Wielu popkulturowych znawców uważa, że kolejna era ekranizacji komiksów zaczęła się wraz z filmem Blade, choć zapewne poza komiksowymi geekami mało osób zdaje sobie sprawę, że czarnoskóry łowca wampirów pochodzi z komiksów stajni Marvel. Kolejną dobrze ocenianą adaptacją był X-Men Bryana Singera, ale to właśnie obraz o Peterze Parkerze zapisał się złotymi literami w historii kina i tak naprawdę rozpoczął komiksowo-filmowe szaleństwo. Spider-Man był pierwszym filmem, który przebił magiczny granicę 100 milionów dolarów osiągniętych w jeden weekend. Okazało się, że komiksowi bohaterowie są warci tony zielonych banknotów z wizerunkiem zmarłych prezydentów. Hollywoodzcy producenci oszaleli na ich punkcie, a ta moda utrzymuje się po dziś dzień.
Każdy początek serii filmów o superbohaterze musi skupić się na momencie, w którym uzyskał on swoje moce i pierwszy raz ubrał swój strój, czyli jednym słowem: genezie. Spider-Man zadebiutował w 1962 roku na łamach piętnastego numeru "Amazing Fantasy", a został stworzony przez Stana Lee i Steve’a Ditko. Jako pierwszy nastolatek, który staje się superbohaterem, z marszu zyskał uwielbienie ze strony czytelników.
Peter Parker był cichym, nieśmiałym i zamkniętym w sobie chłopakiem, który od towarzystwa dziewczyn wolał czas spędzony z nosem w książkach. Zainteresowany nauką, postanowił odwiedzić publiczną wystawę poświęconą eksperymentom promieniotwórczym. Wtedy to mały pająk, spuszczając się po pajęczej nici, wszedł w zasięg działania urządzeń, a następnie ugryzł naszego bohatera. Już chwilę później Peter uskakuje przed samochodem, który niemalże go przejeżdża, i wspina się po nowojorskich budynkach. Wydawałoby się, że oczywistym będzie, iż nasz bohater wykorzysta swoje supermoce do walki ze złem, jednak Peter postanawia zarobić trochę pieniędzy i wychodzi na ring jako zamaskowany wrestler. Za swoją pierwszą zwycięską walkę dostaje 100 dolarów i propozycję angażu w telewizji.
Filmowa geneza przebiega bardzo podobnie, a większość zmian wynika z dostosowania realiów do XXI wieku. Peter jest licealistą, który wraz ze szkolną wycieczką zwiedza laboratoria Wydziału Fizyki Uniwersytetu Columbia. W latach 60. ubiegłego stulecia świat (czytaj: Ameryka) nadal żył w cieniu atomu, Hiroszimy i promieniowania. Dziś zafascynowani jesteśmy genetyką i eksperymentami z DNA. Tym samym w filmie naukowcy z Uniwersytetu zajmują się krzyżowaniem genów i próbami stworzenia nowego gatunku pozbawionego wad. Zamiast królików, obiektem eksperymentów są pająki. Jeden z nich, posiadający specjalnie wyselekcjonowane cechy, ucieka ze swojego szklanego więzienia i po pajęczej nici trafia wprost na dłoń Petera.
Filmowemu Parkerowi dużo dłużej zajmuje odkrycie wszystkich swoich mocy. Najpierw zauważa przyrost masy mięśniowej, poprawę wzroku, następnie niezwykły refleks i siłę, która pozwala mu wygrać walkę ze szkolnym łobuzem. Dopiero później odkrywa zdolność chodzenia po ścianach.
Peter postanawia swoje moce spieniężyć poprzez walkę na ringu. W filmowej wersji stawka jest dużo wyższa, bo wynosi trzy tysiące, jednak chłopak zostaje oszukany przez prowadzącego walkę i otrzymuje symboliczne 100 dolarów.
Najważniejszym punktem przemiany Parkera w superbohatera była śmierć jego wujka Bena. W komiksie Peter, będąc w studiu telewizyjnym, ignoruje uciekającego przestępcę i starszego policjanta, który prosi go o pomoc. Nie chce się angażować w sprawy, które go nie dotyczą, ani nie zamierza pozwalać innym, by go wykorzystywali. Jego samolubne zachowanie zostaje ukarane, gdyż przestępca włamuje się do jego domu i zabija wujka Bena. Wtedy Peter postanawia odnaleźć mordercę i wymierzyć sprawiedliwość oraz zemścić się.
W filmie odmowa pomocy w ujęciu przestępcy jest mniej samolubna i po części usprawiedliwiona. Mężczyzna, który został okradziony, sam wcześniej oszukał Petera, nie wypłacając mu należnych pieniędzy za walkę. Przestępca, któremu Parker pozwolił uciec, zaatakował wujka Bena na ulicy, a przynajmniej tak wynika ze zdarzeń pokazanych w filmie. Warto również podkreślić, że słynne słowa "with great power comes great responsibility" nie zostały w komiksie wypowiedziane przez wujka, a znalazły się w ostatnim panelu jako wypowiedź narratora, i to w wersji: "...with great power there must also come -- great responsibility!".
Istotną różnicą między komiksem a filmem jest jedna z mocy Spider-Mana, a mianowicie wytwarzanie pajęczych sieci. W pierwowzorze Peter stworzył urządzenia mocowane na nadgarstkach, które wystrzeliwały specjalną substancję (również zaprojektowaną przez naszego bohatera). Spider-Man wielokrotnie wpadał w tarapaty, gdy kończyły mu się naboje i nie mógł już tworzyć pajęczyn.
W filmie natomiast sieć stanowiła jedną z mocy i była wytwarzana przez organizm Parkera. Motyw ten został wymyślony jeszcze przez Jamesa Camerona, który wcześniej przez wiele lat przymierzał się do stworzenia adaptacji. Raimi postanowił wykorzystać ten pomysł, uważając, że jest bardziej realistyczny niż to, iż nastolatek sam tworzy zaawansowane urządzenie i substancję. Wielu fanów komiksu nie podzieliło jego opinii i krytykowało tę zmianę.
Z równie silnym niezadowoleniem spotkała się inna filmowa scena. Parker po walce na ringu, gdzie występował jako Spider-Man (choć sam chciał, by nazwano go Human-Spider) w stroju bardzo przypominającym późniejszą profesjonalną wersję, bez maski wykłóca się o pieniądze z organizatorem walk. W komiksie nikomu nie pokazywał się bez niej, zachowując przez bardzo długi czas swoją anonimowość.
Sam Tobey Maguire został bardzo dobrze oceniony, a jego kreacja uznana została za bliską komiksowemu pierwowzorowi. Dopiero po premierze Niesamowitego Spider-Mana i aktorskim popisie Andrew Garfielda fani zauważyli, że filmy Raimiego w mniejszym stopniu nasycone są specyficznym, czasem nieco czerstwym, pajęczym humorem.
Pierwszą miłością Petera Parkera w filmie jest jego sąsiadka i rówieśniczka, Mary Jane Watson. Rudowłosa dziewczyna jest piękna, popularna i umawia się ze sportowcem – Flashem. Należy do wyższej kasty szkolnego społeczeństwa, do elity, która pastwi się nad takimi mądralami jak Parker. Jednak w głębi duszy MJ jest bardzo nieszczęśliwą osobą, mieszkającą z ojcem-alkoholikiem i marzącą o wyprowadzce do wielkiego miasta, gdzie czekać będzie na nią aktorska kariera. Zawsze stawała w obronie Petera, ale dopiero po zakończeniu szkoły zaczyna rodzić się między nimi uczucie.
W komiksie natomiast pierwszą miłością była Gwen Stacy, córka kapitana policji, która pojawia się w "The Amazing Spider-Man" #31, kiedy to Peter rozpoczyna studia. Jednak należy podkreślić, że pierwsza wzmianka o Mary Jane pojawiła się już w #15, choć ona sama poznała Petera dopiero w #42. Początkowo ich relacja opierała się na przyjaźni, zresztą oboje byli w związkach – Peter z Gwen, a MJ z Harrym Osbornem. Dopiero wspólna tragedia i śmierć bliskiej osoby zbliżyła ich do siebie. Filmowa wersja Mary Jane jako sąsiadki i szkolnej rówieśniczki Parkera jest oparta na postaci z serii "Ultimate Spider-Man". Kreacja Kirsten Dunst spotkała się z mieszanymi opiniami, a fani zarzucali jej przede wszystkim nijakość oraz brak drapieżności czy zmysłowości, którymi charakteryzował się komiksowy pierwowzór.
W filmie Mary Jane najpierw jest dziewczyną szkolnego osiłka i łobuza, Flasha Thomsona. Jako pierwszy na własnej skórze odczuwa on nowe pajęcze moce Parkera. Walka między nimi jest oczywistym nawiązaniem do sceny z "Ultimate Spider-Man" #2. Chłopak po zakończeniu szkoły i zerwaniu z rudowłosą znika z ekranu i do końca filmu już nie występuje.
W oryginalnej serii komiksów Flash pojawił się w "Amazing Fantasy" #15. Był on jednym ze szkolnych wrogów Petera, stale się nad nim znęcając i go wyśmiewając. Ironią losu było to, że Flash był również największym fanem i zagorzałym obrońcą Spider-Mana. Założył nawet jego fanklub, do którego jednak nie chciał przyjąć Petera. Lata szkolne minęły i wrogość miedzy chłopakami zmniejszyła się, a z czasem zostali oni przyjaciółmi.
Kolejnym filmowym chłopakiem Mary Jane, z którym zaczęła się spotykać już po zakończeniu szkoły, był Harry Osborn, przyjaciel Parkera. Skonfliktowany ze swoim ojcem, buntujący się, by zwrócić jego uwagę, daje się wyrzucić z każdej prywatnej szkoły. Gdy trafia do państwowej placówki, jako outsider nawiązuje porozumienie z innym odludkiem, czyli Peterem. Po zakończeniu szkoły zamieszkują razem, ale relacje między nimi zaczynają się pogarszać. Harry bowiem zaczyna spotykać się z Mary Jane, a ta powoli odkrywa, że czuje coś do Petera. Trójkąty miłosne nigdy nie służą przyjaźni. Gdy ojciec Harry’ego umiera, ten przysięga zemścić się na Spider-Manie.
W komiksie Harry pojawia się w "The Amazing Spider-Man" #31 wraz z rozpoczęciem przez Petera nauki na uniwersytecie. Oczywiście stają się przyjaciółmi i wspólnie wynajmują mieszkanie. Parker zapoznaje Harry’ego z Mary Jane, która staje się jego dziewczyną. Trudne relacje z ojcem negatywnie wpływają jednak na jego osobowość. Gdy MJ rozstaje się Harrym, ten popada w narkotykowy nałóg. Stan psychiczny bohatera jeszcze bardziej pogarsza się, gdy jego ojciec umiera. Filmowa wersja Harry’ego jako szkolnego przyjaciela Petera to nawiązanie do postaci z serii "Ultimate Spider-Man".
Głównym przeciwnikiem Spider-Mana w filmie jest genialny naukowiec i przedsiębiorca, Norman Osborn. Jego firma - Oscorp - współpracuje z wojskiem, a jedno ze zleceń dotyczy gazu, który ma zwiększać zdolności bojowe żołnierzy. Z powodu braku pozytywnych wyników prace nad nim mogą zostać przekazane konkurencji, a utrata tego kontraktu oznaczać może bankructwo. Norman postanawia zaryzykować i przeprowadzić eksperyment na samym sobie. W wyniku działania gazu zyskuje niezwykłą siłę i zwinność, ale zarazem popada w obłęd i doznaje rozdwojenia jaźni. Jego mroczna strona przejmuje kontrolę i jako Green Goblin rozpoczyna usuwanie wrogów wśród rady nadzorczej firmy. Konfrontacja ze Spider-Manem sprawia, że Norman zyskuje nowego przeciwnika. Chęć pokonania osobnika, który dorównuje mu mocą, staje się jego obsesją. Zbierając fakty i drobne tropy, udaje mu się nawet odgadnąć, kto chowa się pod maską Spider-Mana.
W komiksie Green Goblin po raz pierwszy pojawił się w "The Amazing Spider-Man" #14 jako łotr poruszający się na latającej mechanicznej miotle. Sama postać Normana Osborna zawitała na łamy serii dwa lata później - w #37, a dwa numery później zielony łotr odkrył sekretną tożsamość Parkera. Plotka głosi, że wybór Normana jako osoby podszywającej się pod Green Goblina spotkała się ze sprzeciwem Steve’a Ditko i była kroplą przelewającą czarę goryczy, która spowodowała jego odejście z Marvela. Komiksowy Osborn od dziecka marzył o władzy i sile. Swoim imperium rządził żelazną ręką, bezwzględnie niszcząc wrogów. Gdy odkrył, że jego współpracownik (dr Mendel Stromm) wykorzystuje potajemnie fundusze firmy, bez wahania wydał go w ręce policji. Okazało się, że naukowiec opracowywał chemiczną formułę, która miała zwiększać możliwości ludzkiego ciała. Norman postanowił przetestować zieloną substancję na sobie i tak narodził się Green Goblin - największy wróg Spider-Mana.
W filmowej wersji dr Stromm sprzeciwia się eksperymentom na ludziach i ostatecznie ginie z rąk Osborna. Motyw gazu, który przemienia Normana w Green Goblina, pojawia się również w serialu Spider-Man: The Animated Series wyprodukowanym przez FOX.
W rolę Normana Osborna w filmie wcielił się Willem Dafoe, który nawet uśmiechając się, wywołuje u widzów strach i przerażenie. Był to idealny wybór, a aktor mocno zaangażował się w budowanie kreacji Green Goblina. Nalegał nawet na to, by samemu wykonywać wszystkie numery kaskaderskie, więc 90 procent scen latania na urządzeniu czy walk ze Spider-Manem zostało osobiście przez niego wykonanych. Z krytyką spotkał się jednak wizerunek Green Goblina, gdyż zrezygnowano ze zwykłego komiksowego stroju na rzecz pancerza i hełmu. W internecie panowała opinia, że Willem Dafoe został przez producentów ubrany w kostium Power Rangera.
Finałowa sekwencja filmu skupia się na porwaniu Mary Jane przez Green Goblina. Walka na moście i upadek rudowłosej jest oczywistym nawiązaniem do jednego z najważniejszych komiksów wszech czasów, hołdem oddanym historii, która zakończyła srebrną erę amerykańskiego komiksu, czyli "The Night Gwen Stacy Died". W numerach 121-122 "The Amazing Spider-Man", które ukazały się w czerwcu i lipcu 1973 roku, Green Goblin porywa dziewczynę Parkera, Gwen Stacy.
Inaczej niż w filmie, Spider-Man ponosi porażkę i nie udaje mu się uratować swojej ukochanej. Śmierć tak ważnej postaci wstrząsnęła czytelnikami. Już nic nigdy nie miało pozostać takie same - okres niewinności się skończył.
Filmowa scena, w której Green Goblin ciągnie za sobą związanego Spider-Mana, jest odtworzeniem ikonicznej okładki z numeru 39.
Natomiast śmierć Normana w wyniku uderzenia jego własnego pojazdu jest bezpośrednim przeniesieniem komiksowej sceny ze wspomnianego numeru 122. Choć zarówno w filmie, jak i w komiksie wróg umiera, to sam Green Goblin będzie długo prześladował Spider-Mana. Drugą tożsamość Normana wraz z jego kostiumem odkrywa Harry, który poprzysięga pomścić ojca. Motyw zemsty Raimi będzie kontynuował przez całą filmową trylogię. W drugiej części Harry odkryje sekretny pokój ojca, a w trzeciej stanie się kolejnym zamaskowanym wrogiem Spider-Mana. W komiksie strój Green Goblina będą wykorzystywać różni bohaterowie - poza Osbornami również dr Hamilton czy Phil Urich. Samo serum Normana zostanie udoskonalone oraz pozbawione skutków ubocznych i wykorzystane przez Rodericka Kingsleya do stania się Hobgoblinem.
Filmowi twórcy zostawili jeszcze kilka innych tropów. Podczas sceny pogrzebu jeden z pobliskich nagrobków jest podpisany nazwiskiem "Stacy". Następne nawiązanie możemy odnaleźć na początku filmu, gdy po raz pierwszy spotykamy Mary Jane w szkolnym autobusie. Ubrana jest w fioletową bluzkę i zielony płaszcz. Kolorystyka jest nawiązaniem do kostiumu komiksowego Green Goblina. Z drugiej strony same elementy jej ubioru, a przede wszystkim opaska na włosach, odwołują się do wizerunku Gwen.
Jeśli jesteśmy przy kolorach i odzieży, to warto również wspomnieć filmową scenę Święta Dziękczynienia. Parker ma na sobie zieloną koszulę i fioletowy krawat, natomiast Norman - niebieską koszulę i czerwony krawat, więc oboje noszą kolory swoich wrogów. Z kolei ubrania Harry’ego posiadają trzy główne kolory: zielony, czerwony i niebieski, co symbolizuje jego rozdarcie między przyjaźnią z Peterem a lojalnością wobec ojca.
Kolejnym tropem są wzmianki o postaciach komiksowych, które zresztą pojawiają się w kolejnych filmach. W jednej scenie Peter wspomina, że nie ma już pracy, gdyż został zwolniony przez dr. Connorsa. Postać ta pojawia się już w kolejnym filmie (Spider-Man 2), chociaż dopiero w reboocie z 2012 roku przyszło nam zobaczyć metamorfozę naukowca w Lizarda. Kolejnym wspomnianym jedynie z imienia bohaterem jest Eddie Brock. W scenie rozgrywającej się w gmachu Daily Bugle jeden z pracowników gazety wspomina, że Eddie jest na tropie Spider-Mana i stara się mu zrobić dobre zdjęcie. Ta postać pojawi się dopiero w filmie Spider-Man 3.
Kolejną ciekawostką jest nazwa firmy, która w filmie wygrywa wojskowy przetarg z Oscorp. Quest Aerospace w rzeczywistość zajmowała się produkcją modeli rakiet-zabawek, a w 1995 roku została wykupiona przez ToyBiz, czyli obecne Marvel Entertainment. Z kolei wojskowy, który nadzorował przetarg i żywił urazę do Normana, nazywał się Slocum. Generał Slocum był wojskowym z czasów Wojny Secesyjnej oraz nowojorskim kongresmenem, jednak najbardziej to nazwisko jest znane z powodu parowca. PS "General Slocum" został zbudowany w 1891 roku i operował w okolicach Nowego Jorku. W 1904 roku doszło do pożaru i parowiec zatonął, a ponad 1000 pasażerów straciło wtedy życie. Do czasów 9/11 była to największa nowojorska tragedia.
Oczywiście w Spider-Manie nie mogło zabraknąć Stana Lee. W swoim cameo sam staje się bohaterem, gdy ratuje małą dziewczynkę przed spadającym gruzem w sekwencji ataku Green Goblina na radę nadzorczą.
Wrestler Bonesaw z początku filmu grany jest przez profesjonalnego zawodnika Randy’ego Savage’a aka "Macho Man". Na początku swojej kariery występował on pod pseudonimem "The Spider".
Z kolei spikera na ringu, który zapowiada wejście Petera, nazywając go (po raz pierwszy w filmie) Spider-Manem, zagrał Bruce Campbell. Aktor ten wystąpił w pierwszym filmie Raimiego - "Martwe zło" (1981).
Kolejnym interesującym występem gościnnym jest pojawienie się Lucy Lawless (znanej z roli Xeny) jako punkówy, która udziela wywiadu telewizyjnego i na ekranie pojawia się raptem na kilka sekund. Jej obecność nie dziwi tak bardzo, gdy uzmysłowimy sobie, że Sam Raimi był jednym z producentów serialu Xena: Wojownicza księżniczka.
Choć od premiery filmu minęło ponad 10 lat, to jedna szczególna scena jest ciągle wspominana i można śmiało powiedzieć, że stała się już kultowym motywem popkultury. Wiele dziewczyn niebędących miłośniczkami komiksów czy filmów akcji wybierało się na seans właśnie dla Maguire'a i Dunst całujących się w deszczu, z chłopakiem wiszącym do góry nogami. Obecnie każdy ranking słynnych filmowych pocałunków musi obejmować tę scenę. Michael Netzer, rysownik pracujący dla DC oraz Marvela, na swoim blogu wskazał komiks swojego współautorstwa, który mógł być inspiracją dla filmowych twórców. Chodzi tutaj o numer 89 serii "Marvel Team-Up" ze Spider-Manem i Nightcrawlerem w rolach głównych. Różnicą jest tylko to, że to niebieski mutant kradnie pocałunek kobiecie, a nie nasz pajęczy bohater. Warto jednak odnotować, że podobną scenę odnajdziemy również w animowanych przygodach marynarza Popeye'a z filmu "Puppet Love" (1944).
Na koniec warto wspomnieć o wielu zastanawiających i wzbudzających moją konsternację nawiązaniach do komiksowego konkurenta, czyli DC Comics. W pierwszej scenie w autobusie, nad głową kierowcy znajduje się naklejka z nazwiskiem "Wayne". Później, gdy Peter próbuje wystrzelić swoją pajęczynę, wypowiada lub parafrazuje słynne komiksowe kwestie – "Up, up and away, Web!" oraz "Shazam!".
W jednej ze scen Peter, biegnąc przez tłum, rozpina koszulę i pokazuje symbol pająka - okazuje się, że kostium nosi pod ubraniami. To nawiązanie do ikonicznego gestu Supermana.
Dodatkowo ciocia May w szpitalu zarzuca Peterowi, że bierze na swoją głowę zbyt dużo obowiązków: "Studia, praca, opieka nade mną. Nie jesteś przecież Supermanem". Nie sposób się z ciocią nie zgodzić, choć trzeba przyznać, że nie minęła się z prawdą aż tak, jak mogłoby się jej wydawać.