Mija 25 lat od śmierci Krzysztofa Kieślowskiego. Reżyser zmarł 13 marca 1996 roku w Warszawie po operacji serca, mając jedynie 55 lat. Odszedł w czasie, kiedy był najbardziej uznany w kraju i na świecie i jednocześnie niedługo po tym, jak ogłosił koniec swej twórczości. W rocznicę śmierci warto upamiętnić jednego z najlepszych polskich, a może i światowych, reżyserów, przypominając sobie jego niepowtarzalną twórczość. My wybraliśmy ważne dla polskiej kinematografii, bardzo lubiane przez widzów i dobrze przyjęte przez krytykę dzieło - Amatora. Udowadniamy, że to niezmiennie świetne i ponadczasowe kino. Krzysztof Kieślowski to reżyser wyjątkowy z wielu powodów. Jeśli wyruszymy w filmową podróż przez jego twórczość, dostrzeżemy, jak wszechstronnym był artystą. Po ukończeniu szkoły filmowej realizował świetne filmy dokumentalne, w których ukazywał prawdziwy obraz PRL-owskiej rzeczywistości. Później zwrócił się w stronę filmów fabularnych i w latach 70. był jednym z twórców kina moralnego niepokoju. Powstały wtedy takie dzieła Kieślowskiego jak Personel, Spokój, Amator czy Przypadek. Jego późniejsza twórczość fabularna, ze względu na podejmowane tematy bliskie filozofii, moralności czy duchowości, nazywana jest metafizyczną. Po koniec lat 80. reżyser zrealizował inspirowany biblijnymi przykazaniami Dekalog, później swój pierwszy francuski film, Podwójne życie Weroniki, a następnie trylogię i ostatnie dzieła swojego życia, Trzy kolory – Niebieski (Złoty Lew w Wenecji), Biały (Srebrny Niedźwiedź w Berlinie) i Czerwony. Za ten ostatni dostał nominację do Oscara. Amator zaś, film z 1979 roku, któremu dzisiaj się przyjrzymy, to w niezwykle udana i wciąż aktualna opowieść o artyście i o budzącej się filmowej pasji. To film wyjątkowy również dlatego, że możemy doszukać się w nim również motywów autobiograficznych Krzysztofa Kieślowskiego.
fot. materiały prasowe
Amator to produkcja według scenariusza Kieślowskiego, a świetne, momentami zabawne, dialogi napisał reżyser wraz z odtwórcą głównej roli, Jerzym Stuhrem. Bohaterem filmu jest Filip Mosz, zaopatrzeniowiec w jednym z podkrakowskich zakładów przemysłowych. Poznajemy go jako całkiem przeciętnego człowieka, który potrafi odnaleźć szczęście w zupełnie zwyczajnych rzeczach. Ma przyziemne marzenia, które udaje mu się realizować – chce mieć jedynie żonę, córeczkę i święty spokój. Kiedy rodzi mu się upragniona pociecha, kupuje kamerę, by uwieczniać pierwsze wspólne chwile. O jego kosztownym zakupie dowiaduje się jednak kierownik i prosi Filipa, by nakręcił film na jubileusz zakładu. Dokumentacja okazuje się sukcesem, a Mosz zaczyna odnosić pierwsze sukcesy w nowej dla siebie dziedzinie, zajmując trzecie miejsce na festiwalu filmów zakładowych. I tak niepozornie zaczyna się w życiu Filipa prawdziwa rewolucja – tak rozpoczynają się narodziny filmowca, narodziny artysty. Mosz odkrywa bowiem swoją pasuję. Doznaje olśnienia, zdaje sobie sprawę, że potrzebuje w życiu czegoś więcej niż tylko spokoju. W jednej ze scen sam mówi, że dopiero teraz wie, o co chodzi w życiu. Odkrywa naturalną ludzką potrzebę, jaką jest tworzenie. Odkąd kupił kamerę, patrzy na świat inaczej – rzeczywistość postrzega już jako filmowiec. Jednym z najzabawniejszych momentów w filmie jest scena, w której dramatyczne wydarzenie ze swego życia postrzega jedynie jako dobrze wypadający kadr. Bo kiedy ktoś raz odkryje w sobie artystę, zostaje nim już na całe życie.
fot. materiały prasowe
Filip Mosz staje się filmowym amatorem, a my z ogromną przyjemnością oglądamy, jaką radość czerpie z czystego tworzenia. Kibicujemy mu, gdy zakłada klub filmowy, uczy się montażu, czyta książki o filmie i o sztuce. Urzeka nas to, że jest w nim więcej zapału niż u niejednego zawodowca. Na początku amatorowi wystarcza radość z kręcenia tego, co jest. Radość z filmowania. Później jednak odkrywa cele sztuki - dostrzega, ile dobra, radości i wzruszeń może przynieść jego filmowa działalność. Może zachować wspomnienie, uchwycić to, co ulotne. Przynieść pociechę, kiedy można obejrzeć coś, co  choć bezpowrotnie odeszło, to zapisane zostało na taśmie filmowej. Amator jest więc w jakiejś części pochwałą sztuki filmowej i zawodu filmowca czy reżysera. Jest więc filmem, który z pewnością przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom kina jako takiego, ale nie tylko. Amator jest bowiem również świetną opowieścią o dojrzewaniu człowieka i artysty. Pod wpływem autorytetu Mosz zmienia swój kierunek - chce robić filmy o ludziach, o tym, co czują. I tak powstaje m.in  pełen wrażliwości film dokumentalny o kalekim pracowniku jego zakładu. Filip staje się społecznikiem, dostrzegającym wszelkie nieprawidłowości otaczającej go rzeczywistości, co więcej - tworzy nawet filmy pokazujące realny, odmienny od wizji szerzonej przez propagandę PRL obraz świata. Ten etap w twórczości Filipa Mosza przywodzi na myśl dokumenty samego Kieślowskiego. Kieślowski również realizował przecież dokumenty w zakładach przemysłowych: włókienniczych w Łodzi czy w warszawskim Ursusie. Jego filmy także ukazywały sprzeczność rzeczywistości z narracją propagandową. Amator wydaje się oddawać doświadczenie Kieślowskiego jako twórcy filmów dokumentalnych jeszcze z jednego powodu. Wolność twórcza Mosza jest ograniczana przez dyrektora, który każe mu dawać scenariusze do zatwierdzania. Krzysztof Kieślowski również zmagał się z cenzurą, a podejmowane w jego dokumentach tematy oceniano jako „nieodpowiednie”.
fot. materiały prasowe
Amator jest też oczywiście filmem bardzo ważnym dla polskiej kinematografii – to sztandarowe dzieło kina moralnego niepokoju. Filip Mosz jest zaś typowym bohaterem tego nurtu, który zyskuje świadomość i przegląda na oczy. Co szczególnie ciekawe w tej kwestii, wpływ na amatora mają Barwy ochronne, na które Filip uda się do kina, a także Krzysztof Zanussi, który w filmie występuje jako on sam. Zanussi, inny obok Kieślowskiego twórca kina moralnego niepokoju, wspiera Filipa słowem i nawet daje zaprosić się do jego prowincjonalnego klubu filmowego. Wyraźnie zakotwiczony w czasie historycznym Amator serwuje nam więc niezwykle interesujące połączenie rzeczywistości filmowej z prawdziwą, proponuje połączanie autotematyzmu z motywami autobiograficznymi.  Co więcej, w filmowej relacji Zanussiego i Mosza możemy nawet doszukiwać się odpowiednika znajomości Kieślowskiego i nieprofesjonalnego filmowca Franciszka Dzidy, który był inspiracją dla postaci Filipa i konsultantem filmu Amator. Warto też dodać, że Kieślowski związany był ze Studiem Filmowym "Tor" Krzysztofa Zanussiego i nawet Amator powstał w tejże wytwórni. Film, o którym mowa, wydaje się więc, oprócz doświadczenia twórcy dokumentów, oddawać także doświadczenie Kieślowskiego jako twórcy kina moralnego niepokoju – ze względu na podejmowane tematy, zakotwiczenie w swoich czasach oraz z uwagi na przedstawione problemy twórcy. Ale chociaż film osadzony jest w rzeczywistości, to jednocześnie jest opowieścią uniwersalną. To wypowiedź o kondycji artysty w ogóle, o trudach tworzenia, o odpowiedzialności i o niebezpieczeństwach, które niesie ze sobą twórcze działanie. Również o kosztach, które musi ponieść ktoś, kto chce żyć w zgodzie ze swoim powołaniem – nie wszyscy potrafią zrozumieć, czym jest pasja, a zawodowe sukcesy często zdarza się przypłacić życiem prywatnym. Amator jest jednak przede wszystkim pochwała życia twórczego. Filmem, który wskazuje, że nie sposób uśpić raz obudzoną pasję tworzenia. Jak mówi  jeden z bohaterów filmu do Filipa Mosza: Jak czujesz ze masz rację, to musisz iść na przód. Musisz robić, jak czujesz. I choć Filip idzie na przód, to jednak zmienia kierunek swej wędrówki. W finałowym, wieloznacznym zwrocie kamery na siebie, kiedy zaczyna opowiadać własną, prywatną historię, można nie tylko doszukiwać się analogii do Kieślowskiego, który przeszedł od dokumentu do fabuły, lecz pójść jeszcze dalej. Może to zapowiedź kolejnego, metafizycznego etapu w twórczości reżysera, w którym najważniejsze jest zainteresowanie wnętrzem człowieka. Przejścia od spraw społecznych do bardziej subtelnych czy wzniosłych. Amator to rewelacyjny film, którego seansem warto upamiętnić nie tylko Krzysztofa Kieślowskiego i jego twórczość, ale też samo kino i sztukę w ogóle. Dzięki uniwersalności dzieło wciąż ogląda się doskonale. Zarówno film Amator, jak i też pozostała, szczególnie późniejsza twórczość Kieślowskiego, zachęca nas do sięgania ponad przyziemną codzienność. Bo choć rzeczywistość często skutecznie ściąga nas do ziemi, to nie możemy zapominać, by szukać w życiu czegoś więcej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj