rangers jawiła się w jasnych barwach. Ale niekoniecznie dla młodych aktorów, którzy wcielali się w głównych bohaterów. Krzyczący z podniecenia i mężnie stawiający się wrogom dzieciaki wcale nie miały tak lekko podczas kręcenia kolejnych odcinków serialu. Oryginalna obsada rozpadła się już po pierwszym sezonie, w głównej mierze ze względu na fatalne warunki. Ponieważ chciano zaoszczędzić na zatrudnianiu kaskaderów, twórcy postanowili od razu wynająć aktorów, którzy będą mogli samodzielnie realizować ekwilibrystyczne popisy. Aktorzy z pierwszej obsady po latach wielokrotnie wyznawali kolejne ciekawostki z pracy na planie. Niskie zarobki i homofobiczna atmosfera to jedne z nich. Liczne problemy towarzyszące produkowaniu tego serialu na pewno nie interesowały większości z dzieciaków, które po prostu dobrze bawiły się podczas seansu każdego odcinka. Oczywiście już wtedy zastanawiało mnie, dlaczego Żółta Wojowniczka nie nosi spódniczki tak jak Kimberly (i dlaczego w kostiumie ewidentnie odgrywa ją facet), albo dlaczego wypowiedzi Rity – ledwo słyszalne przez polskiego lektora – nie pasowały do ruchu jej ust. Dziś można jednak powiedzieć, że taki jest po prostu klimat pierwszej serii, która zapoczątkowała całe mnóstwo kolejnych. Sukces Power Rangers jest na pewno zasługą zmiany podejścia do kolejnych produkcji. Po zakończeniu Ery Zordona serial stał się antologią. Każdy kolejny sezon to zupełnie inna, budowana od podstaw historia z nowymi bohaterami, nowym złoczyńcą i nowymi mocami. Fabuły stały się bardziej spójne, zaczęły opierać się na zwartej, rozwijanej od początku do końca intrydze. Bohaterowie pierwszoplanowi zaczęli silnie się rozwijać charakterologicznie, stając się interesującymi, wielowymiarowymi postaciami, którym można kibicować i z którymi można się utożsamiać. Power Rangers zaczęli cechować się niespodziewanymi zwrotami akcji i przede wszystkim fantastycznymi scenami walk. Nie we wszystkich sezonach po równo i nie w każdym z kilkuset odcinków, ale tak zaskakująco dużo i w tak zaskakująco dobrym stylu, że pomimo technologicznej "taniości" owe fabuły ogląda się z prawdziwym podziwem i przyjemnością. Ta formuła, która krytykom wydaje się być kiczowata do bólu, naprawdę działa. Serial rozwijał się przez dwie długie dekady, w trakcie których jego twórcy uczyli się panować nad tym specyficznym tworzywem, z którego składa się Power Rangers. Seria zasłynęła również świetnymi ścieżkami muzycznymi, szczególnie tymi autorstwa Rona Wassermana, artysty odpowiedzialnego między innymi za kultowy utwór Go Go Power Rangers!, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tematów muzycznych w historii popkultury. Na świecie to wciąż fenomen, który gromadzi przed telewizorami liczne grono fanów. Nie trudno jest znaleźć różne fandomy spędzające czas na dyskusji na temat każdego, nawet najmniej istotnego elementu fabuły. W Polsce Power Rangers tracili popularność z wiekiem dojrzewania pierwszych odbiorców, ale wciąż ma silną pozycję. Malkontenci mogą zatem wciąż krytykować i umniejszać sukces Power Rangers, ale pomimo wielu starań, nie mogą zanegować faktu, że seria z kolorowymi wojownikami stała się globalną marką, a jej twórcy zarobili grube miliony. Komiksy, gry wideo, zabawki i kolejne odsłony Power Rangers, ponownie także w kinie – potwierdzają, że mamy doczynienia z fenomenem i jedną z bardziej popularnych serii o superbohaterach w popkulturze. Najlepiej świadczy o tym fakt, że już w najbliższy piątek, 24 marca 2017 roku obędzie się premiera filmu Power Rangers
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj