Któż z nas w dzieciństwie nie przerabiał fascynacji dinozaurami? W mniejszym lub większym stopniu każdy przez pewien czas, z wypiekami na twarzy, podziwiał te wielkie jaszczury. Niewątpliwie wpływ na to miała pop-kultura, która stosunkowo często lubi powracać do tematu dawnych władców Ziemi. Na pewno każdy potrafi wymienić kilka filmów czy seriali (mniej lub bardziej udanych) o tej tematyce. Osobiście ze swojego dzieciństwa (a były to wczesne lata 90.) pamiętam jedną z takich produkcji - Land of the Lost. Wersja emitowana wówczas bodajże przez TVP1 lub TVP2 pochodziła z 1991 roku. Jednak historia całego uniwersum sięga lat 70. XX wieku.
Z wodospadu pod stopy dinozaurów
Najlepiej będzie zacząć już od wspomnianych braci Krofft. Sid i Marty urodzili się na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w Montrealu. Jak wykazuje praktyka, w show biznesie dobrze jest, gdy rodzeństwa trzymają się razem. Dlatego obaj, w latach 50., połączyli swe siły i działali na polu przedstawień, w których używali marionetek i kukiełek. Szybko trafili z nimi do telewizji i zaczęli tworzyć programy dla dzieci (i nie tylko). Wyrobili sobie charakterystyczny styl - ich produkcje były kolorowe i pełne akcji, ważna rolę odgrywały w nich owe kukiełki oraz efekty specjalne. Dość powiedzieć, że tego typu połączenie na ekranie dawało w rzeczywistości poza telewizyjnej efekt posądzenia braci o branie… narkotyków w czasie tworzenia programów (czemu zaprzeczali). W takim stylu stworzyli czy produkowali wiele produkcji - między innymi, w 1974, Land of the Lost.
O czym był ten serial? Pewnego dnia rodzina Marshallów (ojciec Rick oraz dzieci Will i Holly) wybrali się na dłuższą wycieczkę. W jej trakcie płynęli wspólnie pontonem górską rzeką. Nurt był spokojny, wokół upojna cisza majestatycznych skał - gdy nagle doszło do trzęsienia ziemi. Przed rodziną Marshallów rozstąpiły się skały, trafili do dziwnej, skalnej rzeki, kończącej się… wodospadem. Na nic były próby ratowania się - ponton poleciał w dół. I pewnie by się to zakończyło tragicznie dla rodziny, gdyby… nie tajemnicze światło. Które okazało się portalem do innego wymiaru - Marshallowie wylądowali w świecie, który z grubsza przypominał czasy dinozaurów. Dżungla, wielkie jaszczury biegające sobie wesoło tu i tam. Problem zaczynał się, kiedy dostrzegli ile księżyców było widać na niebie - trzy. Im bardziej wnikali w tę nieznaną krainę, tym bardziej dochodzili do wniosku, że nie mogą to być czasy prehistorii Ziemi…
Okazało, że w tej głuszy żyją nie tylko groźne jaszczury, ale też i inne formy życia. Niektóre bardzo inteligentne - jak chociażby Pakuni, małpowate stworzenia. Już na początku podróży, jednego z nich, Cha-Ka, Marshallowie uratowali, co spowodowało, że wytworzyła się pomiędzy nimi nić wspólnoty. Ale nie wszyscy mieszkańcy byli tak przyjaźnie nastawieni do nowych przybyszów - jak chociażby tyranozaur imieniem Grumpy, który ustawicznie, niczym Gargamel Smerfy, chciał skonsumować całą rodzinę. Albo mroczne stwory zwane Sleestak - dwunożne jaszczury o wysoko rozwiniętej inteligencji i kulturze. Marshallowie próbowali uciec z tej krainy - ale to nie było takie proste. Był to świat zamknięty niczym pętla, nie dało się go opuścić. Okazało się też, że ów świat kryje wiele tajemnic - od dziwnych kryształów obdarzonych potężną mocą, przez gadające czaszki, aż po zaginione miasto włącznie…
Ściśle rzecz ujmując ten serial dla braci Krofft stworzył David Gerrold. To on wymyślił główny zarys fabuły. Do pisania scenariuszy poszczególnych odcinków zwerbowano ówczesną śmietankę twórców science-fiction (Theodore Sturgeon czy Larry Niven). Poproszono też o pomoc lingwistkę, Victorię Fromkin. Jej zadaniem było stworzenie specjalnego języka dla Pakuni (który oparła na języku pewnego ludu z Afryki).
[image-browser playlist="597223" suggest=""]
©1974 NBC
Land of the Lost był produkcją skierowaną głównie do młodego widza - emitowano go w sobotnie poranki. Jednak różnił się od dotychczasowych produkcji braci Krofft - był to serial bardziej poważny. I, jak wynika z opinii osób, które wtedy były widzami, momentami przerażający. Dziś patrząc może śmieszyć, zwłaszcza sposoby animacji. Jednak należy pamiętać, jakie to były czasy i że produkcja nie posiadała wielkiego budżetu.
Można w sumie rzec, że Land of the Lost wyprzedził Zagubionych nie tylko pod względem rzucenia bohaterów w tajemniczy świat, ale też i rozwiązań fabularnych. Chodzi tu o finał pierwszego sezonu, który w planach miał być końcem serialu. Dlatego twórcy chcieli wymyślić zgrabne wyjaśnienie historii Marshallów. Oparto je na pomyśle pętli czasowej - rodzina musiała opuścić krainę,… by do niej w ogóle trafić. Jak widać, nie tylko J. J. Abrams ma tendencję do gmatwania swoich opowieści…
Ostatecznie serial doczekał się trzech sezonów (43 odcinków). W pierwszych dwóch w głównych rolach można było oglądać Spencera Milligana (Rick Marshall), Kathy Coleman (Holly) oraz Wesley'a Eure (Will). Przed trzecim sezonem doszło do poważnej zmiany w obsadzie - Milligan zażądał większego udziału w zyskach ze sprzedaży gadżetów związanych z serialem. Twórcy nie zgodzili się, na co aktor odszedł z produkcji. Rozwiązano ten problem wyjaśniając, że Rick przypadkowo wydostał się z krainy, zaś na jego miejsce przybył jego brat, Jack (Ron Harper). Serial zakończył się we wrześniu 1977, pozostawiając wiernych fanów (których można spotkać do dziś w sieci, i nie tylko). Oraz uniwersum, do którego można byłoby powrócić.
Co wkrótce się stało.
Polskie drogi wcale nie są tak dziurawe
Przynajmniej tak może powiedzieć rodzina Porterów (ojciec Tom oraz dzieci Kevin i Annie). Podczas wyjazdu na wczasy spotkało ich coś podobnego, jak 17 lat wcześniej Marshallów - tylko trochę w innych okolicznościach. Pękająca ziemia spowodowała osunięcie ich samochodu do podziemnej groty. Tam również napotkali na światło, które przerzuciło ich… do dobrze nam znanej krainy z dinozaurami w tle.
W tej nowej odsłonie Land of the Lost (1991) zachowano wiele elementów z poprzedniej wersji. Porterowie trafili do świata bestii i trzy-księżycowego nieba. Ponownie gonił ich wkurzony tyranozaur (tym razem nadano mu imię Scarface), ponownie mieli nieprzyjemność wpaść na Sleestaków, ponownie znaleźli sobie "domowe zwierzątko". Spotkali też kolejnego przedstawiciela Pakuni - imieniem Stink. Dla odmiany, towarzyszyła mu tajemnicza dziewczyna (ludzka!), Christa, której pochodzenie z czasem wyjaśniło się.
Za produkcję ponownie odpowiadali bracia Krofft. Ta odsłona doczekała się tylko dwóch serii (26 odcinków). W rolach głównych już nie było takich rotacji, jak wcześniej. Przez te wszystkie odcinki Toma grał Timothy Bottoms, Kevina Robert Gavin, a Annie Jennifer Drugan. Jedynym powiązaniem z oryginałem z 1974 roku był tytuł oraz świat, w którym działa się akcja. Niektórzy fani podejrzewali też, że Christa (Shannon Day):) może okazać się Holly (i tak też miało być w pierwotnym scenariuszu, co jednak w trakcie jego dopracowywania zostało zmienione). Serial miał dobre przyjęcie wśród widzów, choć nie zdobył aż takiej popularności jak wersja z 1974 roku. Na pewno jednak trafił do naszej telewizji - o czym wspominałem już wcześniej.
Ale to jeszcze nie koniec podróży przez ten zaginiony świat - bo jeszcze trzeba wpaść na chwilę do kina.
Srebrny ekran (nie) dla dinozaurów
Ekranizując klasyki serialowe trzeba być ostrożnym. Po pierwsze nie można za bardzo odejść od kanonu przyjętego kiedyś - ponieważ wierni fani zmiażdżą film swoją krytyką. Nie można też zbyt iść w klimat oryginału - wtedy ludzie, którzy nie widzieli pierwowzoru, będą narzekać, że taki obraz trąci starością. Ale najważniejsze wydaje się być pamiętanie o umiarze i dobrym smaku podczas takiej produkcji.
O niektórych z tych rad widocznie zapomnieli twórcy kinowej wersji "Land of the Lost" z 2009 roku. Główny pomysł pozostał (prawie) bez zmian. Do zaginionego świata, w którym żyją istoty znane z seriali, trafia trójka ludzi. W odróżnieniu od pierwowzoru, nie jest to rodzina, tylko pechowy i szalony naukowiec, Rick Marshall (Will Ferrell), ślepo zapatrzona w niego asystentka Holly Cantrell (Anna Friel) oraz Will Stanton (Danny McBride), pasażer trochę na gapę. Po drugiej stronie rzecz jasna wpadają na takie stworzenia jak chociażby Cha-Ka czy Grumpy.
[image-browser playlist="597224" suggest=""]©2009 Universal Pictures
Film był utrzymany w zdecydowanie innym stylu niż serial - była to komedia czy nawet parodia pierwowzoru. Produkcja była skierowana zdecydowanie do widza dorosłego - fabułę napakowano wieloma niewybrednymi żartami, przede wszystkim o charakterze seksualnym. Całe przedsięwzięcie zakończyło się spektakularną porażką. Krytycy zmieszali film z błotem, wpływy z biletów tylko w połowie pokryły budżet. Do tego jeszcze siedem nominacji do Złotych Malin (w tym jedna zdobyta). I aż dziw bierze, że film okazał się takim niewypałem, skoro przy produkcji byli obecni sami bracia Krofft…
Zapominając o nieudanym filmie i patrząc na sam serial można śmiało powiedzieć, że Land of the Lost jest jednym z klasyków telewizji. Nawet pomimo dziś kiczowato wyglądających efektów specjalnych, można go obejrzeć i dobrze się bawić. Oczywiście, z pewnym przymrużeniem oka.
Z tym serialem osobiście mam jeden kłopot. Otóż, i tu już będzie moja prywata, nie jestem pewien polskiego tytułu. Szukając informacji o produkcji spotkałem się z wersją, że ów serial w latach 90. można było dostać u nas na kasetach VHS. W tych wydawnictwach nosił tytuł "Zaginiony Ląd: Dolina Jurajska". Jednak nie jestem do końca pewien, czy tak też się nazywał w telewizji. Do dziś mam wrażenie, że oglądając go w latach 90. na TVP, nosił tytuł "W krainie dinozaurów". Ta rozbieżność może wynikać z tego, że byłem wtedy jeszcze stosunkowo młody i mogłem sobie po prostu ten tytuł wymyślić. Dlatego mam nadzieję, że zbiorowa pamięć fanów starych seriali pomoże albo potwierdzić moją wersję, albo wykazać, że jednak pod tym tytułem tylko ja pamiętam ten serial.
Co nie zmienia faktu, że bardzo miło było sobie odświeżyć tę pozycję. I jeżeli ktoś ma ochotę, to polecam. Bo nie ma to jak powspominać te wspaniałe czasy dzieciństwa.