To była jakaś połowa zwiedzania planu 2. sezonu Into the Badlands w Irlandii. Zanim jeszcze zobaczyliśmy pracownie kostiumografa i efekty jego praca, była okazja do rozmowy. Choć głównie opowiadał Giovanni Lipari, wspierająca go Tamsin McKiernan z ekipy zajmującej się kostiumami, także dodawała różne ciekawostki. Czytaj także: Daniel Wu o krwi i 2. sezonie Into the Badlands ADAM SIENNICA: Nad czym dziś pracowaliście? GIOVANNI LIPARI: Gdy dochodzimy do końca zdjęć, mamy więcej czasu, niż zazwyczaj, ale wciąż jest parę rzeczy, które trzeba poprawić i parę kostiumów, które trzeba przygotować. Mamy więc więcej czasu na myślenie, co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem, bo producenci często zmieniają różne aspekty. Mamy jeszcze do przygotowania kostiumy dla kilku postaci. TAMSIN MCKIERNAN: Rano pracowaliśmy nad nowym kostiumem dla Waldo. GL: A, racja. To ten pan na wózku inwalidzkim. Przygotowaliśmy dla niego nowy kostium, bo przejmuje on dowodzenie, więc musi wyglądać poważniej. Dziś pracowaliśmy nad dopinaniem detali. Znacie dokładną liczbę kostiumów, które przygotowaliście do 2. sezonu? GL: Dokładnie ich nie liczyłem. W każdej grupie postaci jest jakieś 40-5o osób. A ile jest takich grup? GL: Dużo! TMK: Mamy lojalistów, mamy żołnierzy Wdowy, nomadów, tę grupę w melonikach... GL:  No i są też Siepacze. TMK: Prawda, to też duża grupa. Czyli mówimy tylko o kostiumach dla statystów? TMK: Zgadza, to liczby tylko dla nich bez głównej obsady. GL: Powiedzmy, że przygotowaliśmy jakieś 400 kostiumów. Nie znam dokładnej liczby, ale to będzie mniej więcej tyle. I każdy musi być nowy. Nie mamy żadnego magazynu ze starymi kostiumami. Staraliśmy się sprowadzić je z poprzedniej serii, ale to logistyczny koszmar. Dlatego wszystko robimy od nowa.  Mamy grupę krawców w Budapeszcie i tutaj. Musimy pracować z dodatkowymi ludźmi, bo inaczej nie wyrobilibyśmy terminów. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Jakbyś miał podzielić efekty pracy. To ile kostiumów powstało w Budapeszcie? GL: Główny prototyp stworzyliśmy tutaj, a resztę robimy tam. Wysyłamy więc kostium do Węgier do warsztatów, gdzie mogą nam je powielać. Jakieś 65% kostiumów powstało w Budapeszcie. A ilu ludzi pracuje dla Ciebie przy kostiumach? GL: Jakieś 35 osób. Jakbyś porównał pracę przy Into the Badlands z swoimi poprzednimi projektami? Czujesz większą skalę? GL: Skala tak naprawdę jest taka sama, ale wszystko dzieje się szybciej. Wyzwaniem jest czas. Zawsze mówię, że jedynymi różnicami jest czas na prace oraz wpływ departamentu walki. A to bardzo ważny departament w ekipie tego serialu. A możesz powiedzieć, czym się inspirujesz podczas nad kostiumami tego serialu? GL: Miles Millar, który jest producentem serialu, podał nam pomysł, byśmy wykorzystywali azjatycki styl lub byśmy mieszali go z innymi trendami. Ważnym konceptem jest steampunk. Używamy dużo zardzewiałych metali, które wracają do użycia setki lat w przyszłości. Co tam jeszcze...? TMK: Styl wiktoriański. GL: A, tak, jasne. Ciągle o nim zapominam. To była kolejna rzecz, którą Mark chciał w serialu. Każda postać prezentuje inny styl. I sęk w tym, że on różni się dla każdego bohatera. TMK: Styl kostiumów przypomina mi trochę gry wideo jak Mortal Kombat lub Street Fighter. GL: Szkoda, że nie miałem takiego wyobrażenia, gdy zaczynaliśmy pracę. Akurat tym nigdy się nie inspirowałem. Wychodzi na to, że zapamiętałem pewne rzeczy, o których nie wiedziałem. Jeśli to, co mówię, brzmi sensownie. Trzeba szybko wpadać na dużo pomysłów i zdajesz sobie sprawę, że masz pewne obrazy, które utkwiły w głowie z reklamy i tym podobnych rzeczy. Chodzi się o to, jak głęboka jest twoja szafa z pomysłami, obrazami i odniesieniami. Są sytuacje, kiedy myślisz, że nie masz pomysłów, gdy nagle coś wpada ci do głowy. I potem kolejna rzecz i kolejna. Wiem, że na pewno nie grałem w te gry, ale to interesujące, że czuć te nawiązania. Ważne dla nas były też kolory. Kostiumy poddajemy starzeniu i znoszeniu, ale natura pozostaje bez zmian. Opieramy się na kolorach - jasno pomarańczowe, purpurowe czy zielone. TMK: Każdy z Baronów ma własną armię, która ma określony kolor. GL: W 2. sezonie poznacie nową grupę, która ma swój unikalny kolor, który odróżnia ich od innych. Takim sposobem ludzie od razu rozumieją różnicę. Wykorzystujemy strukturę, kształt i kolor - cokolwiek, by nadać temu unikalności.
BTS - Into the Badlands _ Season 2 - Photo Credit: Antony Platt/AMC
Dla scen walk przygotowujecie osobne kostiumy? TMK: Akurat do tych scen muszą być inne wersje kostiumów. Na przykładzie Sunny'ego mamy jeden wzór kostiumu, ale nie robimy tylko jednej wersji. Jedna normalna, drugą potrzebuje, by używać ją z uprzężą do sznurków, kolejna potrzebna dla dublera i jeszcze jedna wersja dla dublera z uprzężą do scen kaskaderskich. Powstają różne wersje do różnych zastosowań. Jeden kostium ma z pięć lub sześć wariacji. GL: Najpierw tworzymy prototypy, a potem wysyłamy do ludzi, by stworzyli z niego kolejne wersje. Tego tutaj akurat nie tworzymy. Potrzebne są też różne rozmiary. Na przykład dziś rozwaliliśmy kostium, który musiała ubrać o wiele większa osoba. Wchodzimy więc do technicznej fazy. Ciekawi mnie kostium Wdowy, który bardzo odstaje od tego, co prezentują inni bohaterowie. Można powiedzieć, że ma kostium, w którym walczy, jest twarda, ale jednocześnie wygląda bardzo kobieco. Jak coś takiego osiągnąć? Trzeba iść na kompromisy? GL: Bardzo interesujące pytanie. Zgodzę się, na pewno ciągle trzeba iść na kompromisy. Analizowaliśmy koncepty z poprzedniego sezonu, by zrozumieć pewne detale. Trudno musiało być osobie, która opracowywała koncept dla Wdowy. To dziwny okres czasu, więc trzeba odnaleźć różne rozwiązania. Myślę, że przy pierwszym sezonie wykonali kawał dobrej roboty. Niby można czerpać z każdego okresu, by tworzyć kostiumy, ale trzeba uważać, by nie sięgnąć po coś, co nie będzie pasować. To ciągle odciąga uwagę od tego, co robimy. Na przykładzie Wdowy stwierdzono, że będzie nosić czarną skórę, ale jednocześnie trzeba uważać, by nie wejść na dziwaczne rejony z  lateksem, jeśli wiesz, o czym mówię. Trzeba trzymać się z daleka od trudnych sytuacji. Co dzieje się z kostiumami, gdy kończycie prace na planie? GL: Nie wiem, co AMC z nimi zrobi. Myślę, że trzymają je w magazynie z nadzieją wykorzystania przy kolejnym sezonie. Czekają, aż będzie zielone światło dla następnej serii. Mogliśmy użyć niektórych gotowych kostiumów, ale chcieliśmy, by serial ciągle zachowywał swoją świeżość. Podkreślasz, że mogliście użyć kostiumy z pierwszego sezonu, to tego nie zrobiliście? Jest jakaś ciągłość w tym elemencie? GL: W tym aspekcie raczej straciliśmy całą ciągłość. TMK: Mamy do nich dostęp online, ale nie musimy brać pod uwagę, że coś zostało pokazano pod koniec sezonu pierwszego, więc teraz ma to wyglądać tak... GL: Poza tym w scenariuszu mamy informacje, że bohaterowie zmienili swoje miejsca pobytu. W pewnym sensie każdy zaczyna od nowa. TMK: Wychodzimy też z krainy bezprawia. Dlatego też kostiumy postaci nie są sztywno dyktowane przez działania Baronów. Nie tworzymy tylko uniformów dla Siepaczy. Giovanni może wymyślić nowe kostiumy dla społeczeństwa, które nie ma żadnego związku z Baronami. Przy tworzeniu kostiumów współpracujecie ściśle z aktorami? GL: Czas nam na to nie pozwala. Gdy aktorzy przychodzą przymierzać kostium, całe proces tworzenia jest zakończony. W wielu momentach musimy ryzykować, ale przeważnie obsada nie ma z tym problemu i jest wyrozumiała. Czasem musimy zacząć prawie od nowa. Cały temat omawialiśmy z Milesem. Zna gusta obsady i swój, więc to jest bardzo pomocne. Interesujące jest to, że gdy aktorzy poproszą o jakąś zmianę, to poprawia jakość kostiumu. Ich sugestie okazały się bardzo pomocne. Zawsze mnie ciekawiło, co takiego robicie z tymi kostiumami, że wyglądają na stare i znoszone. GL: Na dole mamy takie małe pomieszczenie, które odgrywa w tym wielką rolę. Jest to pokój starzenia i farbowania. Zajmują się "niszczeniem" wszystkich kostiumów. Mają tam wielki zbiornik z gorącą wodą, dzięki któremu puszczają wszelkie szwy. Potem oblewają to wybielaczem. Wkładają do kieszeni mokry papier, co sprawia, że wyglądają potem, jakby noszono je od bardzo dawna. Są specjalne techniki, by postarzyć kostium. Dopiero wówczas wyglądają cudownie, nie wcześniej. Czasem, jak tworzymy kostium, myślimy sobie, "jakie to brzydkie!", ale mamy świadomość, że przejdzie on ten cały proces i będzie wyglądać bardzo dobrze. Mieliście jakieś sytuacje awaryjne? Na przykład, że podczas sceny kostium się porwał i musieliście interweniować? GL: Coś takiego to nasza codzienna praca. Nie boimy się rwania kostiumów, bo ciągle się to dzieje podczas walk. Są sytuacje wyjątkowe, ale nie są zbyt straszne.
BTS, Costume Designer Giovanni Lipari - Into the Badlands _ Season 2, Press - Photo Credit: Antony Platt/AMC
Czasem mam wrażenie, że kostiumy są w tym serialu równie ważną częścią fabuły. GL: Zgadza się, kostiumy stają się częścią opowiadanej historii. To jest coś więcej, niż tylko strój bohatera, ponieważ on na ekranie wyraża jego tożsamość. Na pewno pracujecie nad tym, by aktorzy czuli się komfortowo w kostiumach. Pewnie jednak zdarzają się sytuacje, gdzie nie jesteście w stanie ich zadowolić. GL: Najtrudniejsze jest zadowolić aktorów biorących udział w scenach walk. Muszą oni mieć kompletną swobodę ruchu, więc jak zaczynasz tworzyć rękawy i tak dalej, robi się problem. Czasem widać po ich minach, że nie są zadowoleni. Muszą jednak się z tym pogodzić. Tworząc kostiumy patrzycie na ich zależność od broni postaci? GL: O, tak, broń i inne rekwizyty dopełniają kostiumy. Czasem bardzo to pomaga, aż można uznać, że bez broni są nadzy. Ubrania to przeważnie tkanina i choć jest mocna, często nie wystarczająco. Skóra i metal pomaga ją nam wzmocnić kostiumy. Najbardziej pomaga w kostiumach wojowników. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego Siepacze nie mają jakieś mocniejszych strojów. Nie myśleliście kiedyś o wprowadzeniu czegoś w stylu średniowiecznych zbroi? GL: A to jest nawet ciekawe. Średniowiecze było pierwszą rzeczą, jaką nam zakazano. Stworzyłem jeden kostium dla Sunny'ego we Włoszech. Zrobiłem go ze skóry. Chcieli użyć go dla Sunny'ego, ale ostatecznie w ogóle go nie wykorzystali, bo nie był w klimacie. Wyglądał bardziej jak ze średniowiecza. Innymi słowy zabraniają nam wykorzystywać inspiracji w kostiumach, które stworzą z nich coś przypominające prawdziwe stroje z historii. Myśląc praktycznie z punktu widzenia Siepacza... jakbym był nim, chciałbym mieć jakąś zbroję. GL: W zasadzie zrobiliśmy coś podobnego. Potem ci pokażę. Zrobiliśmy coś z elementami zbroi dla pewnej populacji barbarzyńców. Noszą gumowe opony i kawałki metalu. Co jest tak naprawdę najtrudniejszego w tej robocie? GL: Najtrudniej jest ją zrozumieć. Nigdy nie wiesz, w jakim okresie pracujesz. Ciągle trzeba się rozwijać, iść naprzód i chyba to zawsze najbardziej mnie przerażało. Gdy odkryliśmy, że to, co robimy działa i dobrze wygląda, to dało nam więcej pewności, więc strach wyparował. Kierunek rozwoju serialu jest tą najtrudniejszą częścią pracy. Pozostała część to prostu ciężka praca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj