DAWID MUSZYŃSKI: Kiedy po raz pierwszy pojawił się pomysł, by na chwilę odejść od Geralta i skupić się na Vesemirze? Wszak jego historia została jedynie szczątkowo pokazana w książkach Sapkowskiego. LAUREN SCHMIDT HISSRICH: Od samego początku mieliśmy taki plan. Prace nad scenariuszem do Zmory Wilka rozpoczęły się równolegle z pracami nad pierwszym sezonem Wiedźmina. Wiedzieliśmy, gdzie ta historia nas zabierze i jak będzie się łączyła z potencjalnym drugim sezonem, choć nie wiedzieliśmy, czy go dostaniemy. Ten serial był dla nas wielką niewiadomą pod względem widowni. Czy zostaną z nim, czy odpadną po pierwszym odcinku? Okazało się, że nasze obawy były nieuzasadnione. Wiedzieliśmy, że drugi sezon chcielibyśmy zacząć od powrotu Geralta do siedliska Wiedźminów, czyli Kaer Morhen. Tak samo jak w książkach. Gdy nasz bohater razem z Ciri przybywa do tego legendarnego miejsca, widzimy, że jest ono mocno zniszczone. W niczym nie przypomina dawnej dumnej fortyfikacji, jaką była. Jest zniszczona przez wielką bitwę. Nawet w książkach się o niej pisze. Ale nigdy Andrzej Sapkowski nie poświęcił jej więcej uwagi. Nie rozwinął tego, co tam się wydarzyło. Pomyśleliśmy więc, że można to wykorzystać. W książkach Sapkowskiego wiele razy powtarza się to, że Wiedźmini byli kiedyś uznawani za wielkich bohaterów. Ludzie ich kochali i bardzo potrzebowali, ale ten czas minął. Zresztą widzimy to w pierwszych minutach pierwszego sezonu, w których Geralt zostaje zaatakowany przed jedną z tawern. Zastanawiało się, co takiego miało miejsce, że postrzeganie ludzi tak bardzo się zmieniło. Dlatego właśnie wróciliśmy do tych kilku fragmentów, które mówiły o upadku Kaer Morhen, i postanowiliśmy zrobić z tego film. A dlaczego na główną postać wybraliście Vesemira? Mogliście na przykład stworzyć swojego własnego Wiedźmina. Nie mieliście przecież żadnych ograniczeń. To prawda. Jednak od początku chciałam zrozumieć, kim jest człowiek, który wychował Geralta. Zwłaszcza że nasz serial aktorski pokazuje, jak Geralt wychowuje Ciri. Musimy pokazać widzom, skąd u niego wzięła się ta opiekuńczość. Kto wpoił mu te wszystkie zasady, które teraz chce przekazać tej dziewczynie. A nie ma chyba lepszego sposobu niż uczynić tego nauczyciela głównym bohaterem i obudować całą historią. Rozumiem, że to nie przypadek, że autorem scenariusza Zmory Wilka jest Beau DeMayo, który również napisał drugi odcinek 2. sezonu, w którym Geralt wraca do domu. Oczywiście, że nie (śmiech). DeMayo był z nami prawie od początku i pisał także scenariusze do 1. sezonu. Gdy zaczął pracę nad Zmorą Wilka, szybko zorientowaliśmy się, że będzie on w jakiś sposób zazębiać się z 2 sezonem. A że on już bardzo dobrze znał historię Kaer Morhen, to nie mogliśmy nie powierzyć mu również napisania tego odcinka. To przecież jest nasz ekspert od tego miejsca. Mało tego, udało mu się umieścić w tym odcinku kilka easter eggów, które łączą go z filmem, i wiem, że fani to docenią. Kolejne pytanie, które aż ciśnie się na usta, brzmi: dlaczego akurat styl anime? Ponieważ jest to bardzo solidna animacja, która swoim stylem i charakterem świetnie pasuje do świata wymyślonego przez Sapkowskiego. A dlaczego nie jest to film aktorski? Odpowiedź jest bardzo prosta. Budżet. To by po prostu bardzo dużo kosztowało, a wielu ze scen, które mamy w wersji anime, nie dałoby się zrealizować w wersji aktorskiej. Coś czuję, że nie tylko względy finansowe na tym zaważyły. Nie odpuszczasz, widzę (śmiech). Powiem tak, pierwszy sezon Wiedźmina obejrzało 80 milionów ludzi na całym świecie. Dotarliśmy do widzów w Polsce, Stanach Zjednoczonych, Brazylii czy Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, produkcja okazała się hitem nawet w Korei. Postanowiliśmy więc z tą historią – wymyśloną w Polsce, a zrealizowaną przez amerykańską firmę – wejść bardziej na azjatycki rynek. Anime daje nam taką szansę.
Netflix
+24 więcej
Teraz już rozumiem, czym się kierowaliście. Słuchaj, baza fanów anime jest ogromna. Duża część z nich w życiu nie słyszała o Wiedźminie. Jeśli im nasz film się spodoba, to wejdą w Google i zaczną szukać informacji na temat tego, skąd ten bohater się wziął i co to za świat. Wyszukiwarka nie pokaże im od razu serialu, tylko książki… Moim zdaniem akurat wyszukiwarka na pierwszym miejscu pokaże im gry. I nie mówię tego złośliwie, ale sam reżyser Zmory Wilka powiedział, że jak robił research, to najpierw natrafił i zapoznał się z grą. Będę musiała to w takim razie sprawdzić osobiście (śmiech). Czy planujecie, byśmy zostali w tym świecie anime na dłużej? Macie w planach kolejne przygody Vesemira czy jakiejś innej postaci z tego uniwersum? Czy może to był tylko jednorazowy projekt? Dobre pytanie, na które nie znam jeszcze odpowiedzi. By podjąć taką decyzję, musimy zobaczyć, jak fani na całym świecie zareagują na ten film. Oczywiście, chcemy rozwijać to uniwersum. Jak wiesz, już trwają prace nad spin offem. Dobrze wiem, że to nie jest tak, że ludzie, którzy obejrzą nasz film, automatycznie zainteresują się serialem czy sięgną po książki i grę. Dlatego staramy się dotrzeć z naszymi produkcjami do różnych widzów i będziemy to robić pewnie różnymi bohaterami. Jaki los w takim razie czeka główny serial? Dochodzą do mnie słuchy, że już zaczynacie mieć problemy z zamienianiem opowieści Sapkowskiego na odcinki serialu. Czy zamierzacie wymyślać trochę swoich przygód dla Geralta? Czy będziecie się sztywno trzymać książkowego pierwowzoru? Moja intuicja zawsze podpowiadała mi, by trzymać się książek i nic na własną rękę w tym serialu nie wymyślać. Sapkowski zakończył tę opowieść w pewnym momencie i nie zamierzam tego zmieniać. Oczywiście, są pewne dziury w fabule, które musimy na własną rękę wypełnić. Na przykład Yennefer w książkach na długi czas znika, a my na to w serialu sobie pozwolić nie możemy, więc będzie trzeba pokazać, co się z nią w tym czasie działo. Wiem, że są jeszcze historie tworzone na potrzeby komiksów, ale nie wiem jeszcze, czy będziemy z nich w jakikolwiek sposób korzystać. Czas pokaże. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj